Wpis z mikrobloga

Mirki #!$%@? bo całej linii, nie mam do siebie sił i nie wiem jak dalej żyć. Zakończyłem właśnie 7-letni związek, właściwie z własnej głupoty i winy.

Rozstalismy się w miarę dobrej atmosferze. Nikt nikogo nie zdradził, po prostu nam nie wyszło bo mam trudny charakter.

Różowa już kilka razy chciała ode mnie odchodzić ale zawsze jakoś ja namowolem, żeby spróbować jeszcze raz,ze się zmienię. I się zmienialem, ale... O wielu rzeczach nie wiedziałem, nie zdawałem sobie sprawy.

Chodzi o to, że mam dość dominujący charakter i wszystko zawsze robiliśmy tak jak ja chciałem. Różowa wczoraj wieczorem powiedziała mi, że o wsYstko musiała się wyklocac, upraszac, a ja zawsze i tak jej mówiłem, że zrobimy po mojemu.

Nienawidzę się za to. Nienawidzę się za to, że nie dostrzegłem tego problemu. Przez 7 lat związku i 5 lat mieszkania że sobą nawet się jej nie oświadczyłem. Samochodem jezdzimy starym bo ma dobry silnik i w sumie to lepszego nie trzeba. Taki mam #!$%@? charakter. Ja nic nie potrzebuje, pomimo że oboje zarabiamy całkiem nieźle.

I to ja #!$%@?. Ta stagnacja, to ciągle proszenie się, żeby cokolwiek kupić. Ile musiala się nagadac, żeby kupić meble do salonu, bo były stare. Zmywarki do tej pory nie kupiłem, bo przecież na wynajmowanym nie będę robił przemeblowania.

Cały weekend pomagam jej w przeprowadzce do kawalerki. Dziś po jej pracy ostatnia partia rzeczy i już tam zostanie... A ja wiem, że #!$%@? po całej linii. Strasznie ja kocham. Ona mnie zresztą też, ale ma już dość takiego życia i nie wierzy, że się zmienię.

Leżę właśnie w łóżku i łzy mi ciekna po policzkach. Nie wyobrażam sobie życia bez niej, a dziś pierwsza noc w samotności. Przeraża mnie to. Nie wien, co mam ze sobą zrobić... Nie widzę sensu życia.

Mieszkanie już teraz jest puste, bo większość jej rzeczy już wywieziona. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Wszystko, dosłownie wsYstko robiliśmy razem. Spacery, wycieczki, kino, seriale... WsYstko kojarzy mi się z nią. A teraz po prostu jej zabraknie.

Smuci mnie też to, że zepsulem jej życie. Ze w wieku 27 lat (ja lvl 28) musi zaczynać od zera. Przez 7 lat oprócz głupich mebli w pokoju nie doeovilismy się niczego wspólnego, bo ja niczego nie potrzebowałem.

Jest mi wstyd i czuję się strasznie za nią odpowiedzialny. Chcę się zmienić, żeby nie popełnić drugi raz tego samego błędu. Szkoda tylko, że prawdopodobnie straciłem szansę na piękne i szczęśliwe życie u boku wspaniałego różowego paska.

Teoretycznie mamy niby utrzymywać kontakt, czasami coś wspólnie robić. Chciałbym jej pokazać, że się zmieniam i być może jakoś to od ratować. Ale raczej nie mam już nadziei, bo ona ma już dość takiego życia... Ech, co mam teraz zrobić, żeby całkowicie się nie rozsypac i jakoś funkcjonować?

#zwiazki #milosc #smutek #depresja #rozowepaski #niebieskiepaski i w sumie #przegryw
  • 10
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@outsider1: Niezbyt wierzę w samodzielna zmianę zakorzenionej cechy charakteru o 180 stopni. Z jakiegoś powodu narzucales swoje zdanie i bałeś się wydawania pieniędzy.
Nie wystarczy, że nagle zaczniesz być uległy i szastać kasa, bo te wada charakteru ujawnia się w czymś innym. Warto odkryć ich źródło, rozbroić jak niechcianego przeciwnika. A do tego bardzo dobra jest terapia z psychologiem.
Ja bym dała szansę człowiekowi, którego kocham, gdyby podjął taki krok.