@ZembataSekwoja: ponieważ "szansa" implikuje jednak coś jednoznacznie pozytywnego - jednak stosunkowo bliżej umiejscowionego w czasie niż nadzieja. Nadzieja może być zawieszona niejako w próżni - np. "mam nadzieję na lepsze życie" albo "żywię nadzieję na poprawę losu" - to niedookreślenie słowa "nadzieja" wpuszcza trochę powietrza w to zdanie. No i w połączeniu z nieszczęściem - sprawia, że zdanie jest subiektywne, bo owo nieszczęście jest dzięki temu bardziej wieloznaczne:
@ziggas666: to tylko szansa - może się wydarzyć lub nie, dlatego lepiej go nie tracić, jest cenny. Natomiast nadzieja, jest wyczekiwaniem. Czymś, czego chcesz. Dlatego myślałam, że coś mocno u Ciebie nie gra w życiu, skoro wiążesz nieszczęście z nadzieją. To jest powód, dla którego wahałam się czy to skomentować - w końcu to Twoja prywatność ;)
@ZembataSekwoja: Raczej nie dotykamy tutaj mojej prywatności - teoretyzujemy. Przedmiot nadziei może się również wydarzyć - urzeczywistnić. No i nie wiążę nieszczęścia z nadzieją - jednak taki związek w zdaniu ma również sens logiczny. Owo nieszczęście zresztą pojawiło się ze względu na Twoją wiadomość, która miała zostać bez odpowiedzi - a wiadomości, które mają zostać bez odpowiedzi tym bardziej skłaniają do teoretyzowania.
Raczej nie dotykamy tutaj mojej prywatności - teoretyzujemy.
Wszystko o czym mówimy w mniejszym lub większym stopniu nas reprezentuje. Dlatego nawet teoretyzując nie możemy całkowicie odciąć siebie od wypowiadanych poglądów.
Zauważ też, że zarówno Ty, jak i ja nie wiemy (nie znając się nawzajem, ani sytuacji każdego z nas) co szczegółowo miała ta osoba na myśli. Bo za jej wypowiedzią mogą się kryć bardzo różne przyczyny. Jedno jest pewne -
@ZembataSekwoja: > Wszystko o czym mówimy w mniejszym lub większym stopniu nas reprezentuje. Dlatego nawet teoretyzując nie możemy całkowicie odciąć siebie od wypowiadanych poglądów.
No i tak, i nie. Potrafimy się na pewnym poziomie wszak odseparować od tego, co mówię. Zwłaszcza w internecie - tutaj jesteśmy imago siebie, ewentualnie avatarem - i oczywiście, to, co mówię nie jest produkowane w próżni, ma swoje źródło w moim podmiotowym ja, obdarzonym takimi a
No i tak, i nie. Potrafimy się na pewnym poziomie wszak odseparować od tego, co mówię. Zwłaszcza w internecie - tutaj jesteśmy imago siebie, ewentualnie avatarem - i oczywiście, to, co mówię nie jest produkowane w próżni, ma swoje źródło w moim podmiotowym ja, obdarzonym takimi a nie innymi cechami, fundamentami
Dokładnie o to mi chodziło - dlatego napisałam "w mniejszym lub większym stopniu". Nawet jeśli się wygłupiamy, piszemy bzdury,
Że wybór nie był przypadkowy, to wiadomo. Wszak siedzi tu elita intelektualnych ironistow, wynikających fikoły pod niebiosami dystansu. Odrywamy się od ziemi w bezładzie śmiechu i nieuwarunkowanej prawdą wesołości.
Co do nieszczęścia w śmierci, to wszystko zależy od tego jak ważymy życie. I jakie mamy - nomen omen - nadzieje.
A co do bycia w internecie - ja jestem analogonem, zjawą - to kim jestem na tym tagu a to kim
@ZembataSekwoja: Major doznał oświecenia, a że osiągnął to przez wqchanie nitro i zapijanie tego wódą to jest w stanie wyciągnąć z tego jedynie zlepek myśli wywołanych przez zwarcie między supełkiem zwojów. Ogółem obserwowanie ludzi w takim stanie sprawia mi przyjemność.
Że wybór nie był przypadkowy, to wiadomo. Wszak siedzi tu elita intelektualnych ironistow, wynikających fikoły pod niebiosami dystansu. Odrywamy się od ziemi w bezładzie śmiechu i nieuwarunkowanej prawdą wesołości.
Był i nie był. Jeśli już mam się koniecznie spowiadać z konkretnych powodów jakie mną kierowały przy wyborze tagu, to jakoś tak rzucił mi się w oczy, nie chciałam żeby był zupełnie niszowy, poza tym jeśli spojrzeć na Kononowicza i jego
My tutaj nie z Parmenidesa, a z Arystotelesa. Jesteśmy postsokratycznymi metafizykami ironii, źle z nam z oczu patrzy, ale stanowimy wesołą gromadę ironicznych tarantul - wijemy sieci.
Nikt nie wymaga spowiedzi z tagu. Dobór tagu nie jest grzechem.
Może i ucieknę? Internet do tego właśnie służy. Forma wyjściowa podmiotowości, a to kim jest uciekający mogą być od siebie bardzo oddalone, stanowić mutacje do tego stopnia, że trudno mówić o gradacji.
My tutaj nie z Parmenidesa, a z Arystotelesa. Jesteśmy postsokratycznymi metafizykami ironii, źle z nam z oczu patrzy, ale stanowimy wesołą gromadę ironicznych tarantul - wijemy sieci.
To najbardziej pasuje Diogenes z Synopy, jak mniemam :D (zresztą mój ulubieniec w tym towarzystwie)
Nikt nie wymaga spowiedzi z tagu. Dobór tagu nie jest grzechem
Gram osobowościami jak talią kart. Tylko jednak w internecie. Jestem tutaj szulerem, trefnisiem, emigrantem osobowości - tworzę i zapisuję podmiotowe marginalia - trochę wilk, trochę lis, trochę pies.
Ja nawet specjalnie nie drążyłem. Trochę się zdziwiłem, ale to dlatego, że świat mnie jeszcze dziwi wciąż trochę, bo mu pozwalam zajść siebie zza węgła. Jednak nie drążyłem - eksploruje byt nieinwazyjnie.
Ja preferuję Heraklita. Zresztą jestem nowożytnikiem.
#kononowicz
właściwie nie powinnam Ci na to odpisywać, bo coś takiego powinno pozostać bez komentarza. Niemniej pytam - dlaczego?
Przedmiot nadziei może się również wydarzyć - urzeczywistnić. No i nie wiążę nieszczęścia z nadzieją - jednak taki związek w zdaniu ma również sens logiczny. Owo nieszczęście zresztą pojawiło się ze względu na Twoją wiadomość, która miała zostać bez odpowiedzi - a wiadomości, które mają zostać bez odpowiedzi tym bardziej skłaniają do teoretyzowania.
Wszystko o czym mówimy w mniejszym lub większym stopniu nas reprezentuje. Dlatego nawet teoretyzując nie możemy całkowicie odciąć siebie od wypowiadanych poglądów.
Zauważ też, że zarówno Ty, jak i ja nie wiemy (nie znając się nawzajem, ani sytuacji każdego z nas) co szczegółowo miała ta osoba na myśli. Bo za jej wypowiedzią mogą się kryć bardzo różne przyczyny.
Jedno jest pewne -
No i tak, i nie. Potrafimy się na pewnym poziomie wszak odseparować od tego, co mówię. Zwłaszcza w internecie - tutaj jesteśmy imago siebie, ewentualnie avatarem - i oczywiście, to, co mówię nie jest produkowane w próżni, ma swoje źródło w moim podmiotowym ja, obdarzonym takimi a
Dokładnie o to mi chodziło - dlatego napisałam "w mniejszym lub większym stopniu". Nawet jeśli się wygłupiamy, piszemy bzdury,
@ziggas666: no, ja też jestem ciekawa, co autor miał na myśli :D
Nie mów, że tego nie znasz.
Że wybór nie był przypadkowy, to wiadomo. Wszak siedzi tu elita intelektualnych ironistow, wynikających fikoły pod niebiosami dystansu. Odrywamy się od ziemi w bezładzie śmiechu i nieuwarunkowanej prawdą wesołości.
Co do nieszczęścia w śmierci, to wszystko zależy od tego jak ważymy życie. I jakie mamy - nomen omen - nadzieje.
A co do bycia w internecie - ja jestem analogonem, zjawą - to kim jestem na tym tagu a to kim
@Destylat: ale dlatego, że Cię to śmieszy? czy masz z tego sadystyczną przyjemność? Na mnie sprawił wrażenie chorego psychicznie.
Był i nie był. Jeśli już mam się koniecznie spowiadać z konkretnych powodów jakie mną kierowały przy wyborze tagu, to jakoś tak rzucił mi się w oczy, nie chciałam żeby był zupełnie niszowy, poza tym jeśli spojrzeć na Kononowicza i jego
My tutaj nie z Parmenidesa, a z Arystotelesa. Jesteśmy postsokratycznymi metafizykami ironii, źle z nam z oczu patrzy, ale stanowimy wesołą gromadę ironicznych tarantul - wijemy sieci.
Nikt nie wymaga spowiedzi z tagu. Dobór tagu nie jest grzechem.
Może i ucieknę? Internet do tego właśnie służy. Forma wyjściowa podmiotowości, a to kim jest uciekający mogą być od siebie bardzo oddalone, stanowić mutacje do tego stopnia, że trudno mówić o gradacji.
To najbardziej pasuje Diogenes z Synopy, jak mniemam :D (zresztą mój ulubieniec w tym towarzystwie)
drążyłeś, to się "spowiedziałam"
od siebie? - nigdy
może
Gram osobowościami jak talią kart. Tylko jednak w internecie. Jestem tutaj szulerem, trefnisiem, emigrantem osobowości - tworzę i zapisuję podmiotowe marginalia - trochę wilk, trochę lis, trochę pies.
Ja nawet specjalnie nie drążyłem. Trochę się zdziwiłem, ale to dlatego, że świat mnie jeszcze dziwi wciąż trochę, bo mu pozwalam zajść siebie zza węgła. Jednak nie drążyłem - eksploruje byt nieinwazyjnie.
Ja preferuję Heraklita. Zresztą jestem nowożytnikiem.
Mogę Ci zaręczyć, że rzeczywistość