Wpis z mikrobloga

też macie tak, że odgłosy jedzenia (przede wszystkim głośne siorbanie i mlaskanie) doprowadzają was do szału? bo ja np nie jestem w stanie jeść przy takiej osobie i jak słyszę siorbanie to wychodzę, bo mam ochotę wywalić stół albo coś zrobić XD wolę jeść zimne w spokoju niż ciepłe przy siorbającej osobie. to jest dla mnie nieco irracjonalne, ale nie jestem w stanie opanować tej irytacji
#pytanie
  • 65
@knop87: odgłosy jedzenia irytują mnie w inny i specyficzny sposób niż reszta spraw, więc wiem, że to nie jest kwestia frustracji i braków w którejś z dziedzin życia. poza tym występuje to u mnie i w okresach silnego spadku nastroju i przygnębienia, ale też w momentach, gdy niczego mi nie brakuje i jestem bardzo szczęśliwa. nie jestem w stanie tego opisać słowami :) nie jestem po prostu w stanie wytrzymać tych
przeciez mozna poczekac kilka chwil zupa ostygnie zamiast jesc wrzątek i siorbac

@hejk4: JEDZ CIEPŁE BO CIĘ BĘDZIE BRZUCH BOLAŁ
MATKO BOSKA PRZECIEŻ TO JUŻ KOMPLETNIE ZIMNE JAK TY TO MOŻESZ JEŚĆ

za każdym #!$%@?
@Pangia: skąd ja to znam XDD mojemu tacie zdarza się siorbać zupy, więc na początku były afery, że wymyślam itp, ale teraz już przywykli, że jak wychodzę to znaczy, że ktoś je za głośno i jest luzik :D
@hejk4: U mnie matka już się nauczyła, że nie jem takiego gorącego żarcia. Nauczyłem ją, jak raz mi podgrzała jakąś zupę tak mocno, że nawet miski nie szło złapać, a za 5 minut patrzy i marudzi, że zimne będzie. Wkurzyłem się i mówię jej, że jak jest takie zimne, to niech za miskę złapie. Oparzyła się i teraz już pamięta ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Inna sprawa, że
@hejk4: A ja za młodymi ziemniakami nie przepadam. Tylko takie ugniecione je na taką typową mamałygę (która mogłaby być prawdziwym purée ziemniaczanym, gdyby tylko była bardziej doprawiona), a z młodych tak fajnie nie wyjdzie raczej.
@hejk4: Mnie z kolei bardzo irytuje kichanie. Nie jestem w stanie w ogole znieść tego odglosu, mam ochote uciekać jak najdalej gdy ktoś kichnie w moim towarzystwie, bo tak mnie to denerwuje. Najgorzej gdy na jednym kichnięciu się nie kończy.