Aktywne Wpisy
pieknylowca +89
A czy ty jesteś fucking unstopable? #frajerzyzmlm
Z takich ciekawostek z II Wojny Światowej to moja Ś.P. prababcia często mi opowiadała jak wyglądała u nich okupacja w małej mieścince w południowej Polsce. Miejscowość była niedaleko Krakowa i Oświęcimia, więc było sporo wojsk niemieckich i SSmanów. Mieli duży dom, więc często zdarzało im się "gościć" (im się raczej nie odmawiało, bo mogło się skończyć źle) SSmanów i babcia opowiadała mi, że zawsze byli kulturalni, dziękowali, a nawet zdarzało się, że
Chyba #!$%@? sobie żartujesz, ziomek.
New Vegas - 3 główne frakcje, kilka frakcji pobocznych. Dołączyć możesz do KAŻDEJ, #!$%@?, KAŻDEJ z nich. Każdą możesz zdradzić, praktycznie w dowolnym momencie. Każdą możesz wspierać. Nie ma frakcji dobrej i złej - wszystkie są w jakiś sposób złe, wszystkie mają wady i zalety, wszystkie mają bogate "lore".
Możesz zabić KAŻDEGO enpeca w grze. #!$%@? mać - każdego. Chcesz zabić Cezara? Proszę bardzo. Chcesz zabić prezydenta NCR, Kimballa? Proszę się częstować. Chcesz zabić pana Housa? Nie ma problemu.
Kim są te trzy postacie? Cóż, tylko #!$%@? "szefami" głównych frakcji.
Fallout 3?
Masz JEDNĄ frakcję. Jedną. Bractwo Stali. Tfu, przepraszam - Bractwo Miłosierdzia Bożego i Harcerzy Stali, wyprutych ze wszystkiego co definowało BS w... całej reszcie Falloutów.
NIE możesz ich zdradzić, twoim zadaniem, jako gracza, jest ślepe podążanie ścieżką fabularną. Niezwykle głupią, uproszczoną do granic możliwości i po prostu śmieszną (ale nie w sensie "zabawną" - bardziej "żenującą") ścieżką fabularną.
Chcesz zabić enpeca, zwłaszcza fabularnie istotnego? Proszę bardzo - masz 50% szans na to, że Bethesda ustawiła go jako "niezabijalnego" i możesz przez pół dnia ładować biednemu zlepkowi zer i jedynek całe magazynki pocisków w środek czoła, ale #!$%@? nie zabijesz - bo nie i koniec. Bo Todd wie lepiej.
Wybory? ZAJEB WSZYSTKICH albo URATUJ WSZYSTKICH. To jest twój wybór. To jest JEDYNY wybór jaki możesz podjąć w tej grze. To jest #!$%@? ILUZJA wyboru, stary - nie wybór.
New Vegas? Chcesz być Jezusem Chrystusem Pustkowi? Nie ma problemu. Chcesz być bandytą? Proszę bardzo. Chcesz ruchać dziwki? Kajn problem. Chcesz wydymać wszystkich i zostać królem Nowego Vegas? Ty, GRACZ? Ależ pan raczy się nie krępować - bo TY, gracz, jesteś najważniejszy, TWOJE decyzje mają znaczenie, TY kontrolujesz sytuację.
Fallout 3?
Rób co ci stary każe. Dosłownie. #!$%@? - DO-SŁO-WNIE. Jesteś pacynką. Nie masz własnego zdania, ba, nie jesteś nawet bohaterem - bohaterem jest #!$%@? Twój Stary, bohaterem jest jakaś randomowa, wzięta z dupy Pani Naukowiec, bohaterem jest jeszcze bardziej wzięta z dupy Córka Starszego Bractwa. #!$%@? - bohaterem jest #!$%@? ROBOT z trzema liniami dialogowymi na krzyż. NIE TY. Ty masz robić questy, ty masz być przydupasem.
Mapa cię za rękę prowadzi? W New Vegas? Przecież od poczatku możesz iść gdziekolwiek, gra mówi ci jedynie że "tam na lewo są Deathclawy i lepiej nie iść". Ale możesz tam iść, jak najbardziej - nie ma tam żadnych niewidzialnych ścian czy innych wziętych z dupy przeszkód-nie-do-obejścia. F3? Idź do Megatony bo fabuła nie ruszy i #!$%@? zrobisz w tej grze. Idź znajdź starego bo fabuła nie ruszy i #!$%@? zrobisz w tej grze. Powtórz, zapętl.
Porównujesz to gówno do New Vegas? Serio stary?
Sorry za ten rant... ale #!$%@? mać, po prostu. Mój wewnętrzny fanboj dostał #!$%@?.
#gry #fallout #bethesda #heheszki #bethesdasucks
PS pasuje tu tag #bethesdasucks
Ogromne połacie pustej mapy, na których nic się nie dzieje. O, jakaś górka, wejdę - tylko po to, żeby przekonać się, że za nią też nie ma nic i że rozciąga się z niej widok... na nic. W takim gnojonym z podobnych
Random eventy są po to, żeby człowiek uśmiechnął się półgębkiem, gdy natrafi np. na rozbite UFO, albo dobrze odczyta zawarte odniesienie do gry/filmu/popkultury, są też po to, żeby wprowadzić element losowości do gry i jej ewidentnej niezmienności. Najprościej mówiąc random event to taki easter egg, ale ukazujący się w losowym miejscu i w losowym czasie, ale nie zawsze posiadający