Wpis z mikrobloga

Budzik zerwał mnie z łóżka o 5:20. Mimo obolałego ciała (efekt przepracowania na budowie i zakwasów od ćwiczeń) wczesne wstawanie nie sprawia mi żadnego problemu. Dziwi mnie to niezmiernie i jednicześnje napawa dumą, bo przez całe życie odwlekałem pobudkę do ostatniej możliwej minuty (świat poza obszarem mojego łóżka niespecjalnie mnie obchodzjł), przez co wszedzie się spóźniałem i nigdy rano nie potrafiłem zorganizować najprostszych rzeczy (jak nl. zrobić śniadanie do szkoły/pracy).

Poranna medytacja, prysznic w lodowatej wodzie i byłem gotowy do 11 godzin dymania z kilofem i łopatą.
Dotarłem na miejsce pracy i od rana robotycznie wywiązywałem się z obowiązków pomocnika budowy. Po upływie kilku godzin Janusz kazał jednemu z pracowników pojechać po materiał. Ku mojemu zadowoleniu (okazja do odsapnięcia po dwoch ciezkich dniach) gość potrzebował pomocy więc zabrał mnie ze sobą. Ostatecznie robota byłaby lżejsza gdybym został na miejscu budowy, bo w sklepie musiałem się w #;&=&* nadźwigać, ale trudno. Okazało się, że Janusz potrzebuje jeszcze kilku rzeczy z innego miejsca i koniec konców spędziłem z półtorej godziny w samochodzie.
Kiedy wróciliśmy na miejsce budowy po ok. Kwadransie przyjechała pizza,którą Janusz zamówił dla pracowników. Dawno nie ucieszył mnie tak widok jedzenia. Przypadły mi dwa kawałki pepperoni. Zdążyła lekko stwardnieć zanim usiadłem do jej konsumpcji, ale nie wpłynęło to na moją satysfakcję z posiłku.

Do domu wróciłem o 18. Czystszy i mniej zmordowany niż w dniach poprzednich.
Wracanie o tak późnej porze mocno koliduje z moimi ćwiczeniami (trwają około 2 godziny), ale nie traktuję tego jako wymówkę żeby je skracać czy zmieniąć coś w planie. Po prostu wolałbym nieco wcześnkej kończyć robotę, bo o 21 kladę się spać i tak naprawdę poza ćwiczeniami i higieną nje miałbym czasu na nic.

Dzisiejszy dzień oceniam na plus. Ciężka praca daje się we znaki i całe ciało mam obolałe, ale w porównaniu do dni poprzednich nie byłem dziś głodny i łatwiej było mi przetrwać w robocie.
Moja skrupulatność w realizowaniu krok po kroku planu stanięcia na nogi napawa mnie optymizmem. Zobaczymy co przyniesie jutro...

#wysryw #przegryw #wychodzeniezprzegrywu #pracbaza ##!$%@? #depresja ##!$%@?
  • 4
@mirekonfire: @jonek_chlop_ze_wsi:

ziomek, po #!$%@? się katujesz tymi ćwiczeniami po 100? Taka objętość codziennie zrobi więcej złego niż dobrego


dobrze mówisz.

Po pierwsze, za często i zbyt intensywne, szczególnie w połączeniu z pracą fizyczną. Po drugie, spójrz na to obiektywnie, nie masz teraz na tyle czasu i sił, żeby poświęcać te resztki, które zostały. Daj sobie i organizmowi czas na przyzwyczajenie do pracy, i za parę tygodni wróć do ćwiczeń.