Wpis z mikrobloga

Dzisiaj dłużej ale czytajcie baaardzo powoli bo przez ponad tydzień nic wam nie wrzucę (jadę pooglądać spuściznę Imperium Rzymskiego ( ͡° ͜ʖ ͡°) )

#iiwojnaswiatowawkolorze

Muszę powiedzieć, że wzruszenie mnie łapie, gdy patrzę na to zdjęcie. Wrzuciłem je bowiem jako jedno z pierwszych - dokładnie pięć lat i tydzień temu. Wtedy było 99 lajków, zaskoczycie mnie dzisiaj - będzie 10 razy tyle? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Dziś będzie dłużej.

''Symbol klęski... Amerykańscy żołnierze oglądają porzuconego Me-262, ukrytego między drzewami przy autostradzie. Z racji silnych ataków na lotniska, Niemcy pod koniec wojny byli zmuszeni wykorzystywać autostrady. Kwiecień 1945 roku.''

Tak naprawdę to Me-262 A-2a z 1./KG 51, porzucony pod Brunnthal, maj 1945 r.

Me-262, część II: przeciw Fortecom i Liberatorom

''To było... jakby być Bogiem'' ~ ppor. Klaus Neumann, JG 7.

Noc 26 lipca 1944 roku była pogodna i jasna nad Monachium. Pojedynczy Mosquito z 540. dywizjonu RAF leciał na pułapie 8,5 km. Porucznik A. E. Wall, pilot, czuł się bezpieczny - na tej wysokości nie zagrażała im ani artyleria, ani niemieckie myśliwce. Noc mijała spokojnie. Nawigator, ppor. A.S. Lobban znudzony patrzył na radar. Nagle zawołał: ''Bandyta na 6.! Zbliża się, i to szybko!''. Wall był zdumiony - niby skąd, u licha, mógł się tu wziąć niemiecki samolot, i to tak nagle? Nie było czasu na myślenie, trzeba było uciekać. Wall był spokojny. Mosquito to pierwszorzędna maszyna. Mało który samolot mógł go dogonić. Zaraz zostawią natręta za sobą.

Mylił się.

Mosquito zwiększał prędkość nurkując, skrzydła wibrowały niebezpiecznie od przeciążenia, ale Wall poczuł lód na plecach, gdy Lobban przerażonym głosem powiedział mu: ''Zbliża się''. Jak?! Pędzili ponad 650 km/h!

Niemiecki samolot otworzył ogień. Wall poczuł wstrząs. Zostali trafieni, samolot zadymił. Mosquito ostatnim wysiłkiem skierował się w chmury i wtedy zobaczyli odchodzącego prześladowcę. Miał smukły, rekini kadłub. Dwa blade ogniki tańczyły pod jego skrzydłami. I nie miał śmigła.

Kiedy weszli w chmurę, Lobban wykrztusił z siebie tylko:

- Czym była ta rzecz?!

Me-262, gdy się pojawił na niebie, wywołał konsternację w alianckich sztabach. I autentyczne przerażenie wśród załóg, które widząc maszynę szybką jak tajfun, potrafiły wykrztusić z siebie tylko bezładną mieszaninę strachu i podziwu. Mówili, że to najbardziej przerażająca rzecz, jaką można ujrzeć.

Pierwszą jednostką, która otrzymała nowe samoloty, była Kommando Nowotny, elitarna jednostka, dowodzona przez sławnego Walthera Nowotnego, ''Tygrysa z Wołchowa''. Była to pierwsza w historii jednostka myśliwców odrzutowych. W toku służby zestrzeliła ona 21 alianckich samolotów za cenę sześciu Me-262, w tym samego Nowotnego, który poległ w walce 8 listopada 1944 r. Kommando Nowotny oddelegowano do dalszego szkolenia i przemianowano na JG 7 ''Nowotny'', na cześć poległego dowódcy.

Nowy typ samolotu przeraził Aliantów tak bardzo, że celem nr 1 ataków bombowych była fabryka Messerschmitta w Regensburgu. Ale Niemcy byli sprytniejsi i produkcję przenieśli do kopalni Walpersberg w Turyngii, a samoloty montowano nierzadko w otwartych fabrykach na leśnych polanach. Mimo wszelkich trudności, zbudowano 1433 samoloty, jednak tylko 200 trafiło do walki. Niemcy obeszli też utrudnienia z paliwem - Me-262 był napędzany paliwem J2, uzyskiwanym z węgla drzewnego. Było tanie i łatwo dostępne, ale potrzebowano go dużo.

Najsłabszym ogniwem okazał się czynnik ludzki. Wyczerpana Luftwaffe nie miała już kim obsadzać wizjonerskiej maszyny. Większość pilotów przechodziła krótki trening naziemny i 8-godzinny kurs pilotażu. Dlatego do latania na Me-262 kierowano pozostałych przy życiu Expertów. Najlepszych z najlepszych. Heinz Bär, Erich Rudorffer, Theodor Weißenberger, Heinrich Ehrler, Johannes Steinhoff - ten ostatni został trwale oszpecony po wypadku na Me-262, gdy pękła mu opona podczas startu.

Alianci szybko poznali słabe strony Me-262 i wiedzieli, że najłatwiejszym sposobem na zestrzelenie odrzutowca było zaczajanie się w rejonie lotniska. Dopadano startujące i lądujące Jaskółki, niemogące się bronić. Taktyka ta została określona mianem ''łapania szczurów''. Wymusiło to na Niemcach powołanie specjalnych jednostek myśliwców ochraniających lotniska Me-262. Należy tu jednak dodać, że żaden aliancki pilot nie zestrzelił więcej niż jednego Me-262.

Samolot był o ponad 160 km/h szybszy od najszybszych alianckich myśliwców. Uzbrojone w cztery działka 30 mm MK 108 Rheinmetall-Borsig i niekierowane rakiety R4M, pędzące z prędkością 870 kilometrów na godzinę odrzutowe potwory siały śmierć i zniszczenie wśród wypraw bombowych na niemieckim niebie. ''Prędkość tych maszyn w walce z naszymi P-51 i P-47 zdumiewała nas'', powiedział jeden z pilotów 336. dywizjonu bombowego. Podaje się, że Jaskółki zestrzeliły od 700 do 900 alianckich samolotów przy stratach własnych wynoszących zaledwie 85 maszyn. W jednym ze starć sześć Me-262 zestrzeliło bez żadnych strat 14 bombowców. Por. Kurt Welter z 25 zestrzeleniami był i pozostaje po dziś dzień asem wszech czasów na odrzutowcach.

''Nasi strzelcy pokładowi byli ogłupiali prędkością tej maszyny, i mimo naszej miażdżącej siły ognia, nie zrobiliśmy jej żadnej krzywdy. Odrzutowiec przeleciał przez naszą już i tak ciasną formację tak blisko, że mogliśmy zobaczyć pilota, nity w poszyciu i ziejące ogniem działka. Skrzydło prowadzącego samolotu zostało odcięte od reszty, niczym jakąś niewidzialną piłą i samolot zwalił się ku ziemi'', wspominał por. Eugene T. Jensen z 349. dywizjonu bombowego.

Planowano kolejne modyfikacje - m.in. zamontowanie kabiny ciśnieniowej, ale zabrakło już czasu. Powstała wersja bombowa A-2a z dwoma działkami 30 mm i zaczepami na dwie bomby 250 kg. Była i wersja rozpoznawcza A-4a z dwoma aparatami, była dwumiejscowa wersja nocna B-1a i uzbrojona w działko 50 mm wersja A-1a/U4. W styczniu 1945 r. do testów trafił Me-262C, zwany ''Heimatschützer'', wysokościowy potwór, osiągający pułap 12 km w zaledwie cztery minuty.

Ale nawet rewolucyjna maszyna i najlepsze wysiłki doskonałych pilotów nie mogły pomóc przy przygniatającej przewadze liczebnej wroga. Niemcy walczyli dzielnie i ofiarnie, zestrzeliwali setki wrogów, zażarcie bronili nieba Rzeszy, ale nie mogli wygrać tej bitwy. 18 marca 1945 r. 37 Me-262 strąciło 25 bombowców za cenę dwóch własnych maszyn. Ale to było zaledwie 2 % liczącej 1200 samolotów wyprawy. Największa liczba Me-262 w powietrzu jednego dnia to 59 maszyn - 44 z III./JG 7 i 15 myśliwsko-bombowych z I./KG(J) 54 7 kwietnia 1945 r. Przeciw sobie miały 1200 bombowców i 800 myśliwców. Wiele brało udział w ostatnim boju - bitwie o Berlin, atakując sowieckie cele naziemne i samoloty. Ostatnie zestrzelenie w Europie przypadło również Me-262 - por. Fritz Stehle z 2./JG 7 zestrzelił 8 maja o 4 po południu sowiecką Airacobrę nad Erzgebirge.

Samolot pojawił się zbyt późno i w zbyt małej liczbie, by móc zmienić losy wojny. Cudowna broń zawiodła, zaś czwórka odrzutowców dzielnie stawiających czoła tysiącom alianckich maszyn była codziennością w 1945 r., co przepięknie pokazano w ułamku sekundy w filmie ''Furia''. Symbolem tego był los majora Heinricha Ehrlera, asa z 208 zestrzeleniami. 4 kwietnia 1945 r., prowadząc cztery odrzutowce przeciwko 1200 alianckim bombowcom nad Stendal zestrzelił dwie Fortece. Kiedy zorientował się, że nie ma już amunicji, nadał swój ostatni komunikat do przyjaciela, wspomnianego Weißenbergera:

- Theo, tutaj Heinrich. Właśnie zestrzeliłem dwa bombowce. Nie mam już amunicji. Zamierzam staranować trzeci. Trzymaj się! Do zobaczenia w Walhalli!

Po czym skierował się na trzeci bombowiec i uderzył w niego. Oba samoloty spadły w płomieniach. W grudniu 2018 r. powiadomiono, że rozpoczęto poszukiwania ciała majora. Odnalezienia szczątków majora czeka jego brat, który chce go godnie pochować.

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Mleko_O - Dzisiaj dłużej ale czytajcie baaardzo powoli bo przez ponad tydzień nic wam...

źródło: comment_xzuXvdwMnfvvXW77t9MVgknNLfdEwoae.jpg

Pobierz
  • 10
To jest prawdziwe bohaterstwo. Po terrorystycznym nalocie na Drezno strącenie każdej maszyny podążającej nad ludzkie osiedla było na wagę złota.


@Thronstahl: No, nie. Strącenie jednej maszyny więcej z 1200 za cenę pilota, który mógł by jeszcze walczyć i strącać następne bombowce to żaden zysk. Obstawiał bym ucieczkę od odpowiedzialności za wcześniejsze dokonania lub brak woli na oglądanie agonii Rzeszy.