Aktywne Wpisy
ignis84 +246
Nigdy nie zadawałam pytania "dlaczego mnie, to spotyka, w sensie tak ciężka choroba" Nie żebym chciała żeby dotknęła kogoś innego, nikomu tego nie życzę, nawet największym zwyrodnialcom. Dlaczego? Ponieważ, chyba nie jestem takim człowiekiem, zawsze staram się dostrzegać szerszą perspektywę i wiem, że ludzie żyją w jakiś sposób, bo chyba nie znają innego. Jeśli ktoś doświadczył od dziecka wiele przemocy, to jak miał wyrosnąć na dobrego człowieka?
Znał tylko siłę i ból,
Znał tylko siłę i ból,
Kadet20 +13
K#rwa, człowiek poszedł dziś na zakupy do galerii handlowej i z ręką na sercu mówię. Widzisz gościa z wielkim napisem na kurtce Calvin Klein albo jakąś kobitkę z torebką Louis Vuitton to na 99% Ukrainiec/ka xD Możecie mi cisnąć że uj mnie to obchodzi i że zazdrosny jestem bo kasę mają. Tak k#rwa, jestem zazdrosny bo są dziani a ja we własnym kraju czuję się jak ten dziad przy nich. Tak, mam
Byredo Bal d'Afrique (2009, EdP)
Nie wiem, czy zauważyliście, ale ostatnio pod tagiem zrobiło sie nieco mniej przeróżnego spamu. Już po oficjalnym zakończeniu serii, tag stał się autorski. Lepiej późno, niż wcale, prawda? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Na markę Byredo natknąłem się dość dawno temu, niemal na początku mojej przygody z perfumami. Był rok 2011. W pewnym sklepiku z próbkami, którego byłem stałym bywalcem, zauważyłem kilka droższych próbek niż te standardowe Bvlgari, Diory i inne Davidoffy. Zaciekawiły mnie. W ich sklad wchodziły zapachy od Byredo, The Different Company i chyba jeszcze Penhaligon's. Za kasę uzbieraną na korepetycjach zakupiłem sobie kilka różnych. Na pierwszy ogień poszedł M/Mink od Byredo i tego dnia miałem już dość testowania nowych zapachów. Wiele smrodów poznałem. Animalne nuty z oudem, zapach taniej, cytrusowej kostki do kibla z delikatną nutą moczu, a i nawet zapach gnijących liści i pleśni to przy tym nic strasznego. M/Mink sprawił mi taką traumę, że przez bardzo wiele lat marka Byredo była w moich oczach takim winem Amarena, tylko nie w kartonie. a luksusowej kryształowej karafce za 500$. Nawet nie wiecie, jak bardzo się myliłem. Ostatnio kolega namówił mnie do przetestowania kilku zapachów od Byredo, lecz tym razem tych lepszych. Powoli zacząłem się przekonywać, że tak w sumie to nie ma dramatu i warto dać im szansę. Pewnego pięknego wieczora mireczek @SnoobDuog pokazał mi jednak bohatera dzisiejszego wpisu. Na początku obaj stwierdziliśmy, że jest całkiem spoko, tylko projekcja taka sobie i mogłoby być lepiej. Po dwóch godzinach byłem pewien, że biorę dla siebie flakon. Tak mi on bardzo podszedł, że zacząłem go ostatnio używać na co dzień do biura.
Przejdźmy w końcu do rzeczy. Jak to pachnie? Moja mama powiedziała, że pachnie jej jak karmelki, ale takie mniej słodkie. No w sumie to mogę się po części z nią zgodzić, jest w nim taka dość dobrze wyczuwalna nuta karmelków. To jeden z tych zapachów, przy których mam ogromny problem, bo nie jestem w stanie powiedzieć co jest w jego składzie bez zaglądania do spisu nut zapachowych. Jest to opis tak prosty, że aż prostacki, a ten zapach zasługuje na coś więcej. Uwagę w składzie przykuwają głównie cytryna almafi i kwiat afrykańskiej pomarańczy. Głównie te dwa skladniki odpowiadają za unikatowy charakter Bal d'Afrique. W tle mamy nieco ostrą, ziołową nutę która wynika z połączenia wetiwerii i nagietka. Kompozycja jest niesamowita. Ten zapach poprawia mi nastrój, przez cały czas noszenia go na sobie walczę z chęcią nieustannego szorowania nosem po nadgarstku, na który padło kilka jego kropel. Tym razem nie jest to zapach "trudny", do którego poczujecie albo miłość, albo nienawiść. Bala polubią niemal wszyscy.
Nosi się go wspaniale, pasuje do każdego ubioru i okazji, dodatkowo jego niewielka projekcja jest w wielu sytuacjach potężnym atutem - nie narzuca się otoczeniu, więc waszym współpracownikom na OŁPENSPEJSIE nie wypali nozdrzy. Przy okazji - to ten słynny crowdpleaser. Nikt nie będzie jęczał, że pachniecie śmiercią, zgliszczami i innymi palonymi wioskami. Moim zdaniem jest to zapach na ciepłe dni.
Cóż, pomimo tego, że zapach w moim odczuciu jest naprawdę wspaniały, wspomnieć też trzeba o jego dość mocno przeciętnej trwałości. Na skórze siedzi 5-6 godzin, projektuje dość delikatnie przez jakieś 3-4. Jeżeli patrzeć na relację parametry/cena, będzie to prawdziwy bandytyzm i rozbój w biały dzień.
Od momentu gdy zacząłem go nosić, bardzo wiele osób pytało mnie o ten zapach. Póki co zebrałem za niego same komplementy i ani jednego dissa.
Pomimo kiepskich parametrów zdecydowałem się kupić 100ml flakon, bo jest tego wart. Namiętnie psikam się nim od prawie trzech tygodni i dalej mi się nie znudził. Zima to zły czas dla tego typu zapachów, dlatego też nie mogę sie doczekać lata. Każdemu polecam wziąć chociaż 1ml tego cuda w próbce.
PS. Pozbywam się powoli części swoich odlewek i flakonów, jakby ktoś chciał coś ode mnie odkupić to PW.
Typ: Woody Spicy
Zapach: 9.5/10
Trwałość: 6/10
Projekcja: 5/10
Oryginalność: 8/10
Komplementy: 10/10
Podobne zapachy: ?
Cena: 650zł za 100ml
tl;dr
Komentarz usunięty przez autora Wpisu
Komentarz usunięty przez autora Wpisu
@KaraczenMasta: Święta były i już nie dało rady czytać tego. Następne będą jeszcze gorsze :D
Podasz nazwę?
Za reckę oczywiscie plusik ( ͡° ͜ʖ ͡°)
nie wiem, co powiedzieć
bez trolli typu million