Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

Szeregowiec Carl E. Gallion z 45. Dywizji Piechoty rozkoszuje się papierosem w swojej kryjówce. Anzio, kwiecień 1944 roku. Jest to przedostatni wpis z cyklu o Anzio.

Po zatrzymaniu niemieckich ataków życie na przyczółku ustabilizowało się. W pewnym sensie. To, co nastąpiło, przypominało żywcem horror z najczarniejszych dni Passchendaele i Sommy z I wojny.

Była to walka na wyniszczenie, w której obie strony zagrzebały się w swoich dołkach i nieustannie ponosiły straty od ognia artylerii i bombardowań. Przyczółek pokryła sieć okopów i rowów łącznikowych, buldożery wznosiły kunsztowne osłony z gruzu i belek, usypywano wały ziemne.

Czasem słychać było gdzieś ciche pyknięcie i narastający szum, a następnie rozdzierającą uszy eksplozję i widać było olbrzymi słup ziemi lub gejzer na wodzie.

Niemcy już w lutym sprowadzili dwa olbrzymie działa kolejowe K5 kal. 280 mm w rejon Ciampino. Były to potężne monstra o masie 218 ton, z długimi na 16 metrów lufami. Strzelały z ukrycia, z ponad 45 kilometrów, po strzale cofając się w głąb wydrążonego w skale tunelu kolejowego. Alianccy żołnierze nadali im nazwy ''Anzio Annie'' i ''Anzio Express'', zazwyczaj okraszonych całą gamą wyszukanych epitetów. Przed ich ćwierćtonowymi pociskami nie było praktycznie żadnej osłony.

Czasem zza chmur wyskakiwał ''Popcorn Pete'', jak nazywano niemieckie bombowce zrzucające niespodzianie serię bomb przeciwpiechotnych. W pogodne dni wysoko na niebie wisiał ''Photo Joe'', czyli samolot rozpoznawczy, kontrolujący ruch w porcie w Anzio.

Alianci, chroniąc się przed niemieckimi bombami, stawiali zasłony dymne, zwłaszcza w okresach ładnej pogody. Ale i tak, na małej przestrzeni, spadające pociski i bomby musiały w coś trafiać. 3 lutego jeden z dokonujących tego dnia nalotu 20 niemieckich FW-190 uciekając w pośpiechu przed goniącym go Sptifirem, zrzucił przypadkowo bomby na szpital polowy. Momentalnie zginęło tam 28 osób, a 64 zostały ranne. 9 lutego z kolei pocisk trafił w inny szpital, zabijając dwie amerykańskie pielęgniarki i raniąc 6 żołnierzy. W kolejnym 13 lutego zginęło 5 ludzi, a 14 zostało rannych. A to zestawienie tylko z jednego tygodnia. Niemcy, strzelając na mały obszar, nawet nie chcąc, trafiali w co popadło. Rejon szpitala nazwano ''pół mili do piekła''. Jeśli będziecie chcieli, działania lotnicze mogę jeszcze omówić w osobnym poście.

Najbardziej cierpiał rzecz jasna piechur na pierwszej linii, trzęsąc się z zimna w swoim przepełnionym wodą dołku, wystawiony na zimny deszcz i wiatr, ogień strzelecki i ogień moździerzy, godzinami nie mogąc zmienić pozycji. Najlepsze były ruiny zabudowań, ale one ściągały ogień wroga. Szerzyły się choroby, powróciła stopa okopowa i gorączka, tysiące żołnierzy trzeba było hospitalizować (m.in. Audie Murphy zachorował). Monotonię tę z rzadka przerywały wypady grup szturmowych, pochwytujących jeńców i patrole na ziemi niczyjej, likwidujące gniazda wrogiego karabinu maszynowego bądź snajpera, albo zakładające posterunki obserwacyjne.

Niemcy wiedzieli, że morale Aliantów nie jest zbyt wysokie. Dlatego odpowiednio przygotowywali materiały propagandowe. Wieczorami, gdy przycichała strzelanina, w eter płynęły słowa piosenki ''Lili Marleen'' i audycje radiowe. ''George'' specjalizował się w makabrycznych opisach i ostrzeżeniach, zaś ''Sally'' uwodzicielskim głosem zachęcała do dezercji, mówiąc, że wszędzie będzie lepiej, niż na tym przeklętym przyczółku.

W parze szły ulotki, rozmaicie przygotowane. Czasem były to ''przepustki'' do niemieckich linii, czasem złośliwy rysunek tonącego żołnierza z amerykańską flagą i podpisem: ''Anzio - druga Dunkierka'', czasem było to wyobrażenie pięknej, roznegliżowanej dziewczyny (''Sweetie you left behind'') w objęciach opasłego bogacza o semickich rysach (te cieszyły się dużą popularnością jako ozdoba kwater), ale najsłynniejszym pozostał rysunek trupiej czaszki, wkomponowanej w zarys wybrzeża z podpisem: ''Beach-head - Death's head''.

Śmierć dalej zgarniała swoje żniwo na przyczółku straconej szansy...

#shingle #anzio

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Mleko_O - #iiwojnaswiatowawkolorze

Szeregowiec Carl E. Gallion z 45. Dywizji Piech...

źródło: comment_aGwYAOMTqZrmIUsVQGalqvCIa7SlxKOv.jpg

Pobierz
  • 7