Wpis z mikrobloga

Cześć Mirki! Szalejemy dalej z tematem męskości i dlatego daję Wam pod rozwagę kolejny felietonik. Tym razem rozmawiamy o podróży wgłąb siebie, odnalezieniu siebie, samodzielności, odpowiedzialności i samotności.

---------------------------------------------------------

PODRÓŻ WGŁĄB SIEBIE (SAMODZIELNOŚĆ I ODPOWIEDZIALNOŚĆ)
Jednym z podstawowych rytuałów, które pozwalają chłopcu stać się mężczyzną jest podróż w głąb siebie. W tym przypadku prawie zawsze oznacza ona wyruszenie w daleką przygodę (niekoniecznie fizyczną), by móc odnaleźć siebie. To, co jest charakterystyczne dla tego wyzwania, to fakt, że w trakcie tej podróży mężczyzna jest zdany sam na siebie. Czego ma to go nauczyć?

Samodzielności.

*

SAMODZIELNOŚĆ
Czy kiedykolwiek przyszło Wam organizować wycieczkę dla znajomych? Podczas przygotowań do takich eskapad trzeba się często niemało natrudzić – znaleźć odpowiednie noclegi, obdzwonić wielu ludzi, zgrać terminy, zrobić przelewy… a wszystko to w ciągle zmieniających się warunkach! Wyobraźmy sobie teraz, że ludzie organizujący taką wycieczkę w danej chwili są na tyle lekko obłożeni zadaniami, że dwie osoby spośród tej grupy nic nie robią. Jedna z tych osób to ta, która potrafi organizować takie wydarzenia i nie raz wykazała się w trudnych warunkach, ale z braku zadań nie angażuje się. Druga nie umie zrobić niczego użytecznego więc tylko biernie obserwuje ciąg wydarzeń. Zewnętrzny obserwator stwierdziłby, że obie osoby są na „ławce rezerwowych”, ale grupa doskonale zna powody, dla których te osoby nic nie robą i wie, że są one skrajnie różne. Jedna nie pracuje, bo nie ma dla niej zadań, druga nie pracuje, bo nie umie. Na pierwszą osobę można liczyć, na drugą nie można liczyć wcale. Pierwsza osoba będzie pomocna i będzie się cieszyła szacunkiem do samej siebie oraz szacunkiem grupy. Druga będzie uzależniona od grupy i będzie postrzegana jako „pasożyt”.

Taki układ nie dotyczy tylko i wyłącznie organizowania wypadu dla znajomych lub imprezy sylwestrowej, ale niemal każdego aspektu życia społecznego. Bo czy wolelibyśmy zostawić swoje dziecko pod opieką kogoś, kto już wychował trójkę szkrabów czy kogoś, kto dzieci nie ma w ogóle? W pracy trudne i pilne zadanie wolimy powierzyć osobie doświadczonej czy świeżakowi? Po radę na temat związku pójdziemy do kogoś, kto żyje szczęśliwie w wieloletniej bliskiej relacji czy do kogoś, kto nigdy związku nie prowadził?

Wspominany już Jordan Peterson wiele razy wypowiadał się na temat męskiej agresji. Stwierdził m.in., że [jest ogromna różnica między umiejętnością bycia okrutnym i nie bycia okrutnym, a po prostu nie byciem okrutnym, gdyż nie potrafi się takim być]( https://www.youtube.com/watch?v=Xd9UelYe9dw). Analogicznie – jest ogromna różnica między osobą, która zna angielski, ale nie używa tego języka, a osobą, która nie mówi po angielsku, bo go nie zna. Na pierwszą osobę można liczyć, a na drugą nie można liczyć wcale. Łańcuch jest tak silny jak jego najsłabsze ogniwo.

Wszystko powyższe jest to związane z doświadczeniem życiowym i im ono jest biedniejsze tym nasza pewność siebie i siła przebicia (np. w grupie) jest słabsza. Dlaczego? Gdyż jeśli nie umiemy zrobić sobie kanapki, nie będziemy jej umieli zrobić dla kogoś. Jeśli nie umiemy pływać, nie będziemy umieli uratować tonącego. Jeśli nie kochamy siebie, nie będziemy umieli kochać innych. Jeśli nie potrafimy zadbać o siebie, nie będziemy potrafili zadbać o innych.

Nie ma nic gorszego niż facet, który jest niesamodzielny. I nie mam tu na myśli umiejętności sprzątania lub gotowania, ale ogólne uzależnienie od innych. Żyjąc w różnego rodzaju społecznościach jesteśmy przyzwyczajeni, że zawsze możemy na kogoś liczyć, ale jeśli w trudnej chwili nie będziemy umieli poradzić sobie z problemem samodzielnie, jesteśmy zgubieni (a inni ludzie doskonale to czują i rozumieją). Mówiąc wprost – mężczyzna musi umieć o siebie zadbać (by dbać o siebie i o innych), a jeśli tego nie umie, musi się tego nauczyć.

Ale co konkretnie oznacza bycie samodzielnym?

Większość ludzi wychodzi z założenia, że samodzielność to ogólnie pojmowana zaradność życiowa. Jeśli chłopak umie zrobić sobie kanapkę i spakować się do szkoły, to przeżyje. Tyle tylko, że te części definicji samodzielności są związane z jej fizycznymi aspektami. A co z emocjonalnymi i intelektualnymi?

Samodzielność emocjonalna to umiejętność zaspokajania swoich potrzeb uczuciowych. Mężczyzna musi poznać siebie, żeby wiedział co go bawi, smuci, co daje mu nadzieję, a co ją zabiera… właśnie po to, żeby umiał w jak najlepszy sposób radzić sobie z późniejszymi trudami życia.

Nie mniej ważna jest samodzielność intelektualna, z którą wiąże się podejmowanie decyzji oraz mierzenie się z ich konsekwencjami. Ci, którzy się tego nie nauczyli oddają swoje życie w ręce innych osób, którym pozwalają sobą kierować. Ci, którzy zdecydowali się brać swoje życie w swoje ręce płacą ogromną cenę za mierzenie się ze skutkami tych decyzji, ale jednocześnie otrzymują proporcjonalną do tego nagrodę – wolność.

Samodzielność daje nam ogromną siłę – uczy życia samego dla siebie. I kuriozalnie to właśnie takie życie jest najbardziej przydatne w grupie, bo jest szczere! Gdy jesteśmy samodzielni, mamy pewność, że umiemy stawiać granice i że w życiu grupy będziemy się realizować na tyle, na ile uznamy za słuszne. Gdy zdarzy nam się oberwać od życia, będziemy umieli sobie z tym poradzić. Samodzielność daje nam naturalność, spokój i przestrzeń do bycia sobą. Samodzielność pozwala nam żyć dla siebie oraz dla ludzi i świata, a nie tylko dla innych. Jeśli żyjąc w określonej społeczności czerpiemy satysfakcję tylko i wyłącznie z faktu naszej przydatności dla grupy, jesteśmy od niej uzależnieni. Jest również duże prawdopodobieństwo, że w pewnym momencie zaczniemy modyfikować nasze zachowanie (wbrew sobie), aby spełniać potrzeby grupy. Konsekwencją takich działań będzie zawsze jeszcze większe uzależnianie się od innych. Słowem – dzięki samodzielności my realizujemy siebie według własnej wizji, a grupa ma kogoś na kogo zawsze można liczyć – wszyscy wygrywają.

Niestety podróż życia i nabywanie dzięki niej samodzielności wiąże się z wieloma niebezpieczeństwami. W jej trakcie możemy znaleźć się w wielu sytuacjach, które zagrożą naszemu zdrowiu lub życiu. W takim razie po co w ogóle ją podejmować? Po co świadomie pakować się w tarapaty?

*

DLACZEGO OD ŻYCIA TRZEBA DOSTAĆ PO TYŁKU?
Świat od czasu do czasu ogarniają różnego rodzaju dziwne i niczym nieuzasadnione mody (jak np. ruch antyszczepionkowy). Jedna z nich to trzymanie dzieci w sterylnym środowisku, by były zdrowe – w czystym domu bez psa lub kota odgrodzonym od świata zewnętrznego wszystkimi możliwymi barierami. I co? I dzieci nie chorują. Ale nie dlatego, że mają tak silny układ odpornościowy, że świetnie sobie radzą z mikrobami, ale dlatego, że te mikroby nigdy nie miały do dzieci dostępu. Niestety kuriozalnie – im mniejszy kontakt dziecka ze światem zewnętrznym, tym mniejsza szansa układu immunologicznego na wykształcenie przeciwciał. A że człowiek dopasowuje się do środowiska zewnętrznego – które w tym przypadku nie wymagało wzmacniania odporności – to gdy organizm dziecka finalnie trafiał poza „klosz”, w którym był wychowywany, najzwyczajniej w świecie nie był sobie w stanie w takim świecie poradzić… i dzieci wychowywane „pod kloszem” w warunkach naturalnych chorowały najbardziej.

Analogicznie jest życiem, od którego po prostu trzeba dostać w kość. Im bardziej będziemy się ze sobą „pieścili” tym mniejsza szansa dla nas, że odnajdziemy się w trudnych warunkach otaczającego nas świata. Faceci, którzy nigdy nie musieli postawiać się życiowym wyzwaniom, nie będą potrafili tego robić, więc w późniejszym życiu naturalnie będą takich wyzwań unikać. Matki trzymają swoje dzieci „pod kloszem” wierząc, że chronią je przed złem, a tak naprawdę wyrządzają im krzywdę, bo zabierają młodym chłopcom szansę zbierania życiowych blizn. Efekt? Dorośli faceci popełniają błędy, których spokojnie mogliby uniknąć, gdyby za młodu mieli bogatsze doświadczenia życiowe.

Jeśli czytając ten tekst za oknem jest u Ciebie jasno, jest duże prawdopodobieństwo, że nie masz w mieszkaniu włączonych żadnych żarówek. To bardzo rozsądne – po co włączać sztuczne światło i za nie płacić, skoro naturalne jest za darmo? Jednak, gdy tylko się ściemni, pstrykniemy włączniki i zapalimy kilka żarówek. Zmieniamy środowisko wewnętrzne naszego miejsca zamieszkania, bo zmieniły się warunki zewnętrzne. Zupełnie jak z życiem – każdy z nas ma w sobie prawdziwy potencjał, ale jeśli nie zdecydujemy się wrzucić siebie w trudne warunki życiowe, jest ogromne prawdopodobieństwo, że ten potencjał nigdy nie rozkwitnie, bo nie będzie miał ku temu sposobności. Podróż życia zmusza mężczyznę do radzenia sobie z warunkami, z którymi nigdy wcześniej nie miał do czynienia, a przez to do odnalezienia w sobie sił, które w nim drzemią, a o których istnieniu nie miał do tej pory nawet bladego pojęcia – zmusza go do „włączenia wewnętrznego światła”.

Od życia trzeba dostać w kość i jeśli życie nam tego nie da, trzeba się o to upomnieć – dokładnie dlatego należy się udać w podróż w głąb siebie, która będzie próbą nas samych. Dzięki postawieniu się w trudnych warunkach życiowych odnajdujemy siebie i swój potencjał, uczymy się kreatywności w rozwiązywaniu problemów oraz – przede wszystkim – szukania oraz tworzenia własnej drogi życiowej.

Mężczyźni, którzy odbyli taką podróż, mają często niekonwencjonalne podejście do życia, są bardzo zaradni we wszystkich strefach życia, działają nieszablonowo, nie chadzają wydeptanymi ścieżkami oraz znają swoje ambicje, wartości i zasady.

*

SAMOTNOŚĆ
W dawnych czasach wychowanie młodego szlachcica znacznie różniło się od tego, jakim ów szlachcic mógłby zostać uraczony dzisiaj. Staropolska szkoła wychowania arystokraty zakładała trzy kroki na drodze jego edukacji:
- nauka w domu,
- podróż po Europie,
- praktyka w kraju.
To właśnie w trakcie podróży po Europie młody możnowładca miał nauczyć się radzić sobie w życiu, nabrać ogłady na różnych dworach, zyskać kontakty, poznać inne kultury i zdobyć wiedzę od innych, często prestiżowych, uczelni.

Ludzie, a najczęściej kobiety, często mylą ten etap z rozładowaniem napięcia mówiąc, że „mężczyzna musi się wyszaleć” sugerując tym samym, że istotą kawalerskiego życia jest „zgubienie bagażu”. Nic bardziej mylnego! Istotą podróży w głąb siebie nie jest zgubienie czegokolwiek, ale odnalezienie!

Odnalezienie siebie.

I dlatego nie bez powodu małe jednoosobowe mieszkania nazywamy „kawalerkami”. Mieszkanie to ma wystarczać jednemu mężczyźnie, aby mógł żyć sam i nauczyć się samodzielności i odpowiedzialności za swoje życie. W trakcie podróży życia mężczyźnie przyjdzie niejednokrotnie żyć w małych klitkach lub pod gołym niebem… a nieodłącznym kompanem mężczyzny zawsze będzie samotność. Wielu ludzi uznaje samotność za coś złego, ale tak naprawdę jest ona kojącym lekiem na rany, które w życiowych potyczkach zadawane są mężczyźnie.

W skrajnych warunkach mężczyzna będzie zawsze zdany sam na siebie. Gdy inni zawiodą, wszyscy będą patrzeć na nas. To od nas zależy czy się wycofamy, czy będziemy potrafili uporać się z wyzwaniami, które nam wtedy rzuci życie, a zrobimy to tym lepiej, im lepiej poradzimy sobie podczas treningu.

Mieszkanie samemu uczy.

Wokół nas nie ma żadnej osoby, która znacząco wpływałaby na nasze codzienne życie, więc mamy niemalże nieograniczony wybór w kwestii decydowania o jego przebiegu. Możemy położyć się późno spać, ale rano wstaniemy do pracy niewyspani. Możemy nie przygotować sobie jedzenia, ale będziemy głodni. Możemy nie uprać sobie rzeczy, ale nie będziemy mieli w czym iść do pracy.

No właśnie. Praca. Przecież za coś trzeba żyć!

Życie samodzielne to przede wszystkim umiejętność zadbania o siebie „od A do Z”, więc nie warto myśleć, że jeśli wynajmujemy kawalerkę, ale rachunki płacą rodzice, to stajemy się męscy. Będąc zdanymi na ich pieniądze jesteśmy od nich uzależnieni, a to nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością.

Lekcje, które płyną z faktu, że żyjemy samotnie, wpływają na to jakimi mężczyznami się stajemy. Poznajemy siebie. Znamy źródła naszej mocy i wiemy co nam te siły zabiera. Wiemy, co musimy robić, żeby tej energii przybywało jak najwięcej i aby ubywało jak najmniej. Dzięki temu potrafimy o siebie dbać i stajemy się świetnie przystosowani do życia w zgodnie z samym sobą oraz innymi ludźmi.

*

KONSEKWENCJE I DECYZJE
„Ci, którzy nie potrafią się bronić, nie są warci bronienia” – powiedział Kapitan Charles Vane w serialu „Black Sails”, a „łańcuch jest tak silny jak jego najsłabsze ogniwo” – głosi powiedzenie. Dopiero gdy mężczyzna będzie w pełni samodzielny nabierze szacunku do samego siebie, a w konsekwencji inni nabiorą szacunku do niego. Stado oczekuje od mężczyzny, że ten wróci po takiej podróży odmieniony, bo tylko wtedy nabierze pełnej wartości jako człowiek, gdyż będąc odpowiedzialnym za samego siebie, będzie umiał być odpowiedzialnym za innych – za towarzyszy walki, przyjaciół i rodzinę.

Czym jest podróż wgłęb siebie? To próba samego siebie.

Podróż w głąb siebie zmienia. Sprawia, że facet ewoluuje w mężczyznę. Staje się nim niezależnie od tego czy „zaruchał” czy nie, czy się „#!$%@?ł” czy nie lub czy kogoś zabił czy nie. Na ten akt przygody życia składają się takie rytuały jak:
- poradzenie sobie z bardzo trudnym wyzwaniem (np. z dołkiem psychicznym lub życiowymi problemami),
- życie w samotni (np. wyprowadzenie się od rodziców, mieszkanie samemu i życie „na swoim”)
- podróż w nieznane (np. dzika wyprawa do innego kraju lub podróż po świecie),
a mają one na celu nauczenie mężczyzny bycia samodzielnym.

Tylko gdy mężczyzna będzie samodzielny, nie będzie „pasożytem”. Jeśli to się nie uda, zawsze będzie poszukiwał kogoś, kto będzie mu wypełniał braki… czy to w robieniu porządków w domu, uczuciach czy matkowaniu. Za te braki będzie w stanie zapłacić najwyższą cenę – wejście pod pantofel. Wystarczy spojrzeć na dużych chłopców, którzy zawsze mieszkali z kimś, ale nigdy samemu. Zawsze żyli z rodziną, współlokatorami, dziewczyną lub żoną, więc nie musieli się uczyć bycia samodzielnymi.

Mężczyzna staje się mężczyzną w momencie, gdy nie potrzebuje do obsługi siebie żadnej niańki, gdyż jest sam w stanie zaspokoić swoje potrzeby. Dzięki temu zyskuje wolność, gdyż żyje bez strachu, że jeśli coś pójdzie nie-tak, to sobie nie poradzi. W końcu „z niejednego pieca chleb jadł” i dlatego może wszystko, ale nie musi nic. Jeśli nie wybierze tej drogi, zabije siebie. Wystarczy spojrzeć na dużych chłopców, którzy nadal mieszkają z mamusią, która od czasu do czasu postraszy ich hasłem: „bo Ci się każę wyprowadzić i zobaczysz”. Są bez pracy, bez pieniędzy i kompletnie zdani na innych. Myślą, że żyją wygodnie, a tak naprawdę żyją w więzieniu.

*

Björn mieszkał w górach w zimę z dala od swojego plemienia. W trakcie tej próby został wystawiony na ostateczny test – musiał walczyć z niedźwiedziem. Przeżył w samotni, wygrał życie.

Życie mężczyzny to podróż.

---------------------------------------------------------

TL;DR, CZYLI O CZYM JEST TA SERIA WPISÓW?
„Męskość” to temat serii wpisów, w którym chciałem się z Wami podzielić moimi przemyśleniami na temat męskości. Będziemy mówić o tym, co tworzy mężczyznę, a więc poruszymy m.in. takie tematy jak:
- Podróż w głąb siebie
- Samotność i samodzielność
- Przygoda
- Walka
- Ból
- Strach
- Miłość
- Istota Męskości
- Męski świat
- Patologia męskości

Wpisy będą miały charakter felietonów, więc puentować będę na końcu i liczę na to, że sami będziecie mieli na tyle dużo rozsądku, aby wyciągnąć dla siebie odpowiednie wnioski ;).

---------------------------------------------------------

MATERIAŁY
Polecam książkę „Dzikie Serce. Tęsknoty męskiej duszy”, której autorem jest John Eldredge, a której recenzję na wykopie zrobiłem tutaj. Książka ta jest aż do przesady chrześcijańska, ale jeśli tylko skupimy się na jej głównym przekazie, naprawdę bardzo wiele z niej wyniesiemy.

Oprócz tego zachęcam do zapoznania się z takimi pozycjami jak:
- "Męskość", której autorem jest Steve Biddulph)
- "Zdradzony przez ojca", której autorem jest Wojciech Eichelberger

---------------------------------------------------------

PODSUMOWANIE DZIAŁALNOŚCI
Do tej pory napisałem takie wpisy jak:
1. Ebook o relacjach damsko-męskich
2. Moje wprowadzenie do wychodzenia z przegrywu
3. Motywacja pozytywna i negatywna
4. Motywacja OD i DO
5. Motywacja zewnętrzna i wewnętrzna
6. Polecam książkę - "Dzikie serce"
7. Skup się na sobie
8. Dlaczego wasze życie może wydawać wam się do bani
9. Patologia rozwoju osobistego
10. Podstawy szczęścia
11. Polecam książkę - "Zdradzony przez ojca"
12. Praktyka wychodzenia z przegrywu
13. Reklama mojego forum - "ZyjWiecej.pl"
14. Męskość - Wstęp

---------------------------------------------------------

WOŁAM**
@Twinkle @orange92 @DonZ @MlodyWilczek @g4rin @CortesHernan @okmanek @derick @Laaanaaaaa @Dawidinho8 @tux3284 @outkay @aroaro1993 @Zetwoo @carolinnee @yodaa1 @wojciechwojciech @Lizbona @polaczek_malkontent @moon_bluebird @dave_qwerty @szczurek_87 @patrykgit @hyperparadise @TrueGoodness @marcuswonder @nick230 @Godziu73 @yazhubal @xDrope @cabanos @morswin28 @Highvolltage @kwiati @CptBrit @MonsterQ1234 @ZmOoReK @yazhubal [$~6115552b116a99b730843c19ee0c589
thus - Cześć Mirki! Szalejemy dalej z tematem męskości i dlatego daję Wam pod rozwagę...

źródło: comment_DWnPqzmyfJ4mTQKhZHmDscIdH2FF8HtB.jpg

Pobierz
  • 15
@Godziu73: To jest forma felietonu. Wyraźnie zaznaczałem to na początku i zachęcałem do wyciągania z tego tekstu wniosków samodzielnie.

Robiąc coś a'la TL;DR to masz pytanie:
- Jakie są elementy składające się na tożsamość mężczyzny?
i odpowiedź:
- Jednym z nich jest podróż wgłąb siebie.
- A co konkretnie to oznacza? - zapytałby ktoś.
- Wygrana z jakąś swoją przeciwnością losu (np. przegryw). Wyprowadzkę z domu i samodzielne życie. Podróż w
SAMOTNOŚĆ

W dawnych czasach wychowanie młodego szlachcica znacznie różniło się od tego, jakim ów szlachcic mógłby zostać uraczony dzisiaj. Staropolska szkoła wychowania arystokraty zakładała trzy kroki na drodze jego edukacji:

- nauka w domu,

- podróż po Europie,

- praktyka w kraju.


@thus: Ciekawe że, tak samo przebiega fabuła Kordiana .