Wpis z mikrobloga

@MirekWyznajeAnonimowo: Jak jesteś bliski śmierci to niekoniecznie panikujesz. Ja kiedyś jak byłem młodszy to w Maroko poszedłem sobie popływac w oceanie. Bardzo łatwo mi się płynęło i poczułem sie pewnie, to poszedłem popłynąc dalej, nie dotykałem stopami dna. Troche się zmęczyłem i uznałem że wracam, jednak w drugą strone było znacznie trudniej. Dopłynąłem ile się dalo i już bardzo zmęczony byłem pewny, że na tej głębokości dotknę dna. Okazało się, że
@Pawolek: Może każdy jest inny. Ja miałem tak, że byłem bardzo skupiony na tym żeby sobie poradzić. A temu gościowi nawet nie podziękowałem, bo jak stanałem na lądzie to byłem taki szcześliwy że usiadłem i siedziałem chwile, on mi jakoś uciekł bardzo szybko. Żałuję, że nawet nie powiedziałem thanks.