Wpis z mikrobloga

http://www.rynekzdrowia.pl/Uslugi-medyczne/Szumowski-szpitale-otrzymaja-sprzet-monitorujacy-prace-personelu-SOR-ow,194279,8.html

Myślałam, że po ostatnich wypadkach ktoś pomyśli, że może niewydolność systemu wynika między innymi z braków personelu, sprzętu i choćby kozetek, na których można by tych pacjentów w cięższych stanach położyć.
Myślałam, że jak puszcza kontrolę, to przez ich ograniczone umysły przejdzie myśl, że "kurcze, dwie osoby zajmują się wszystkimi pacjentami internistycznymi, dwie wszystkimi chirurgiczny i i urazowymi, dwie neurologicznymi i czy to wystarczy, kiedy przyjeżdża reanimacja albo inny ciężki stan?" (dopisek od autorki: nie wystarczy, potem jak ktoś znika z jednego z tych gabinetów, żeby o stawić taki ciężki stan, to czas oczekiwania przedłuża się nawet od 2 do 4 godzin dla już oczekujących; tak to przynajmniej wygląda w praktyce w moim szpitalu).
Ale nie, skądże. Najlepiej zatrudnić gościa, co będzie smagał batem, żeby ta garstka ludzi zapierdzielała jeszcze bardziej. Żeby ta resztka lekarzy, co jeszcze chcą brać dyżury (bardzo ich mało, serio, cały sor obstawia w sumie paru lekarzy, którzy mają pod sobą dziesiątki/setki pacjentów) wyciskała z siebie ostatnie poty i każdemu poświęcała góra pięć minut.
Po prostu ręce mi opadają. Czuję, że jak zaczną nas monitorować, to już w ogóle będzie miecz obosieczny i szybko okaże się, że ministerstwo w ogóle nie ma planu na funkcjonowanie ochrony zdrowia. Wyjdzie na wierzch całe niedofinansowanie, wybuchnie kipiące w społeczeństwie i personelu zirytowanie i frustracja.
Nie dziwie się, że jest taki przemiał wśród pracowników, bo każdy szuka sobie pracy w innym miejscu. I to najczęściej niezwiązanym z medycyną :(
#pekamiserduszko #szkodamimojejpracy
  • 5
@BeetleJuice: szczerze przyznam, że nie wiem jak wygląda to na większości oddziałów. U nas jest dwóch lekarzy ratunkowych oraz internista. Reszta lekarzy schodzi ze swoich oddziałów, nierzadko zajmują się naraz pacjentami u siebie i u nas. W czasie ostatniego dyżuru wszyscy jedliśmy po kanapce przy naszej głównej ladzie, bo nie było kiedy wyjść - i to norma.
Co do empatii, to wiem, że wielu pacjentów rzeczywiście wyrzuca nam jej brak. Przyznaję,