Wpis z mikrobloga

Jako że mija mi już 10 lat na lastfm to stwierdziłem, że czemu by tego jakoś nie podsumować? Chciałbym opisać moje top100 wg lastfm. Tag do czarnolistowania #100mydliny. Lista ma na celu tylko ukazanie po części mojego gustu muzycznego oraz co mi najbardziej w danym wykonawcy przypadło.

8. Nine Inch Nails (2794 scrobbli)

Zespół, jak i osoba Trenta Reznora, został obrzydzony na starcie jak poznałem przez pewną osobę, która ciągle chodziła i wybijała linię perkusyjną March Of The Pigs. W momencie kiedy już nie musiałem słuchać tego stukania, dopiero wtedy postanowiłem się bliżej zapoznać z twórczością Trenta. I zacząłem trochę żałować, że wcześniej się z NIN nie zapoznałem. Chciałbym poświęcić na każdy z albumów choć trochę czasu, ale jednak jest na tyle rewelacyjnych utworów na każdym z krążków, że muszę się głównie skupić na moim zdaniem najbardziej wyróżniających się utworach (według mnie ofc). Na warsztat jako pierwsze weszło oczywiście The Downward Spiral. Powiedzcie mi, jak się tu nie zakochać, jak wchodzi Closer? Już pierwszy dźwięk, pierwsza nuta, pierwsze brzmienie sprawia, sprawia, że jest się w tym utworze, już jest wielkie WOW, człowiek wie, że ma się styczność z rewelacyjnym utworem. Tutaj równie dobrze mógłbym zakończyć już pisanie tego wywodu, ale jaki byłby tego sens? Na tym albumie pojawia się legendarne Hurt, utwór, którego cover nagrał sam Johnny Cash. Tekst, którego wydźwięk zmienia się w zależności o której wersji mówimy. Przejdźmy jednak dalej. The Fragile. Również bardzo dobry album. The Day the World Went Away i Just Like You Imagined sprawiają, że ten album jest w pytę. Pierwszy z wymienionych utworów ma w sobie dużo energii, mimo, że nie ma w nim w ogóle bębnów. Dzięki Just Like You Imagine właśnie poznałem NIN, więc po prostu je tu wymieniam. Teraz cofniemy się do Pretty Hate Machine, za które zabrałem się dopiero później. Album, który zdecydowanie jest bardziej elektronicznym albumem, mieszanką industrialu z synthpopem. Bardzo udany album, już tutaj powstały takie hity jak Head Like a Hole czy Something I Can Never Have. Zwłaszcza ten drugi, którego wersja akustyczna z minialbumu Still, jest dla mnie jednym z najpiękniejszych utworów ever.

Skaczemy do With Teeth, albumu, który jest na pewno uspokojeniem się muzyki wykonywanej przez Trenta. Więcej naturalnych brzmień gitary, perkusji, jesteśmy bliżej industrial rocka niż industrialu wymieszanego z innymi stylami elektronicznymi. Płyta, którą mogę polecić osobom, które nie są fanami ciężkiej muzyki, ale lubią rockowe brzmienia. Mamy tutaj takie świetne utwory jak The Hand That Feeds, Every Day is Exactly The Same, czy Only, ale chyba moją uwagę zawsze przykuwa ostatni utwór, czyli Right Where It Belongs, przy którym faktycznie można się odprężyć. 2007 rok, następuje premiera Year Zero, albumu bardziej eksperymentalnego, z którego najbardziej znane są Survivalism i Capital G. Co najbardziej mi wpadło w ucho? Schizowe Me, I'm Not i, jak sama nazwa wskazuje, The Great Destroyer. Teraz przechodzimy do najbardziej charakterystycznego i intrygującego wydania. Ghost I-IV. Album zawiera w sumie 36 ścieżki, wszystkie są z pogranicza ambientu a industrialu. Świetnie mi się słucha tej płyty jako tło, w trakcie pracy, w trakcie nauki, w trakcie czegokolwiek co wymaga skupienia. Później mamy The Slip, którego pierwsza część (6 pierwszych utworów) stylem mocno nawiązuje do With Teeth, natomiast druga (4 ostatnie utwory) to są nagrania które nie zmieściły jak dla mnie na Ghost I-IV.

Całość zakończę Hesitation Marks. Album zupełne odmienny od wszystkich innych, określić można go jako czystą elektronikę z lekką domieszką rocka. Lekki w porównaniu do reszty. Wielu fanów zarzuca Trentowi, że jest to przeniesienie stylu z How To Destroy Angels na NIN. Nie uważam jednak tego za coś złego, wręcz przeciwnie, mi się tego krążka bardzo przyjemnie słucha. Bad Wtich nie oceniam. Jest to bardzo krótki album, wręcz bardziej eksperymentalny dla mnie. Gdyby połączyć z Not the Actual Events i Add Violence to może miałoby jakiś sens, jednak jest to bardziej eksperymentowanie z muzyką, aniżeli jej faktyczne tworzenie.

Ale Nine Inch Nails słucham często i sporo. Nawet odjąć odtworzenia Ghost I-IV to mam ponad 2000 scrobbli, co nadal twórczość Trenta plasowało by go w top10. A March Of The Pigs jest najczęściej odtwarzanym przeze mnie utworem, mimo początkowej nienawiści do tej piosenki. Może przez to też, że chcę się tego nauczyć grać ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#100mydliny #muzyka #rock #metal #industrial #nineinchnails
mydlina - Jako że mija mi już 10 lat na lastfm to stwierdziłem, że czemu by tego jako...
  • 1