Wpis z mikrobloga

Na wstępie chciałbym przeprosić Mireczków i Mirabelki, którzy zmartwili się brakiem postów na moim mirko. Moglem dać znać że nie będzie wpisów. Od kilku dni zupelnie nie potrafilem zebrac myśli. Byc moze wyda sie to Wam niedorzeczne, ale czasami naprawde ciężko przychodzi mi opisanie nawet totalnie zwyczajnego dnia. W ostatnim czasie z dnia na dzień stawalo sie coraz gorzej aż ostatecznie doszedłem do wniosku, że zrobię sobie wolny weekend od mirko...

W ostatnim czasie czułem się źle. Wraz z koncem października zacząłem stopniowo odpuszczac kolejne z czynnosci ktore przez zeszle dwa miesiace byly moją codzienna rutyna.
Nie był to mój kaprys. Wiele problemow zaczelo sie nawarstwiac w pewien sposób wymuszajac na mnie rezygnacje (choć w duzej mierze przyczyniło sie do tego lenistwo i nadmierne używanie telefonu/tindera/messengera).

Czułem, że chce odpocząć i postanowiłem zrezygnować z kilku codziennych czynności.
W glowie mowilem sobie, że po dwoch miesiącach taki reset dobrze mi zrobi i przeciez zasłużyłem sobie na chwile odpoczynku, żeby zebrac myśli i energie na kolejny miesiąc...

Przez ostatnich kilka dni nie wstawałem o 5. Budziłem sie o 5:44 czyli w momencie w którym na ogół kończyła sie moja poranna medytacja.
Siła rzeczy odpuszczalem także poranna rozgrzewke.

Od końca listopada do dnia dzisiejszego odpuścilem tez trening fizyczny.
To również nie był moj kaprys. Przez ostatnie dwa miesiace ćwiczyłem bardzo intensywnie, co przyczyniło się do ogolnego przemeczenia.
Ponadto, od niedawna doskwieralo mi uczucie dyskomfortu (czasami bolu) w ledzwiach.
Uznalem, że tydzien przerwy wyjdzie mi na dobre w tej materii.

Miniony weekend okazał się pasmem porażek.
W sobotę i niedzielę budziłem sie o 11 i 9, co przez miniony okres 2 miesiecy bylo nie do pomyślenia.
Cały weekend spedzilem na bezproduktywnym wgapianiu sie w ekran telefonu (glownie piszac z różową na tinderze) co w moim rozumowaniu miało być odpoczynkiem...

W domu nie zrobilem doslownie nic.

Jedyne weekendowe aktywności to zrobienie prania i ogólnie głowy na łyso (po dwóch tygodniach).

Wczoraj (niedziela) po 67 dniach poległem w nofapie i obejrzalem porno (obejrzalem to duzo powiedziane, bo trwało to moze z 30 sekund...). Nie potrafie do końca określić dlaczego to sie stało. Wydaje mi się, że głównym powodem był nadmiar wolnego czasu. Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, chciałem też sprawdzic czy benek działa jak należy.

Na poczatku wyzwania zakladalem, że chce wytrwać 90 dni.
Po 67 masturbacja nie była dla mnie niczym przyjemnym, a okazala sie wrecz rozczarowaniem, co tylko utwierdzilo mnje w przekonaniu, że nie chcę do juz do niej wracać.

Dzień dzisiejszy jest początkiem drugiego w moim życiu nofapu i tym razem postanowiłem nie odpuszczac.
Mój cel to 365 dni bez autoerotyzmu i pornografii.

Wraz z dniem dzisiejszym wróciłem do mojej pierwotnej rutyny i póki co będę sie jej trzymać.

Dzień opisze w duzym skrocie, bo trochę sie juz rozpisałem...

Pobudka: 5
Wc, medytacja, rozgrzewka, śniadanie, prysznic, praca.

W pracy nie działo się nic szczególnego.

Skończyłem dziś wczesniej (okolo 16 bylem w domu) przez co wczesniej uwinalem sie z gotowaniem, myciem i jedzeniem.

Od dzisiaj zacząłem cwiczyc wedlug nowego planu treningowego, który ulozylem sobie wczoraj.
Szczegółowo opiszę go w comiesiecznym podsumowaniu, w każdym razie, od tej pory do treningu dodałem cwiczenia z drazkiem i kółkami gimnastycznymi.

Po pierwszym treningu moge smialo stwierdzić że są wymagajace (co bardzo mnie cieszy).

Dziś kończę 25 lat.
Urodziny spędzam samotnie.
W ciągu ostatnich dwóch lat (z przyczyn niezaleznych ode mnie) całkowicie utraciłem kontrole nad swoim życiem.

Szczerze, obecnie nie mam zielonego pojęcia czy jestem jeszcze w stanie odnaleźć w życiu choc namiastkę szczęścia czy spełnienia.
Wiem jednak jedno. Skoro jeszcze żyję to spróbuję je odnaleźć.
Być może mi się nie uda, ale ostatecznie przecież nie mam nic do stracenia.

Zrobie co jestem w stanie żeby za rok być w innym miejscu...

#przegryw #wychodzimyzprzegrywu #depresja ##!$%@? #mirekwogniuwyzwan
  • 14
@mirekonfire: Ogólnie rozumiem i szanuje Twój zamysł, koncept tego, ale wiesz to wygląda trochę jak taka niewolnicza praca, a co najmniej próba zostania jakimś mnichem. Tak się stary nie da żyć. Rozumiem Twoje dążenie do samodyscypliny, ale to wygląda jak narzucenie sobie niewolnictwa. Moim zdaniem powinieneś trochę inaczej do tego podejść.
Wszyscy bardzo dobrze wiemy co sprawiło, że poległeś w nofapie i w tym, że samodyscyplina runęła - Tinder.
Zostałeś zalewany
@Pearson: zależy jak na to spojrzysz. Od 2 miesięcy ćwiczy, dobrze je pracuje oraz konia nie walił. A z tego co pisał był w bardzo kiepskim stanie i nie robił nic. Według mnie jak na taki krótki okres czasu różnica jest ogromna
@mirekonfire: Znam twój ból. Przez wakacje wstawałem o 5:00, aby być aktywnym od samego rana. Potem niestety dyskomfort i zakusy robią swoje. Obecnie moje pobudki to sinusoidalna, raz budzę się wcześnie, drugi raz skrajne przebudzenie o 12:00. W moim wypadku marzenia senne tworzą przyjemną iluzję, której nie chce się opuścić na rzecz nieprzyjaznego świata.
dyskomfortu (czasami bolu) w ledzwiach

@mirekonfire: Też by mnie bolały lędźwie jakbym ćwiczył Twój plan. Skomentowałem w innym wpisie.

Cały weekend spedzilem na bezproduktywnym wgapianiu sie w ekran telefonu (glownie piszac z różową na tinderze) co w moim rozumowaniu miało być odpoczynkiem...


@mirekonfire: Oooo jak ja to dobrze znam. Te idiotki w ogóle nie szanują cudzego czasu. Musisz próbować umawiać spotkanie bez takiej pisaniny. Choćbyś i pisał 20 godzin i
@mirekonfire Jeśli chcesz zaoszczędzić czas i trzymać się na no fapie to musisz przestać wchodzić na portale randkowe.Spedzalem całe dnie nakręcając się i łudząc że trafię na jakąś wartościową osobę a kończyło się zawsze jednorazowymi przygodami albo nakrecaniem się i wchodzeniem na porno,nie polecam.