Wpis z mikrobloga

Nocna zmiana w nastawni.

Był październik roku 1999. Rozpoczynała się nocna zmiana w nastawni kolejowej KD1, która jest częścią bocznicy kolejowej należącej do Kopalni Węgla Kamiennego “Dębieńsko”. O godzinie 22 na stanowisku zameldowała się 25 letnia dróżniczka Małgorzata Żarnowska. Mieszkała w Czerwionce-Leszczynach razem ze swoim mężem i kilkunastomiesięcznym dzieckiem. O Małgorzacie można było powiedzieć wiele dobrego, była ambitna, solidna, można było na niej polegać, a łączenie obowiązków zawodowych z macierzyństwem nie stanowiło dla niej problemu. Była także przezorna - nigdy nie wpuszczała do swojego miejsca pracy nieznajomych. Nie wiadomo, co stało się tamtej nocy z 26 na 27 października. Cokolwiek to było, rezultat był i nadal jest tragiczny.

Pierwsze godziny pracy upłynęły Małgorzacie rutynowo, zamykała rogatki, sprawowała pieczę nad sygnalizacją i ruchem pociągów, wszystko skrupulatnie zapisując w dzienniku pracy. O 2:20 obok nastawni przejeżdża skład pociągu kopalni “Dębieńsko”. Załoga zna Małgorzatę, więc widząc zamknięte rogatki omija bocznicę pozdrawiając dziewczynę. Dziewięć minut później w dzienniku Małgorzata zostawia ostatnią w swoim życiu notatkę odnotowując tamten przejazd.

Ta sama załoga wraca o godzinie 3:40. Tym razem nikt nie zamyka rogatek. Maszynistę zaskakuje ta niecodzienna sytuacja, postanawia zatrzymać skład i razem z resztą pracowników sprawdzić co się dzieję. W budynku nastawni nie było żywej duszy. Małgorzata nigdy nie opuściłaby miejsca pracy, bez żadnej informacji. Dlatego maszynista skontaktował się drogą radiową z nastawnią CWD1, lecz tam także nikt nie otrzymał żadnej wiadomości od kobiety. Pracownicy nastawni zadzwonili do męża Małgorzaty, który pracował na stanowisku sztygara w tej samej kopalni. Mężczyzna był pewien, że żona jest w pracy i nic nie wiedział o jej wyjściu. Kolejarze na własną rękę postanowili odnaleźć kobietę.

Dwie godziny później dotarli do murowanego pojemnika na węgiel 70 metrów od nastawni KD1. To co tam zobaczyli, zostało w ich pamięci na zawsze. Na ziemi i miale węglowym leżały zwłoki Małgorzaty Żarnowskiej. Natychmiast zawiadomiono policję. Na miejscu pojawiła się ekipa policjantów kryminalnych z Rybnika, razem z prokuratorem. Rozpoczęły się oględziny miejsca zbrodni. Nie mogła zrobić tego sama. Wszyscy byli pewni jednego - padła ofiarą mordercy.

Ciało Małgorzaty było obnażone. Kobietę przykrywał czarny sweter, wokół jej ust i nosa były ślady krwi. Wokół ciała znaleziono jej nóż i spinki do włosów. Sprowadzony na miejsce wyszkolony pies podjął trop, który prowadził wzdłuż torów. Policjanci odnaleźli tam portfel należący do Małgorzaty. Dalej trop się urwał. Ważnym śladem był odcisk ucha odnaleziony na jednej z szyb nastawni KD1 Zabezpieczono także reklamówkę z puszkami i butelkami odnalezioną niedaleko ciała, jednak nie udało się ustalić czy miała jakikolwiek związek z morderstwem.

Sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną zgonu kobiety były rozległe obrażenia wewnętrzne, wynikające z silnego ucisku klatki piersiowej i brzucha. Morderca działał ze szczególnym okrucieństwem, bił kobietę tępym narzędziem, dusił a chwile przej jej zgonem zgwałcił.

W toku śledztwa przesłuchano ponad setkę osób z otoczenia Małgorzaty, pobierano materiał genetyczny, ubrania i ręczniki w poszukiwaniu krwi czy jakiegokolwiek śladu, który mógł okazać się przełomem w śledztwie. Powstały dwie wersje zdarzenia: był to napad rabunkowy, lub na tle seksualnym. W trakcie prowadzenia czynności policjanci wywnioskowali, że druga wersja jest bardziej prawdopodobna.

30 grudnia 2000.r śledztwo umorzono, a bliscy nie skorzystali z możliwości zaskarżenia tego postanowienia sądu.

Przełom miał nastąpić dwa lata później, kiedy rybnicka policja dostała informację jakoby jeden z osadzonych w Nowym Sączu przestępców przechwalał się współwięźniom, że to on dokonał morderstwa dróżniczki spod Rybnika. Te informację pozwoliły na ponowne wszczęcie śledztawa.

Odnalezienie mężczyzny nie stanowiło żadnego problemu, ponieważ nadal znajdował się on w ośrodku zamkniętym. Podczas przesłuchania wyparł się jednak wszystkiego, a testy materiału genetycznego i porównanie odcisku ucha potwierdziło brak związku więźnia ze sprawą.

Sprawę umorzono po raz kolejny ze względu na brak śladów, rodzina znowu nie starała się o wznowienie śledztwa. Śląska policja nadal bada okoliczności morderstwa dwudziestopięciolatki. Nie wyklucza się, że była to osoba ze środowiska Małgorzaty, która znała rozkład pociągów i wiedziała, że tego dnia kobieta będzie w nastawni sama. Możliwe, że to Małgorzata wpuściła ją do środka. Przedawnienie sprawy nastąpi w 2029 roku.

Pozwólcie mi na pewne rozważania.
Możliwe, że ślad ucha nie należał do mordercy, lecz do jedynego świadka. Co jeśli Małgorzata widząc, że do nastawni wchodzi obcy mężczyzna, jako sygnał alarmowy zamknęła rogatki. Ktoś z pracowników kopalni zatrzymał się na przejeździe. Wiedząc, że pociągi nie będą kursować przez kilka godzin wyszedł z samochodu i usłyszał odgłosy szamotaniny. Podszedł do nastawni, przycisnął ucho do szyby i wystraszył się tego co usłyszał lub zobaczył. To mało prawdopodobna wersja, ponieważ ta osoba nie miałaby powodu do ukrywania swoich zeznań. Chyba, że znała mordercę.

#kryminalne #rybnik #morderstwo #sprawykriminalne

Dla osób które wolą posłuchać:
https://soundcloud.com/user-874874855/drozniczka-z-debienska

Źródła:
https://www.nowiny.pl/duzy-kaliber/121925-zabojca-zostawil-odcisk-ucha.html
https://polskatimes.pl/z-archiwum-x-zabojstwo-25letniej-malgorzaty-na-terenie-kopalni-debiensko/ar/470797
https://bezprzedawnienia.blogspot.com/2018/10/nocna-zmiana.html
derko123 - Nocna zmiana w nastawni. 

Był październik roku 1999. Rozpoczynała się n...

źródło: comment_jICbu926NvPHPVkDVKLgZ9HqbkorOcaM.jpg

Pobierz
  • 41
@gansevudei: mój wniosek jest oparty o wszystkie tekst jakie znalazłem w Internecie, nie mogłem tak łatwo dostać dostępu do akt. Może gdybym je przeczytał to wykluczyłbym moją wersję wydarzeń.
@derko123: plusik leci :-)
Dodam, że identyfikacja na podstawie śladów pozostawionych przez odbicie małżowiny usznej nazywa się fachowo otoskopią kryminalistyczną.
P.S. również uważam, że gdyby to był odcisk ucha świadka zdarzenia to ta osoba by się prędzej czy później zgłosiła (sprawa na pewno była głośna) - z drugiej strony, różne już rzeczy w aktach widziałem ;-). Pozostają jednak, moim zdaniem, dwie najbardziej prawdopodobne opcje: a) jest to odcisk ucha sprawcy b)
@derko123:

najprawdopodobniej jest to odcisk mordercy, który nasłuchiwał lub przyglądał się ofierze tuż przed napaścią


Też uważam, że jest to bardziej prawdopodobne niż wersja, że jest to odcisk przypadkowej osoby, niezwiązanej ze sprawą.

Mnie zastanawia, że rodzina nie walczyła bardzo o sprawiedliwość.


Bez czytania akt jestem w stanie powiedzieć, że na 99,9999% sprawa była umorzone wobec niewykrycia sprawców. W praktyce oznacza to, że nie było już żadnych możliwych czynności procesowych do
@IgorK: To by było logiczne. A sprawa została umorzona dokładnie tak jak powiedziałeś z braku możliwych czynności procesowych. Chodzi mi bardziej o to, że niektóre rodziny walczą o prawdę przez wiele lat, niestety zazwyczaj kończy się to dla samej rodziny bardzo źle - depresja i długi. Więc może rozsądniej jest sprawę zostawić i mieć nadzieje, że przypadkowo pojawią się nowe fakty.
Chodzi mi bardziej o to, że niektóre rodziny walczą o prawdę przez wiele lat, niestety zazwyczaj kończy się to dla samej rodziny bardzo źle - depresja i długi. Więc może rozsądniej jest sprawę zostawić i mieć nadzieje, że przypadkowo pojawią się nowe fakty.


@derko123: poza sytuacjami, gdzie mają miejsce ewidentne zaniedbania ze strony organów ścigania, rodzina ma zwykle bardzo ograniczone możliwości w kwestii ustalenia sprawcy. Na pewno byli przesłuchani i te
@derko123: > Pozwólcie mi na pewne rozważania.

Możliwe, że ślad ucha nie należał do mordercy, lecz do jedynego świadka. Co jeśli Małgorzata widząc, że do nastawni wchodzi obcy mężczyzna, jako sygnał alarmowy zamknęła rogatki. Ktoś z pracowników kopalni zatrzymał się na przejeździe. Wiedząc, że pociągi nie będą kursować przez kilka godzin wyszedł z samochodu i usłyszał odgłosy szamotaniny. Podszedł do nastawni, przycisnął ucho do szyby i wystraszył się tego co usłyszał
@MatiHanys: O dzięki bardzo, nie potrafiłem znaleźć dokładnego położenia tej nastawni na mapie. Ale czy to na pewno nastawnia KD1? Gdy jej nie znalazłem doszedłem do wniosku, że może być to budynek nie przy samej drodze, ale w głębi, bliżej samej kopalni. Dlatego napisałem, że któryś z pracowników, a nie przypadkowy kierowca.
@derko123: w sumie możesz mieć rację, bo to jednak droga do CWD1, a według innego źródła opisującego sprawę:
"Nie dziwi więc i to, że zdawała sobie sprawę z niebezpiecznych warunków pracy. Pracowała na stanowisku dróżnika nastawni kolejowej KD1, w obszarze skrzyżowania linii zakładowej i ogólnej"

https://www.google.pl/maps/@50.157188,18.662718,3a,20.2y,96.95h,80.39t/data=!3m6!1e1!3m4!1sM5IyVU-fKAgvVSN5Gp96kg!2e0!7i13312!8i6656

inne źródło:
https://bezprzedawnienia.blogspot.com/2018/10/nocna-zmiana.html
@derko123: Czy załoga pociągu została wykluczona z możliwości popełnienia tego przestępstwa? Moim zdaniem mieli wystarczająco dużo czasu, żeby to wszystko zrobić. Dzwoniąc do męża zapewnili sobie alibi, i niby dlaczego zaraz nie zgłosili sprawy na policję? Kto normalny przez 2 godziny przeszukiwałby teren, a przecież spokojnie w tym czasie mogliby podrzucić ten portfel kilkaset metrów dalej. Pies by nie pomógł, bo przecież i tak byli na miejscu zbrodni.
@Pejnkiller: też nie mogę tego pojąć dlaczego po 2h zawiadomili policję, jeśli nie ma drużnika w miejscu pracy i nie ma kto opuścić barierek to powinno się powiadamiać przełożonego i policję
ale 20 lat temu procedury mogły wyglądać inaczej