Wpis z mikrobloga

#gry #dayz #piszzwykopem #dzienpierwszy

"Dalszy ciąg mojej "wycieczki" na Czaroruś. Nawet butelki wódki nie znalazłem, taka to Czarnoruś psia mać! Co najwyżej pustą butelkę... Jacka Danielsa! Tak! Jack Daniels na Rusi! Idzie się załamać nad tymi ludźmi...

Dwa magazynki, jeden do mp5, a drugi do francuskiego automatu. Nie wiem po co je wziąłem, ale może się przydadzą... no zwyczajnie żal było zostawiać. Kusza znaleziona w stodole w lesie... nad tym się zastanowiłem dłużej, ale był tylko jeden bełt więc olałem, wziąłem za to siekierę. Do żarcia znalazłem sobie puszkę makaronu z jakąś zupą. Jakieś świetne danie to nie było, ale z braku czego innego, nie narzekałem. Została mi już tylko puszka sardynek, więc jutro będzie trzeba odwiedzić jakąś konkretniejszą miejscowość.

Zabiłem jednego... Czołgałem się przez wioskę (3 domy na krzyż i przystanek więc ciężko nazwać to wioską ale niech będzie), a ten wylazł mi zza rogu. Długo się nie zastanawiał... zresztą ja też. Lee-Enfield to #!$%@? głośna pukawka. Reszta będąca w pobliżu, usłyszawszy strzał pogoniła mnie do lasu, całe szczęście po kilku kilometrach je zgubiłem. Wolę nie marnować amunicji.

Wciąż zastanawiam się czy to są żywi, ale tylko chorzy ludzie, czy chodzące trupy... staram się o tym nie myśleć. Przynajmniej nie męczy mnie to zbytnio. Mam nadzieje, że kiedyś będę mógł się nad tym spokojnie zastanowić.

Wciąż staram się podążać na północ, to chyba najlepsze wyjście z tej sytuacji. Na wschodzie i południu Morze, na zachodzie granica gdzie strzelają do każdej żywej lub nieżywej osoby. Boją się tej #!$%@? zarazy, jak niczego innego na świecie. W sumie to się im nie dziwię... Pozostaje mi tylko północ, mapy nie mam więc nie wiem gdzie konkretnie jestem, gdzie idę i co spotkam po drodze. Chociaż znalazłem kompas przy na wpół zjedzonym żołnierzu, to przynajmniej nie stracę orientacji w lesie...

Zaczyna zapadać zmrok więc poszedłem głębiej w las, dzięki temu mam chwilę czasu, żeby usiąść na spokojnie i zapisać coś w dzienniku. Ogniska nie rozpalę bo nie mam czym, ale kilka patyczków fluorescencyjnych sprawi, że będę coś widział. Mam tylko nadzieję, że światło nie przyciągnie niczego, ani nikogo... ludzie to #!$%@? nawet w obliczu apokalipsy. Militarny heatpack, znaleziony w wcześniej w Elektrozavodsku da mi trochę ciepła więc z zimna raczej nie zginę. Dobrze, że oprócz tej #!$%@? zarazy, amerykańce przywieźli ze sobą coś pożytecznego. "
  • 9