Wpis z mikrobloga

W weekend w Tajlandii miała miejsce pierwsza od ponad 50 lat (albo 30, zależy czy tajfuny zaliczać do tej samej kategorii) burza tropikalna – Pabuk. Z góry zaznaczamy, że jesteśmy bezpieczni i do nas nie dotarła ;)

Co jednak nas zdziwiło, to skala paniki w polskich (i pewnie nie tylko) mediach. Nagłówki mówią o odwołanych lotach, masowych ewakuacjach itp. Ogólnie wyłania się z tego obraz małej apokalipsy. W rzeczywistości wszystko było pod kontrolą.

Tak, odwołano loty, ponadto ewakuowano turystów z niektórych wysp, zamknięto szkoły znajdujące się blisko wybrzeża. Wszystkie te kroki jednak poczyniono, żeby zminimalizować skutki przejścia Pabuka. Tajowie byli gotowi na jego nadejście, nie było w tym żadnej paniki czy chaosu. O Pabuku mówiło się dużo co najmniej od początku tygodnia. Dopóki ludzie trzymali się z dala od morza, to nic im nie groziło.

W rezultacie w wyniku przejścia burzy zginęły tylko 3 osoby – utonęła starsza para oraz rybak, który mimo zakazów wyruszył na łowy. W podobnej sytuacji na początku lat 90. zginęło około 900 osób. Poza tym Pabuk nie był straszliwym huraganem, wiatr w szczytowym momencie dochodził do 90 km/h. Mimo to kilkaset domów zostało uszkodzonych. Na razie nie oszacowano pełnej skali zniszczeń.

Choć burza uderzyła we wschodnie wybrzeże Tajlandii (które na mapie znajduje się na zachodzie, ot taki kształt kraju), to u nas na zachodnim wybrzeżu też dało się zaobserwować jej skutki. Wprawdzie w weekend nie padało, a nawet nie wiało jakoś bardziej niż zwykle, to dzisiaj zobaczyliśmy, że pewne okolice są zalane, czyli fala musiała dotrzeć aż do nas.

Szkoła #rozowypasek jest w linii prostej 200-300 metrów od morza, a pomiędzy znajduje się las namorzynowy (taki, że chodzi się po kładkach, bo wszędzie jest wilgotno). No i okazało się, że w sobotę w nasze wybrzeże uderzyła mocna fala, przez co morze wdarło się w głąb lądu i jedna z dróg dojazdowych do szkoły była nieprzejezdna.

Dzisiaj rano też jeszcze było ciężko przejechać w jednym miejscu, co widać na zdjęciach poniżej. Po południu już było prawie całkiem sucho, ale wspomniany las jest dalej zalany i pewnie trochę minie czasu, zanim wyschnie.

No, to by było na tyle jeśli chodzi o klęski żywiołowe u nas, życzymy miłego tygodnia ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zapraszam do obserwowania tagu #chrapki, gdzie co jakiś czas będę publikował posty związane z życiem w Azji, ciekawostki, zdjęcia, anegdoty.

Warto również obserwować profil na #instagram, gdzie codziennie będziemy wrzucać zdjęcia z naszych podróży.

Nasz blog znajdziecie pod adresem chrapki.pl

Fanpage na fejsie

#podroze #tajlandia #azja #ciekawostki #burza #emigracja
PeeJay - W weekend w Tajlandii miała miejsce pierwsza od ponad 50 lat (albo 30, zależ...

źródło: comment_L4X8iP1ipKbt9U7HAYcEX6XDrfIywHVs.jpg

Pobierz
  • 2
@PeeJay: rodzice byli kilka lat temu i też ich złapał jakiś huragan, mówili że bardzo dobrze są zorganizowani. Bardzo często robią ćwiczenia ewakuacji, w szczególności w szkołach. Zero paniki mieszkańców, turysci no już gorzej, ale nie ma co się dziwić.