Wpis z mikrobloga

Czytam sobie w gorących wpis o nudeskach na telefonie jakiejś Grażyny i przypomniała mi się historia z pracy. Pracuję w prywatnym laboratorium medycznym. Odbieram materiał do badań ze szpitali, klinik i przychodni. Dziań jak każdy inny. Wchodzę do przychodni, witam się z kobitkami w recepcji i pewnym krokiem zmierzam ku gabinetowi zabiegowemu. Uchylam drzwi od rzeczonego gabinetu dosłownie na 5 cm, i głośno wołam „dzień dobry”. Cisza. Powtarzam więc, gwoli pewności, głośne „dzień dobry, wchodzę”. Cisza odpowiada, więc pakuję się do środka na pewniaka, a tu co? Oczywiście Grażyna siedzi na kozetce rozebrana do EKG... Pomiędzy cyckami zamiast wisiorka ma pępek, suty jak wentyle od jelcza, siedzi i się gapi tymi cielęcymi oczami. Odwróciłem się na pięcie, grzecznie przeprosiłem, i wyszedłem. Co te Grażyny mają w głowach? Jakiś #!$%@? ekshibicjonizm czy jaki #!$%@?? Ciężko gębę rozewrzeć? Dlaczego to nigdy nie może być jakaś zgrabna osiemnastka tylko zawsze takie stare próchno... Bo musicie wiedzieć, że to nie jedyna taka sytuacja. Było tego więcej, ale staram się te traumatyczne przeżycia jak najszybciej wypierać z pamięci.
#gownowpis #praca #takahistoria
  • 3