Wpis z mikrobloga

Ale mi pęka dupa na myśl o podatku reprograficznym.

Większość pewnie wie, ale tym, którzy nie wiedzą to powiem, że chodzi o podatek, który dorzucą nam to smartfonów, tabletów, a który ma trafić do polskich artystów.

Kur** jak o tym piszę to mnie aż telepie.

Z jakiej racji ten podatek? Że niby jestem potencjalnym złodziejem i będę chciał słuchać muzyki Hołdysa czy innego kretyna w mp3 i piracić?

Płacą im jutuby, spotify i inne portale, a do tego wyciągają kasę od nas, mimo że my nawet nie zamierzamy słuchać ich gównomuzyki.

Połowa tych pseudogwiazdek nie nagrała nic od 20 lat.

No, ale rozumiem, że skoro ten podatek (lub opłata jak ładnie to nazwali) trafi do artystów to możemy wtedy słuchać ich muzyki za darmo, do woli, rezygnujemy ze sprzedaży płyt itd. prawda? No bo skoro mnie już skasowali na hajs, gdy kupowałem tablet (na którym nic innego nie robię tylko slucham polskiego rocka lat 80) to znaczy, że już zapłaciłem za dostęp do muzyki?

Jak się domyślacie - gówno prawda, płacicie dosłownie za nic, zgraja nierobów traktuje Was jak potencjalnych złodziei, wyciąga z Was hajs, a nic nie dostajecie w zamian.

Oczywiście projekt PiSu, oczywiście Duda obiecywał, że go nie będzie, oczywiście PO miała swój projekt z taką opłatą, a teraz będzie drzeć ryja, oczywiście Lewica go poprze*, a Konfederacja będzie pewnie przeciw.

Kupuję smartfony może raz na 2-3 lata, a i tak mnie to triggeruję, że mam oddać komuś hajs za darmo, kto w ogóle na to nie zapracował, a do tego całkiem bezpośrednio, tj. wprost jest powiedziane kto te moje pieniadze dostanie.

Jeb**** złodzieje, pseudo artyści i zwierzęta z wiejskiej.

*chyba, że coś mnie ominęło, chociaż podatki głosuja ramię w ramię z pisem

#podatki #bekazlewactwa #telefony #muzyka #kradziez #bekazholdysa #bekazpisu #bekazpodludzi
  • 3