Wpis z mikrobloga

W serii o walce nie opowiadałem już o uzbrojeniu, walkach na trakcie urozmaicaniu walk i powodach do walki. W tym podcyklu opowiem o najczęstszym rodzaju średniowiecznej sytuacji bojowej - oblężeniu warowni. A w tym jego odcinku zajmiemy się historiologią apofatyczną - opowiem, czym oblężenia nie były, postaram się rozprawić z mitami które przez wieki narosły na ten temat. Od razu ostrzegam - nie spodoba się wam to, co usłyszycie.

#naprawiamfantasy <- tag, w którym działam między innymi na rzecz pokonania mitów narosłych wokół szeroko pojętych epok dawnych.

Pierwszy z popularnych mitów to rola oblężenia jako takiego. Wiele dzieł fikcji pokazuje oblężenie jako wysunięty ku liniom wroga warsztat, w którym powstają wielkie machiny oblężnicze i gdzie przygotowuje się armię do szturmu. W rzeczywistości oblężenia nie były przygotowaniem do szturmu. Bardzo niewiele z nich w ogóle uwzględniało szturm i zwykle te, w które nie uwzględniały miały większą szansę na powodzenie. Samo słowo "oblężenie" oznacza w swym etymologicznym rdzeniu leżenie wokół, podobnie angielskie "siege" nawiązuje do łacińskiego źródłosłowu oznaczającego siedzenie. Oblężenie należy zatem rozumieć bardziej jako militarną blokadę miasta czy zamku niż działania wojenne.

Wiele przedstawień oblężenia ukazuje je jako ciągłą, nieprzerwaną walkę - ostrzał z artylerii, łuków i kusz, jako ciągłe niemal starcie z dystansu. Tak też nie było z bardzo prostego powodu - oblegający rozkładali się obozem dość daleko od murów, żeby nie być w zasięgu. Zwykle podczas oblężeń potyczek nie było w ogóle albo były one sporadyczne.

Z tego też powodu obleganie umocnień było o wiele popularniejsze, niż bitwy w polu - nie wymagają ciągłego marszu, pozwalają usiąść w jednym miejscu, objadać wroga z płodów rolnych, komfortowe warunki chronią przed otarciami, zmęczeniem i chorobami, w wyniku których umierało aż do Wielkiej Wojny dużo więcej żołnierzy, niż w wyniku ran. Oblężenie jest po prostu komfortowe dla żołnierzy - na śniadanie wiejskie jajka, mleko, masło, można ubić zwierzęta na mięso, ogrzać się w chłopskich chatach - żyć nie umierać! Dla dowódcy możliwość odstąpienia od oblężenia bez poczucia porażki i zachowując twarz, też jest o wiele bardziej zachęcająca, niż ryzykowanie dobrego imienia w bitwie, która zwykle jasno wyłania zwycięzców i przegranych.

Film i literatura, jeśli już przedstawiają oblężenie, obowiązkowo zakończone szturmem i pojedynkiem antagonisty z głównym bohaterem, to jest ono zwykle zwycięskie. Tak też wcale nie było - bardzo kosztowny zamek, czy warowne miasto służyło jako mnożnik dla możliwości bojowych załogi wewnątrz - gdyby zamki częściej zawodziły, niż działały, to raczej nie budowano by ich z takim pietyzmem.

Ostrzał z artylerii. To moja ulubiona część. Na tyle ulubiona, że zrobię o niej osobny wpis, w którym rozprawię się z mitami na temat samej tylko i wyłącznie artylerii w starożytności i średniowieczu.

Szturm na mury też nie wyglądał jak pod Helmowym Jarem - banda biegnących na zamek frontalnie obdartusów z drabinkami na plechach. Niestety takie podejście ma bardzo wiele wad.
Po pierwsze wszyscy obrońcy - o nich za chwile - koncentrują się w jednym miejscu, zapewniając co najmniej równy rozkład. Atakujący są więc cały czas ostrzeliwani ze wszystkiego, co obrońcy mają pod ręką, a do tego dochodzą drabiny. Nie można ich oprzeć zbyt blisko muru, bo za łatwo będzie je przewrócić. Nie można za daleko, bo będą musiały być długie i nie wytrzymają obciążenia, a odpychane i rąbane łatwo zjadą w dół muru. Dodatkowo wspinanie się po drabinie jest niezwykle powolne i uniemożliwia jakąkolwiek skuteczną obronę - potężnie ciosy w głowę zwykle wystarczają do zniechęcenia atakujących. Szczególnie że wspinając się po drabinie, nawet z bronią w ręku, wojownik jest zupełnie bezbronny - wystarczy popchnąć go kijem w twarz, żeby spadł, jeśli nie trzyma się rękoma, a jeśli trzyma mocno, to nie idzie w górę, blokując całą drabinę.
Taki rodzaj ataku przeprowadzano tylko zdobywszy maksymalną możliwą ilość przewag - ostrzeliwując mur, w nocy, we mgle, z zaskoczenia markując atak na inną część muru.

Stosunek liczebności atakujących do obrońców też nie jest równy, ba, obsada zamku to czasem nawet poniżej stu ludzi. Powodów ku temu jest wiele - najważniejszym jest fakt, że ludzie mają tendencje do jedzenia i picia, zatem o ile się tego nie oduczą, to trzeba ich wyposażyć w wodę i w miarę zdrowe i kaloryczne pożywienie na cały przewidywany okres oblężenia. Objętość magazynów zamku, czy fortecy jest raczej niezmienna, zatem łatwo policzyć, że utrzymanie większej załogi nie tylko kosztuje więcej, ale też sprawia, że oblężenie będzie o wiele krótsze, bo załoga szybciej zgłodnieje. Zatem dobór odpowiedniej liczności musiał po pierwsze brać pod uwagę najpowszechniejszą metodę zdobywania fortec, czyli okrążenia i zagłodzenie. Oczywiście większa załoga broni się lepiej, ale nie jest to zależność liniowa jak w przypadku jedzenia - każdy kolejny obrońca zjada tyle samo jedzenia, ale dokłada się coraz mniej do walki - czterystu obrońców nie walczy zwykle dwukrotnie skuteczniej, niż dwustu, ale jedzą dwukrotnie więcej.

Nieprawidłowe jest też przedstawienie bramy. Brama to nie dwuskrzydłowe drzwi z zamkiem - brama to w ogóle nie drzwi. To budynek. Drzwi bramy to wrota, najczęściej jednoskrzydłowe i otwierane na zewnątrz, nie do środka. Sama brama to budynek obronny, często z wrotami na obu końcach w którym można się bronić - skruszenie wrót nie oznaczało nigdy samo w sobie upadku zamku. Nie musiało nawet oznaczać upadku bramy.

Laikowi może się wydać jednak, że skoro o zamek nie trzeba nawet walczyć, to nie przydaje się on na zbyt wiele - ale wytrzymywanie oblężenia to właśnie główna rola zamku. W ten sposób garstka ludzi może związać w jakimś miejscu o wiele większą armię. I o to chodziło w obronie przed napastnikiem - po pierwsze utrzymać armię w jednym miejscu. Pozwalało to albo zebrać własną armię, żeby przegonić oblegających, albo po prostu wytrzymać ich aż minie pora na wyprawy, skończy się jedzenie w okolicy, zrobi się zimno i oblegający będą zmuszeni wycofać się do zimowisk, albo w ogóle wrócić do domów.

Jeśli niepokoi was coś, co tu napisałem, albo macie inne pytania na temat oblężeń - piszcie. Chętnie przygotuję odpowiedzi, albo erratę.

W kolejnych odcinkach: rozwianie wątpliwości dotyczących artylerii, szturm z użyciem tarana oraz szturm na mury i czemu to zwykle złe pomysły, prawidłowe wykorzystanie artylerii, prace minerskie i wiele innych

S....._ - W serii o walce nie opowiadałem już o uzbrojeniu, walkach na trakcie urozma...

źródło: comment_NWnyg7NAcS7fBm0r9RkUcOT2VBhVugRt.jpg

Pobierz
  • 32
@mieszko111: To prawda.
Ale wcale nie były lepsze, niż w marszu, a ludzie byli wypoczęci, zwykle nie mieli otwartych ran, pod dostatkiem było jedzenia dobrej jakości i wody. Dodatkowo obecność strumieni sprzyjała higienie i pozbywaniu się fekaliów - ludzie raczej nie robili pod siebie, a nawet jeśli się zdarzało, to do wykopanych latryn.
Dodatkowo jeśli ktoś zachorował, to dużo łatwiej opiekować się nim w stacjonarnym obozowisku pod dachem, niż podczas wyprawy.
@Slucham_psa_jak_gra_:
no widzisz. To nie do końca prawda. Mimo, że masz rację co do tego, że nikomu nie spieszyło sie umierać atakując obsadzone mury i lepiej i łatwiej było oblegać miasto i brać je głodem.
Ale były przypadki walk na blankach rodem z fantasy od starożytności przez średniowiecze:

Przykłady kilku poniżej - te które pamiętam. Oczywiście szturmy na zamki były poprzedzone długim oblężeniem.

1) Zdobycie Masady - Flawiusz Silwa
2) Nie
Co jest nie do końca prawdą? Gdzie pisałem, że nie było przypadków szturmów?

Zapomniałeś dodać słabości oblężeń.

O niczym podobnym nie zapomniałem.

tym jego odcinku zajmiemy się historiologią apofatyczną - opowiem, czym oblężenia nie były

Ale może informacje, których szukasz, są już w tekście?

1.Po pierwsze trzeba było otoczyć cały zamek, żeby nie dało się go zaopatrywać, więc oblegających musiało być dużo

W ten sposób garstka ludzi może związać w jakimś miejscu
@Slucham_psa_jak_gra_:
Nic nowego, ale fajnie i przystępnie napisane. Choć tak jak pisali już w komentarzach, szturmy mimo iż kosztowne to nie były jednak aż taką rzadkością jakby po lekturze można sądzić. Zwłaszcza przy mniejszych twierdach, gdzie tracenie czasu zniweczyłoby główny cel kampanii, a straty podczas szturmu będą mniejsze niż ilość ludzi których by trzeba zostawić by obrońcy nie robili problemów na tyłach. Bo choć, tak jak piszesz, obrońcy mają duży mnożnik,
@Ragnarokk: Bardzo chętnie poczytam jak przytaczasz źródła mówiące o procentowym udziale szturmów w oblężeniach, oraz ile z nich zakończyło się sukcesem - moje badania na razie pokazują, że poza spektakularnymi sukcesami, jak w Jerozolimie, szturmy nie tylko były rzadkie, ale w większości nie kończyły się powodzeniem, a okupione były ciężkimi stratami.
Dochodzi tu jeszcze polityka - może mój suweren krzywym okiem spojrzy na demolowanie twierdzy granicznej - a także fakt, że
@Slucham_psa_jak_gra_:
Przecież przed samą Jerozolimą zdobyli szturmem Antiochię. Owszem, najpierw było oblężenie. A potem zdobyli miasto pomocą zdrady, ale to też dość standardowa technika przy zdobywaniu szturmem. Czy mówimy tylko o oblężeniach warowni, nie o ufortyfikowanych miastach. Ale chyba nie, skoro o Jerozolimie mówisz :)

No i mamy pewne dość znane historyczne szturmy na Konstantynopol w 1204 czy 1453 czy wcześniej Tyr w wykonaniu Aleksandra.

Nie znam procentowych udziałów, zapewne są
@Ragnarokk: Ja też nie mówię, że nieistotne! Po prostu bardzo, bardzo, bardzo nieliczne.
A te szturmy przeprowadzały, jak na ówczesne warunki, armie gigantyczne, ogromne, w dodatku z pobocznym politycznym celem. No i "szturm" odbywał się, jak właśnie pisałeś, za pomocą zdrady, własnych ludzi w środku, czy też przekonania gwardii wareskiej, że powinna według prawa służyć oblegającym.
No i czym innym jest atak na miasto, także warowne, od ataku na obiekt będący
via Wykop Mobilny (Android)
  • 4
@Slucham_psa_jak_gra_: dzięki, super wpis. Mnie zawsze zastanawiało jedno: po co tak właściwie taki zamek był oblegany? Jeśli wojsko wraz z władcą byli zamknięte w zamku, to atakujący mogli właściwie nie niepokojeni przejąć całą okolicę... Używać zasobów, zbierać podatki itp. Albo przejść obok, idąc na dalsze cele. Co dawały zamki na trasach no wokół Krakowa?
@Qler: Bardzo dobre pytanie!
W zasadzie materiał na osobny wpis, ale postaram się szybko zasygnalizować rolę oblężeń.
1. Przesuwanie granic. Sporo tego typu dysput dotyczyła właśnie ich, a kontrola nad zamkiem daje kontrolę nad otaczającymi ziemiami.
2. Zamki pełniły rolę centrów zaopatrzeniowych i doraźnych baz wojskowych. Niekontroliwane pozwalałyby armii wroga przegrupowywać się i uzupełniać zapasy.
3. W zamku zamknięta była zaledwie garstka żołnierzy potrzebna do obrony - dla kilkutysięcznej armii stu
@temokkor: O podkopach i pracach ziemnych będzie, jak pisałem, w ostatnim odcinku.
Wiedzę czerpię z opracowań historycznych, zalinkuję pod koniec serii.
W Twierdzę grałem sto lat temu, za słabo ją pamiętam, niestety, ale chętnie poczytam o Twoich wrażeniach.
Pan Ciosański jest wybitnym gawędziarzem i potrafi naprawdę ciekawie opowiadać, nie brak mu też wiedzy. Można się spierać co do niektórych jego poglądów, ale na pewno warto wysłuchać!
@Slucham_psa_jak_gra_ no jako gra to twierdza była bardzo grywalna, jedna z moich ulubionych gier sprzed lat, zwłaszcza że preferuje gry strategiczne. Też z powodu tej gry pojawiło się moje pytanie o podkop, tam to działało tak, że można było sobie zatrudnić człowieka co robił podkop w jakiejś odległości od muru (pod warunkiem że obrońca nie miał fosy) i jak podkop sięgał już za mury to mury się,, zapadały"-w grze po prostu uszkadzaly.
@temokkor: Ja i gry komputerowe to rzadkie połączenie. Z Twierdzy pamiętam rozwalanie kamiennego muru pałami.
Tak - podkopy i podpalanie ich w celu skruszenia zaprawy i zawalenia muru do wnętrza dołu będą na pewno. Tym bardziej, że ziemia z podkopów też się bardzo przydaje.
Drzwi bramy to wrota, najczęściej jednoskrzydłowe i otwierane na zewnątrz, nie do środka.


@Slucham_psa_jak_gra_: Na zewnątrz zamku? Czemu? Byłem pewien, że odwrotnie. (°°

Jak się otwiera do środka to zawsze można czymś zastawić. Poza tym w razie jakby co to chyba lepiej drzwi pchać niż ciągnąć (_ )