Wpis z mikrobloga

@cienki137: jeśli kocie gówno śmierdzi, to:
- karmicie go szitem (wszystkie whiskasy i inne zbożowe gówno wali jakbyś miał na chacie całe stado kotów z rozwolnieniem)
- używacie perfumowanego żwirku (silikatowe są lepsze niż bentonit, ale jeśli są perfumowane to mix zapachów będzie morderczy. Najlepszy jest pellet - tani, pachnie drewnem, świetnie pochłania wilgoć i zapach i łatwo się sprząta)
- kot jest chory i trzeba go zabrać do weterynarza.

Jak
@Onomastyka: Pierdu pierdu, w takim razie każdy mój znajomy co ma kota, karmi go shitem, nawet jeśli to jest wserio dobre żarełko najwyższej klasy. Wszystkie koty chore, a każdy używa najtańszego żwirku, oczywiście. Kumpel ściągał karmy z kanady, jakieś #!$%@? muje dzikie węże, a i tak jak kot nasrał, to czułem że #!$%@?.

Sprzątane ma niemal zaraz po sraniu, rodzaj żwirku nie miał najmniejszego znaczenia.

To może twój brat się źle
@cienki137: żwirek nie musi być najtańszy żeby był źle dobrany do potrzeb kota :P Pellet jest jednym z najtańszych i u mnie sprawdza się super, silikaty są przereklamowane. A ta "karma z Kanady" - co? Po co? Chyba jako sztuka dla sztuki, bo już łatwiej wyjdzie BARF. Chyba że ten kot był uczulony na wszystko i miał jakąś specjalną dietę, ale to wtedy będzie walić i tak...
Niektórzy ludzie są bardziej
@cienki137: daj spokoj, chorzy ludzie. mialem kota i karmilismy go normalnie
@Onomastyka: wiesz co przyznaje ze po latach sie doczytalem mniej wiecej na co mogl "chorowac" ten nasz kot (wygryzal sobie futro) ale to nie jest tez tak do konca bo ten kot kiedys tam wyjechal na bardzo dlugie wakacje gdzie wychodzil gdzie chcial (a zarl to samo) i mu to futro odroslo ¯\_(ツ)_/¯ jeszcze w ciazy kotka wrocila i
@farara: od suchej karmy to kot sobie rozwali nerki, w kontekście śmierdzących kup mówiłam raczej o puszkach z takim składem, że mięso to co najwyżej widziały na terenie supermarketu.
Problemy behawioralne to już zupełnie inna bajka i zależą od wielu czynników - charakteru, tego czy są/kiedykolwiek były wychodzące, czy w domu są inne koty, czy są sterylizowane itp. itd. I owszem, od tego, że "jest im źle" mogą zacząć chorować, np.
@Onomastyka: moze mam nadto wyczulony węch, ale mam kumpli, ktorzy karmili swoje koty (w tym jeden mial takiego rasowego sporego) serio dobrym kocim zarciem a nie tania masowka, a i tak czulem ze "nasrane". Zreszta, cxy kot, czy pies, nie ma opcji by nie wyczuc, ze jest na mieszkaniu.

@farara: przypomina mi sie pasta dotyczaca gotowania. Wpisujesz "proste zarcie dla studenta", a tam przepisy z produktami, ktorych nazwa juz brzmi
@TerroriX: O cholera, jestem w szoku po przeczytaniu komentarzy. Żadnego zwierzęcia nie mam, więc jestem trochę wyczulony na zapachy, dlatego jak ktoś ma kota czy psa w mieszkaniu, to od razu wyczuję, ale to właśnie w mieszkaniach z psami cuchnie niemiłosiernie psią sierścią, mocniej lub słabiej, ale smród jest nieporównywalny do smrodu kota, która znieść jest o wiele łatwiej.
@cienki137: nie przeczę, że ogólnie obecność zwierzęcia da się wyczuć, ale to trochę co innego niż smród. Może serio kwestia węchu. Jakbym miała porównywać uciążliwość zapachów w mieszkaniach znajomych, to na pierwszym miejscu są różne gryzonie, potem psy, koty, a najmniej czuć rybki :D Przy założeniu, że mieszkanie nie jest zasyfione ofc.
@Malbuk: wspolczuje znajomych debili co nie potrafia ogarnac tak prostego zwierzecia jak kot xD Nigdy w zyciu u mnie gownem nie smierdzialo, argumenty w stylu ze nie czuje bo sie przyzwyczailem moge tylko zbyc smiechem jaki wy musicie miec smrod na chacie ze sie potraficie "przyzwyczaic" xDD Raz smierdzialo jak mial zatwardzenie i musial miec lewatywe i siedzial dlugo w kuwecie, doslownie raz a mam go 10 lat xD