Wpis z mikrobloga

Dziś wspomnienie św. Moniki, żony i matki, chrześcijanki w pogańskiej rodzinie, która z imponującą gorliwością przez kilkanaście lat pracowała nad nawróceniem swojego męża oraz dzieci. Modlitwa i czyny przyniosły owoce: to jej zawdzięczamy św. Augustyna z Hippony, biskupa i Doktora Kościoła, którego dzieła teologiczne wychowały pokolenia katolików na przestrzeni stuleci. Jej syn Augustyn nawrócił się bowiem dzięki niestrudzonej modlitwie i czynom matki.

Urodziła się ok. 332 r. w mieście Tagasta w Numidii, w północnej Afryce (dzisiejsze Souk Ahras w Algierii), w rodzinie rzymskiej, ale głęboko chrześcijańskiej. Jako młodą dziewczynę wydano ją za pogańskiego urzędnika, Patrycjusza, członka rady miejskiej w Tagaście. Małżeństwo nie było dobrane. Mąż miał charakter niezrównoważony i popędliwy. Monika jednak swoją dobrocią, łagodnością i troską umiała pozyskać jego serce, a nawet doprowadziła go do przyjęcia chrztu. W wieku 22 lat urodziła syna - Augustyna. Po nim miała jeszcze syna Nawigiusza i córkę, której imienia historia nam nie przekazała.

Monika jednak gorliwie starała się o nawrócenie całej swojej rodziny. Była oczytana w Piśmie Świętym, znała też filozofię i potrafiła na tematy filozoficzne dyskutować ze swoim synem Augustynem. Jak wspomina sam Augustyn, jego matka pracowała też nad mężem: "Przemawiała ona do męża 'mową' dobrych czynów, taktem, spokojem, życzliwością i miłością. Nigdy nie widziano ich kłócących się. Swoim postępowaniem i autentyczną wiarą sprawiła, że jej mąż Patrycjusz na krótko przed śmiercią nawrócił się i przyjął chrzest."

W wieku 39 lat została wdową. Zaczął się dla niej okres 16 lat, pełen niepokoju i cierpień. Ich przyczyną był Augustyn. Zaczął on bowiem naśladować ojca, żył bardzo swobodnie. Związał się z prostą, acz oddaną mu dziewczyną, z którą mieli nieślubne dziecko: syna Adeodata. Ponadto młodzieniec uwikłał się w błędy manicheizmu. Zbolała matka nie opuszczała syna, ale szła za nim wszędzie, modlitwą i płaczem błagając dla niego u Boga o nawrócenie. Kiedy Augustyn udał się do Kartaginy dla objęcia w tym mieście katedry wymowy, matka poszła za nim. Kiedy potajemnie udał się do Rzymu, a potem do Mediolanu, by zetknąć się z najwybitniejszymi mówcami swojej epoki, Monika odnalazła syna. Pewien biskup na widok jej łez, kiedy wyznała mu ich przyczynę, zawołał: "Matko, jestem pewien, że syn tylu łez musi powrócić do Boga". To były prorocze słowa. Bóg wysłuchał św. Monikę: jej syn Augustyn był pod ogromnym wrażeniem charyzmatycznego arcybiskupa Mediolanu św. Ambrożego. Pod jego wpływem Augustyn wraz ze swoim synem Adeodatem przyjęli chrzest z rąk św. Ambrożego w Mediolanie, na Wielkanoc roku 387.

W powrotnej drodze do Afryki wraz z synami: Nawigiuszem i Augustynem oraz wnukiem Adeodatem zatrzymała się w oczekiwaniu na statek w Ostii niedaleko Rzymu. Tam odbyła podniosłą rozmowę ze swoim ukochanym synem. Wedle wspomnień samego Augustyna, powiedziała wtedyq: "Mój synu, co do mnie, to żadna rzecz nie cieszy mnie na tym świecie. Co tu jeszcze czynię i po co jestem, nie wiem. Niczego już nie spodziewam się na tym świecie. To jedno zatrzymywało mnie dotąd, że chciałam, zanim umrę, widzieć cię chrześcijaninem, katolikiem. Bóg szczodrzej mnie obdarował, bo zobaczyłam, że wzgardziwszy powabami świata, stałeś się Jego sługą. Na cóż więc jestem potrzebna tutaj" .

Wkrótce potem zachorowała na febrę i po kilku dniach zmarła w Ostii w 387 r., w wieku 57 lat. Ciało Moniki złożono w Ostii w kościele św. Aurei. Na jej grobowcu umieszczono napis w sześciu wierszach nieznanego autora. W 1162 r. augustianie mieli zabrać święte szczątki Moniki do Francji i umieścić je w Arouaise pod Arras. W 1430 r. przeniesiono je do Rzymu i umieszczono w kościele św. Tryfona, który potem otrzymał nazwę św. Augustyna. Św. Monika jest patronką kościelnych stowarzyszeń matek oraz wdów.
#katolicyzm