Wpis z mikrobloga

@wiatrodewsi: No nie jestem pewien. Kiedy mogłem pracować sobie na luziku i takiej trochę wyjebce, to jak ta wyjebka wjeżdżała, to na koniec dnia czułem się jak totalnie rozleniwiony i bezcelowy faflun. Jak robiłem tak, że mogłem uznać, że pracowałem dobrze, miałem dużo więcej energii.
  • Odpowiedz
Praca w korpo, ok. 30 minut dziennie piszę raport, reszta to książka, gaming room i rozmowy. Zero kontroli bo przełożony jest w USA. Nie narzekam, tym bardziej dobre pieniądze + można się pouczyć na studia. Chociaż wydaję mi się, że po kilku miesiącach się to znudzi.


@kkokos: Gdzie wy znajdujecie te korpo, w którym pracuje się 30 minut dziennie? Wawa?
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@Bokusz: Najgorzej. Trafiłem do korpo projektu. Rozmyta odpowiedzialność, co z tego że jednostka swoje rzeczy ogarnia, jak całokształt nie dojeżdża. Nikt do nikogo nie ma pretensji i tak się kula. Po 3 miesiącach myślę już o zmianie, gdzie normalni by się dziwili dlaczego, skoro wypłata wpływa i to nie mała. Generalnie mam teorie, im mniej robię tym więcej zarabiam. Za swoją dniówkę kiedyś musiałem dymac dwa tygodnie.
  • Odpowiedz
Pracuję na budowlance w Austrii jako cieśla szalunkowy. Austryjacy wręcz nie pozwalają żeby #!$%@?ć. Wszystko robi się spokojnie, na luzie. Nie ma czegoś takiego, że robota nie jest zrobiona na czas. Niekiedy trzeba szybciej coś skończyć jak ma przyjechać gruszka z betonem. Czasem trzeba zostać 15 minut dłużej. Tylko właśnie kierownik to doceni. Nawet jak niekiedy stoimy i rozmawiamy, to kierownik nie #!$%@?, bo rozumie, że ludzie potrzebują czasem odpocząć parę minut.
  • Odpowiedz
@Bokusz: matka mi zawsze mówiła, że inteligentny człowiek nigdy się nie nudzi ( ͡° ͜ʖ ͡°) Pewnie bardziej, żeby mnie po prostu spławić ale coś w tym jest. Jak mogę sobie pozwolić na czytanie ebooka czy granie w gierki to co, że niby praca lepsza? XD Najgorzej jak trzeba udawać, że się coś robi ( ͡° ʖ̯ ͡°) Nawet nie przed pracodawcą (który
  • Odpowiedz
@harpiowata: miałem nocki 21-26 grudnia, ogólnie zmiany na których się kompletnie nic nie robi - 1 telefon, czasami 2 na całe osiem godzin. Wszystkie inne taski dawno porobione, nowych nie ma bo święta, wszyscy u klienta na dwutygodniowych urlopach i wracają 6 stycznia. Zmiany musiały być bo serwis 24/7 i to było płacenie bardziej za gotowość niż za jakąkolwiek realną pracę (której wtedy jest tyle co nic).

Na pierwszej nocce scrollowałem
  • Odpowiedz
@Bokusz: Kiedyś robiłem w takim markecie, to w sumie przez 60 procent czasu nie było co robić. Rozładowywanie towaru to zamiast po kilka sztuk to chodziło się z jedna, przedmioty na Polkach na jednej zmianie potrafiłem układać od nowa z 15 razy w kilku alejkach. Było to mega męczące ale dyrektor pedał dawal opierdziel jak się nic nie robiło. Już wolałbym worki cementu chyba dźwigać niż takie coś ( ͡°
  • Odpowiedz
@Bokusz:
No jak się ma dostępu do internetu, to opieralanie się nie jest męczące. Zawsze można sobie coś ciekawego znaleźć do roboty. Męczące jest udawanie, że się coś robi, jak nie ma co robić.
  • Odpowiedz
@Bokusz: dali nam MacBooki z przymusu. Wcześniej siedziałem na Linuksie. Teraz wszystko robię 8x wolniej… czuję się jak nad morzem na wakacjach. A tu sobie kliknę… a tu sobie wcisnę klawisz… ale ostrożenie! Mamy tu inną klawiaturę więc trzeba uważać co się wciska albo cała praca pójdzie #!$%@? bo wciśniesz zły klawisz. Ale jednak go wciśniesz. Więc jeszcze raz... tu sobie kliknę, tu wpiszę… i tak się korpo kręci…

(
  • Odpowiedz