Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Kończy się stary rok i zaczyna nowy, więc czas na podsumowanie i na "pochwalenie się" sukcesami z perspektywy 25 letniego przegrywa(w styczniu, obecnie 26 lvl) z gatunku kissless-virgin-nieśmiałego-łysiejącego-zakolaka. Naczytałem się dużo normictwa i aktywnie działałem przez ten 2019 rok, stosowałem głównie porady normictwa

1. Finanse i praca.

Grudzień 2018. Mieszkanie z rodzicami w małym mieście, praca na produkcji, zarobki 3500 netto(kilka lata stażu + podwyżki), koszty minimalne. Jednocześnie byłem już po kilku miesiącach nauki programowania.

Styczeń 2019 - junior programista w januszeksie, 2000 netto na zleceniu. Szczerze mówiąc mało nauki, stare technologie,
duża presja na rezultat, mało przerw, coś takiego jak benefity - brak. Ludzie przychodzą i szybko odchodzą, rotacja. Sprzęt stary i wolny. Po pół roku rozmowa o podwyżce, szef mówi, że "kryzys" (jak przychodziłem w styczniu też był "kryzys") finansowy, ledwo dają radę i max co może mi zaoferować to 2500 netto, ale w zamian za to mam ograniczyć czas na przerwach i więcej programować xD. Decyzja o rzuceniu pracy.

Lipiec 2019 - rzucenie pracy, decyzja o wyprowadzce do Warszawy po znalezieniu pracy. 3 miesiące bezrobocia, ciągłej nauki programowania, walki z bootcampowiczami i studentami o pozycję juniora. Pomimo kilku miesięcy expa komercyjnego w januszeksie moje umiejętności były gorsze niż w styczniu. Kilka rozmów o pracę, dziesiątki odmów mailowych/telefonicznych i jedna oferta zaakceptowana 3000 netto na start, start 1 Września 2019, w tym dniu wyprowadzka do warszawy, wynajmowany pokój z biednymi 19-letnimi studentami i Ukraińcami. 5 osób w mieszkaniu, małe drogie klitki, zasyfione zlewy i kolejki do łazienki, jednym słowem - dramat. Szczerze mówiąc nie rozumiem ludzi co za wszelką cenę każą wyprowadzić się i wynajmować pokoje z obcymi osobami. Czuje się jak małpa w klatce a nie człowiek. Grudzień 2019 - podwyżka do 4000 netto i Umowa o pracę. Technologie też dramat, ale fajny zespół i normalne podejście do wynagrodzenia.

2. Zainteresowania, wygląd.

Od stycznia siłownia regularnie, czytanie książek o relacjach z ludźmi. Brak wyjść na miasto bo nie ma gdzie. Po przeprowadzce do Warszawy - siłownia, basen, kurs tańca samotne wychodzenie na miasto na różne eventy, do kina, teatru itd.

3. Próby socjalizowania się.

Pierwsze pół roku - dramat, w pracy ludzie bardzo niechętni, smutni, zamknięci w sobie. Kolejne miesiące to bezrobocie więc siedzenie w domu, nauka kodowania i jeżdżenie na rozmowy. Nuda. Dopiero we wrześniu rozpocząłem próby normalnego życia. Na początku zagadywałem ludzi na siłowni. Próbowałem zagadać do ok 20 - 30 osób (głównie faceci). Kilka osób mnie olało, z kilkoma pogadałem o treningu, ale nic z tego nie przerodziło się w znajomości, wyjścia na miasto itd. Sam musiałem zagadywać i proponować piwo, wyjścia na miasto, ani jedna osoba nie zagadała do mnie przez rok czasu i nigdzie nie zaprosiła. Znaczna większość unikała rozmowy, szybko ucinała albo szła gdzie indziej. Jeden koleś wprost mi powiedział, że przyszedł "#!$%@?ć trening a nie na pogaduchy" i że nie ma czasu. Podobnie było na basenie.
Następnie był kurs tańca - nie wymagali par, a na miejscu 70% osób to byli faceci xD. Kobiet było 30% i 99% z nich przyszło z kolegami lub facetami, próbowałem rozmawiać ale nikt się nie chciał zapoznać, każdy przyszedł tańczyć i tyle. Dosłownie jedna była bez pary, ale z 3-5 gości do niej bajerowało więc odpuściłem.

Próbowałem też słynnego zagadywania na ulicy, w tramwajach, księgarni. Nie było dużo tych prób, bo mniej więcej (nie liczyłem) 20 zaczepiona kobieta groziła mi policją, a dosłownie nic nie zrobiłem. Po prostu zagadałem i zaproponowałem randkę, a ona myślała że chce ją zgwałcić czy coś, zaczeła się drzeć i krzyczeć, dziwna sytuacja. Więcej takich akcji na pewno nie zrobię, bo dostać 20 olewek z rzędu to mocne poniżenie mojej psychiki. Próbowałem też tindera, badoo i innych. Przez 3 miesiące dostałem z 30 matchy łącznie, ale pisałem może z 5 dziewczynami, zaproponować 5 randek i w rezultacie była tylko jedna randka, która przebiegła ... tragicznie. Pierwsze 30 minut to mi i jej gęba się nie zamykała, gadaliśmy na wiele tematów, ale po pół godziny tematy się skończyły. Zaczęła się niezręczna cisza i przez następne 30 minut nasze spotkanie wyglądało tak, że ona czekała aż zapodam temat do rozmowy, a ja nic ciekawego nie mogłęm wymyślić. Tak więc co kilka minut mówiłem co mi przyszło na myśl, ale zaraz temat umierał i znowu kilka minut ciszy. Po godzinie stres był tak mocny, długa cisza, cringe i wymówkę i zakończyliśmy spotkanie. Po godzinie usunęła parę bez ani jednej wiadomości.

Tak więc podsumowując 2019 rok z perspektywy przegrywa: zagadałem do jakichś 100 osób przez rok (100 odrzuceń, boli), byłem na pierwszej randce w życiu, nie zyskałem ani jednego kumpla/koleżanki/dziewczyny. Dalej nie trzymałem nawet za rękę. Wyprowadziłem się z domu, zarabiam 500 zł miesięcznie więcej - 4000 netto jako programista z 9 miesięcznym stażem - nie jest źle, ale jestem biedniejszy, bo płacę ponad 1000 za kilku metrowy pokój w Warszawie, więc póki co wegetacja mocna. Sylwetka coraz lepsza po siłowni i basenie, pozostało mi jeszcze zapisać się do psychologa na jakąś terapię, dobić do 6000 netto i wziąć jakąś kawalerkę na wynajem, pójść do stylisty, kupić modne ubrania i zacząć chodzić do barbera, więcej czytać i uczyć się ludzi.

Mimo iż nic nie osiągnąłem przez ten rok praktycznie nic to zauważam zmiany w myśleniu. Kiedyś siedziałbym w domu i wyzywał normalnych, zdrowych, bawiących się ludzi czyli imprezujących i pijących alkohol od normików, kobiety od puszczalskich polek, grał w gry i tylko oglądał porno. Teraz wiem, że tak naprawdę to ja tym ludziom zazdroszczę, dlatego ich kiedyś nienawidziłem bo chciałem być tacy jak oni, a z pewnych powodów nie mogłem. Teraz powoli mam coraz większą ochotę do zmian i wychodzenie z komfortu, ryzykowanie, To dziwne, ale mam nadzieję na to, że w końcu osiągnę sukces i za rok mając 27 lat w końcu zdobędę znajomych i dziewczynę, stanę się całkowicie normalny i że do 30 roku, czyli następne 4 lata spędzę żyjąc w pełni. Bo po 30 to będzie już tylko wegetacja i trumnę trzeba kupić.

#przegryw #depresja #tinder #sylwester #podsumowanie #2019 #2020

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: [Wyjazdy studenckie](https://st.pl/$xvynkdla)
  • 29
@AnonimoweMirkoWyznania: jakbym czytał o sobie. Tez "pnę" się po szczeblach finansowych, niedługo prawie 4.9k netto (teraz 3.5k), ale w korpo w payrollu - w biznesie który raczej mnie #!$%@?, choć daje mi szansę pracy z danymi i automatyzowania procesów. Też chciałbym zrobić karierę w IT, jak do tej pory odbijałem się od ściany przy próbach zrozumienia Pythona (parę podejść samemu w ciagu paru lat na online kursach po ang), teraz próbuję
@AnonimoweMirkoWyznania: szacun za to, że dużo zrobiłeś

ale poza tym wygląda na to, że szarpiesz się z życiem, życie to nie gra rpg gdzie każdy zaczyna od 1 lvl i wbija kolejne levele wraz z doświadczeniem

w czasie gdy Ty szukasz pierwszego znajomego Twoi rówieśnicy są już na wyższych szczeblach w korpo, mają fajne ekipy znajomych, obracają już 10 pannę zamiast szukać tej pierwszej

nie skupiaj się aż tak bardzo na