Wpis z mikrobloga

#depresja #teczowepaski #lgbt #homoseksualizm #biseksualizm

Walka z tą szmatą zwaną depresją jest niesamowicie ciężka, ale jestem przekonany, że da się ją wygrać.

Dzisiaj biorę ostatnią tabletkę leków na depresję. Mam nadzieję, że ostatnią w życiu. Bardzo się z tego cieszę. Nie z powodu samego odstawienia leków, które bardzo mi pomogły, a raczej z tego że zakończył się pewien etap w moim życiu. Etap, który kosztował mnie wiele pracy nad sobą i pieniędzy. Ale mogę teraz powiedzieć, że nie żałuję ani złotówki. Choć długa psychoterapia jeszcze przede mną, to możliwość normalnego funkcjonowania bez pomocy leków, bez lęków, bez depresyjnych myśli jest czymś wspaniałym.

Zacząłem około 9 miesięcy temu, chociaż "mocne postanowienie" o pójściu do specjalisty było już znacznie wcześniej. Stresowałem się każdą pierdołą. Potrafiłem całkowicie się "zapomnieć" w jakiejś kłopotliwej sytuacji i działać kompletnie irracjonalnie. Nie rozumiałem wielu swoich emocji i podświadomych reakcji.

Pierwsze wizyty u psychiatry oraz psychologa napawały mnie takim przerażeniem, że myślałem o powrocie do domu, kiedy już byłem przed gabinetem. Przedtem nawet wyszedłem wcześniej z domu, uznając że jak się z niego ruszę to na pewno już się nie rozmyślę. Nawet teraz czuję pewien dyskomfort kiedy o tym piszę. Przypominam sobie ten stres i irracjonalny lęk, który mi wtedy towarzyszył.

Pamiętam szczególnie jeden moment podczas pierwszej wizyty u psychologa. Zapytany o orientację odpowiedziałem, że jestem hetero po chwili zawahania, choć nigdy się za takiego nie uważałem i określałem się (sam przed sobą) jako bi już od paru lat. Wcześniej jako aseksualny co ciekawe, ale to materiał na inną historię., Bałem się prawdy, bałem się przyznać osobie pracującej z osobami LGBT, że wcale nie jestem hetero, ale uznałem że to będzie lepsze. Nie miałem jeszcze siły żeby się z tym mierzyć patrząc na stosunek polskiego społeczeństwa dla nieheteronormatywnych.

Przez pierwsze miesiące terapii walczyłem mniej lub bardziej skutecznie ze swoimi problemami, z uprzedzeniami, z błędnym postrzeganiem świata. Około marca tego roku nastąpił pewien przełom. Dostałem propozycję od psychologa, żeby powiedzieć komuś jakiś niewygodny fakt o mnie celem zmniejszania nieufności wobec innych ludzi. Zbiegiem okoliczności poznałem na piwie typa, który przyznał mi się, że jest bi. Nie pozostało mi nic innego jak tylko powiedzieć o mojej orientacji. Losowo spotkana, praktycznie nieznajoma osoba była pierwszą osobą w moim życiu z którą rozmawiałem na ten temat. Być może on nawet nie wie jak bardzo mi pomógł zwykłą rozmową na ten temat i zwykłym przyznaniem się do orientacji.

Potem wreszcie podjąłem ten temat z psychologiem. Zastanawiałem się nad rozmową o tym już od dłuższego czasu, ale tamto spotkanie na piwie w końcu przeważyło szalę. Po pięciu miesiącach spotkań odważyłem się w końcu powiedzieć o czymś o czym wiedziałem od dawna. Serce biło mi jak szalone, nie potrafiłem z siebie wydusić słowa i siedziałem chyba z pół godziny, aż w końcu udało mi się przełamać. Powiedziałem o orientacji i dodatkowo o pewnym niewygodnym fakcie, który nie ma dużego znaczenia w tym momencie. Pamiętam reakcję psychologa. Powiedział wtedy: "Skąd wiesz, że jesteś bi? Przecież nie byłeś jeszcze w żadnym związku". Wydało mi się to wtedy absurdalne, ale z dzisiejszej perspektywy muszę przyznać, że miał sporo racji.

Potem praktycznie cały dzień przepłakałem. Dosłownie. Myślicie pewnie, że płakałem z powodu nie bycia hetero. Cytując klasyka - "Nic bardziej mylnego". Z jednej strony dotarło do mnie jak wiele straciłem poprzez brak akceptacji dla samego siebie, ale z drugiej płakałem ze szczęścia. Bo wiedziałem, że najgorsze jest już za mną. Że stoczyłem walkę z samym sobą i z tą szmatą zwaną depresją, którą powoli zaczynam wygrywać. Byłem dumny z siebie, ale chciałbym żeby tej dumy nie było. Dlaczego? Ano dlatego że ta duma pojawiła się z powodu tego przez jakie gówno musiałem przejść, aby znaleźć się tu gdzie jestem.

Następnego dnia napisałem wpis na wykopie. Dostałem kilkadziesiąt plusów i sporo słów wsparcia, które niesamowicie mi pomogły. https://www.wykop.pl/wpis/40034731/teczowepaski-depresja-homoseksualizm-apel-do-wszys/

Dziękuję wszystkim, którzy w jakiś sposób mi wtedy pomogli. Pozdrawiam tęczowych z discorda, choć ostatnio rzadko tam przebywałem.

Dostałem też niestety wiele obelg. Co ciekawe, tylko na wykopie, a nigdy w rzeczywistości. Ciekawi mnie z czego to wynika. Trochę mnie z tego powodu czasem ponosiło, ale nie jestem z tego dumny.

Targało mną jeszcze mnóstwo emocji i uznałem że porozmawiam o tym z kumplem. Gdy się z nim spotkałem nie mogłem wydusić z siebie ani słowa i pokazałem mu wpis na wykopie. xD Zrozumiał mnie i zaakceptował choć nie miał w życiu do czynienia z wieloma osobami LGBT, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Pozdrawiam, Paweł, jeśli to czytasz.

Od tego czasu zmieniło się wiele. Zdałem sobie sprawę, że jestem bardziej homo niż się spodziewałem. Przez całe życie dusiłem to w sobie i każde "gejowe" zachowanie czy myśl przepełniały mnie wstydem i obrzydzeniem. Zacząłem mieć dużo więcej energii. Zacząłem mniej przejmować się opinią innych ludzi, bo dotarło do mnie że moje życie jest tylko i wyłącznie moje i nikt nie ma prawa mi go układać tak jak mu się podoba. Poznałem na wykopie wspaniałego niebieskiego, który również miał takie same problemy i wspólnie wyciągamy się z tego bagna.

Kiedy słyszę, że w "Polsce nie ma homofobii" to mi się nóż w kieszeni otwiera. Przedstawianie osób homoseksualnych jako zboczeńców myślących tylko o seksie zryło mi psychikę.

Jak pomyślę o tym w jakiej sytuacji byłem około 6 lat temu to chce mi się płakać za szczęścia. Byłem totalnym wrakiem człowieka. Z niczego nie czerpałem przyjemności. Codziennie miałem myśli samobójcze. Nie miałem nikogo, żeby porozmawiać o moich problemach. Nie próbowałem popełnić samobójstwa, bo nie miałem po prostu na to energii. Przy życiu trzymała mnie nadzieja. Nadzieja, że kiedyś wyprowadzę się z zabitej dechami wsi, że poznam kogoś kto mi pomoże. Nadzieja, że po prostu będzie lepiej.

I jest lepiej, a będzie jeszcze lepiej, bo najgorsze już za mną. Jestem z siebie dumny. Nie wstydzę się orientacji i nie wstydzę się tego, że korzystałem z pomocy psychiatry i korzystam z pomocy psychologa.

Chciałbym zacytować fragment książki Cheryl Strayed pt. "Małe cuda. Rady jak kochać i żyć", którą swoją drogą bardzo polecam.

"bardzo mnie poruszyły zamieszczone w sieci nagrania gejów,
lesbijek, osób biseksualnych i transseksualnych opowiadających swoje historie, myślę, że brakuje
w tym przesłaniu jednego ważnego elementu. Sytuacja tych ludzi nie poprawiła się sama. Oni ją
poprawili. Każdy z nich w pewnym momencie swojego życia – podobnym do momentu, w którym
obecnie znalazłeś się ty, Stłamszony – zdecydował się podnieść głowę i wyznać prawdę o sobie,
zamiast dalej trwać w „bezpiecznym” kłamstwie. Zrobili to, ponieważ zdali sobie sprawę, że
kłamstwo wcale nie zapewniało im bezpieczeństwa. Tak naprawdę zagrażało ono ich istnieniu o wiele
bardziej niż prawda.
Właśnie wtedy ich sytuacja zaczęła się poprawiać. Kiedy zdobyli się na odwagę, żeby powiedzieć:
„Taki właśnie jestem i taki będę, choćbyście mieli mnie za to ukrzyżować”.
Niektórzy z tego powodu stracili pracę. Inni rodzinę i przyjaciół. Część straciła nawet życie.
Jednak mówiąc to głośno i otwarcie, zyskali siebie. Moim zdaniem te słowa to uniwersalna prawda
o każdym z nas – wszyscy przecież pragniemy pozostać sobą niezależnie od okoliczności – jednak
w twoim wypadku, Stłamszony, muszą one wybrzmieć szczególnie mocno. Mam nadzieję, że
odnajdziesz je w sobie i użyjesz całej swojej siły i odwagi, które zaprowadziły cię tak daleko, aby
wymówić je dobitnie i z przekonaniem."

Dlatego ja zamierzam poprawiać swoją sytuacje i poprawiać sytuację innych, którzy czują się tak jak ja. Zamierzam pomagać osobom w depresji i młodym LGBT. Nie pozwolę na to, żeby młode osoby popełniały samobójstwa dlatego, że czuja się inne.

Będę chodził na Marsze Równości. Jak to niebieski kiedyś powiedział: "nie będziemy się obnosić, będziemy po prostu naśladować pary hetero. " Chciałbym, żeby stereotyp "znajomego geja" utrwalony na wykopie umarł śmiercią naturalna.

Będę szczęśliwy i nie będę się wstydził i ukrywał, czy to w Polsce, czy poza nią. Chciałbym tutaj zostać, ale póki co mój ojczysty kraj nie daje mi wyboru.

Dziękuję wszystkim, którzy to przeczytali. Jeśli pomoże to choć jednej osobie to będę się bardzo cieszył.
  • 23
  • Odpowiedz