Wpis z mikrobloga

@filipinka: mam w pracy wykupiony podstawowy pakiet medyczny, jakiś czas temu byłam u lekarza i głównie ze względu na obciążenia rodzinne zlecił mi wykonanie kolanoskopii. Na badanie czekałam miesiac, a niepokojące objawy ustały w międzyczasie. Mimo to ze względu na historię chorób, stwierdziłam, że lepiej teraz niż później.
Kolanoskopia wymaga specjalnego przygotowania na kilka dni przed, ten kto pił kiedyś Fortrans na pewno pamięta wciąż ten smak. Trzy litry płynu wczoraj, powsztrzymywanie wymiotów. Dziś, w dzień badania, kolejny litr. Natomiast od 7 rano telefony z punktu medycznego: czy nie może pani być u nas wcześniej? Badanie miało być w Gdańsku, ja mieszkam w Gdyni, auta nie mam - najwyżej się zesram w SKMce. Co innego może się wydarzyć? Po łącznie 4 lub 5 dało im się mnie namówić na przyjazd zamiast na 13.30 to na 11.00. Gdy przyszłam do recepcji usłyszałam nagle magiczne hasło "Kartą czy gotówką?" Mówię, że od momentu wystawienia skierowania, rejestracji i tych wszystkich telefonów w różnych godzinach dnia i nocy nikt nie raczył mnie o żadnych płatnościach poinformować. Wtedy usłyszałam, że cena to ponad kilka stów i muszę teraz podjąć decyzję, bo lekarz czeka. Po lekach przeczyszczających myślałam wciąż tylko o tym, aby wrócić do toalety i nigdy więcej tego nie przeżywać - oczywiście podjęłam decyzję, że badanie wykonam - w końcu już poświęciłam na nie sporo czasu i pieniędzy. Umówiłam się na płatność w późniejszym terminie, ale tu pojawiły się kolejne problemy, o których na ten moment pisać nie będę.

Ogólnie wielki minus dla enel-med za stawienie pacjenta w takiej sytuacji. Gdyby chodziło o jakikolwiek inny zabieg, który nie wymaga przygotowania i wzięcia wolnego w pracy (obiecano mi zwolnienie, finalnie go nie wystawiono) - nie byłoby problemu. Tymczasem po tych telefonach, zmianach terminu i czyszczeniu jelit - to uważam, że naciąganie na kilkaset złotych jest bardzo niedopowiednie.

#medycyna #lekarz #uokik
  • Odpowiedz