Wpis z mikrobloga

Wstaję jak co dzień rano, 5.30 na zegarku. Oczy na zapałki, zakładam spodnie, koszulę, zakładam gumowce i ruszam otworzyć kurnik, żeby kury mogły jak najdłużej skorzystać z wybiegu zanim zacznie się skwar i upał.
Biorę klucze, wychodzę z domu, zaspany ziewając przechodzę przez podwórko. Otwieram jedną bramę, drugą, drzwi od wybiegu, mijam porozstawiane wiadra z wodą, piaskownicę, zasrany papier toaletowy, podchodzę do kurnika, chwytam za zasuwę, żeby uwolnić gdaczące już po drugiej stronie kurki... WRÓĆ! Jaki #!$%@? papier toaletowy?!?!
Podchodzę bliżej patrzę... No nie wierzę. Ktoś mi w nocy nasrał pod kurnik! Nie dość, że papier toaletowy, to jeszcze z zawartością, i to wcale nie w jednym kawałki ani nawet nie w jednym miejscu.
Za płotem stoi ciężarówka. Pod naczepą dość duża, brązowa plama... Chociaż jestem człowiekiem bardzo spokojnym, niektórzy mówią nawet, że wybitnie spokojnym, tak teraz się #!$%@?łem. Złapałem co miałem pod ręką, i idę z wizytą do sąsiada.

Gwoli wyjaśnienia, sąsiaduję z niedużym magazynem, który prowadzą Hindusi. Wbrew powszechnej opinii (przynajmniej w mojej okolicy) to bardzo mili i kulturalni ludzie. Pracowici, zawsze uśmiechnięci, dzień dobry z daleka krzyczą, nigdy żadnych problemów. Ale niestety, jak to w takich magazynach bywa, w nocy przyjeżdżają kierowcy, a ci już bywają różni... Jeden z nich (Polak) przyjechał dzisiaj w nocy, a że był w tym miejscu pierwszy raz, nie chciał ochroniarzowi zawracać gitary takim trywialnym pytaniem "panie, a gdzie tu kibel". Nasz dzielny bohater, co to mu nie straszne brak kibla, prysznica itd, aby nikomu nie przeszkadzać wysrał się u siebie pod naczepą. Ale nie nie, nie można powiedzieć, żeby kierowca tira był niekulturalny, nasrał komuś na posesji i tak zostawił. Co to to nie. W życiu. Postanowił po sobie posprzątać. Wziął papier toaletowy, zebrał co zebrać się udało i #!$%@?ł przez płot. Prosto pod drzwi mojego kurnika...

Poszedłem do sąsiada, stoję przed bramą z siekierą w ręce, wychodzi do mnie ochroniarz. Po szybkim wyjaśnieniu o co chodzi bez problemu mnie wpuścił, i idziemy razem obudzić naszego dzielnego shitmana. Nasza rozmowa była krótka za to bardzo intensywna i wypełniona inwektywami w jednym kierunku. W czasie rozmowy zbiegło się kilka osób (pomimo bardzo wczesnej pory), które szybko zorientowały się w sytuacji i pomogły naszego dzielnego kierowcę przekonać, żeby jednak przyszedł i swoje gówno posprzątał.

Nie przedłużając, sprzątnął. Chciał je jeszcze po wszystkim wyrzucić gdzieś u mnie na posesji, albo mi do śmietnika, ale siekiera w jednej ręce i biegający wokoło poszczekujący pies szybko go przekonały, że to nie jest najlepszy pomysł. Szedł z tym gównem trzymanym między dwoma patykami wzdłuż ulicy, potem przez teren tego magazynu, wśród ludzi którzy stali i gapili się na niego z obrzydzeniem... Cały czerwony ze wstydu.

Na odchodne powiedziałem mu, że jeżeli spróbuje jeszcze raz mi wrzucić coś na posesję zanim odjedzie, to mam jego numery rejestracyjne i nazwę firmy dla której jeździ, i znalezienie go nie będzie żadnym problem. Przeprosił, powiedział, że więcej nie będzie i mu głupio i wstyd. No ja #!$%@? myślę...

Dzisiaj pod tagiem #kurkazpodworka zdjęć nie będzie. Chyba byście nie chcieli...

#bekazpodludzi #bekaztransa #kierowcytirasrajadozwira
  • 62