Wpis z mikrobloga

Najgorsze, że to nie jest tak, że miasto robi buble, bo nikt im nie zwraca uwagi i tylko wszyscy marudzą pod nosem po fakcie. Są organizacje uczestniczące w tych całych konsultacjach, uczestniczące w posiedzeniach, spotkaniach.
Są porządnie robione dokumentacje, wskazówki. Są ogólnodostępne (w Polsce!) dokumenty jak takie ddr-y powinny być budowane.
I przy tym wszystkim miasta #!$%@?ą do śmieci pieniądze nie tylko rowerzystów, ale też ludzi którzy na rower nigdy nie usiądą.
  • Odpowiedz
@Wycu91: a ile jedziesz za miasto? 50 km przez centrum?
Jeżu najbardziej na ddr narzekają stulejki z #!$%@?ą szosą z kołami za 50 zł, którzy jeżdżą po max 5-10 km i w sumie niezależnie od roweru i tak by jeździli tak samo wolno.
@globalbus: co utrudnia? że są lekkie hopki? o.O
  • Odpowiedz
@Lorenzo_von_Matterhorn: to bardzo często idzie w parze - drogami po których ciężko się jedzie rowerem najczęściej nie da się dojechać nigdzie.
Jak ktoś zaczyna myśleć, że to nie jest głupie zrobić dojazd z osiedla X do dzielnicy z biurowcami Y, to przy okazji myśli jak najwięcej ludzi wpakować na ten szlak X↔Y. I wtedy zaczyna to jakoś wyglądać, nie ma kostki, nie ma fal dunaju.
Jak ktoś ma #!$%@? na nawierzchnie,
  • Odpowiedz
@Lorenzo_von_Matterhorn: widzisz, to jest zagadnienie techniczne. Jak zrobić coś dobrze, żeby byli zadowoleni rowerzyści, kierowcy samochodów i mieszkańcy mający tam posesje.
I wiesz co? Ten problem jest już rozwiązany.
DDR jako wydzielony pas na już istniejącej jezdni, a „pofalowany” jest tylko chodnik dla pieszych.
Rowerzyści jadą płynnie i bezpiecznie, kierowcy jadą płynnie i bezpiecznie, piesi mają ten sam chodnik co zawsze, ale lepiej (bo bez rowerzystów), właściciele posesji mają to co
  • Odpowiedz