Wpis z mikrobloga

Jak zwalczyć marazm i odstawianie rzeczy na później: skala marko i mirko
Przedsłowie:
Piszę ten post w związku z dyskusją pod jednym z postów na anonimowych mirko wyznaniach. Mirek, skarżył się tam na brak samodyscypliny i, że przerywa rzeczy, które zaczyna. Chciałem się podzielić z nim moimi obserwacjami na priv, jednak okazało się, że więcej osób ma ten problem i tak oto powstaje ten wpis. Musimy sobie jednak na wstępie powiedzieć kilka rzeczy, żebyśmy się jasno zrozumieli:
1. Piszę o tym co na mnie działa. Na ciebie nie musi i nie miej mi za złe gdy uznasz to co piszę za bzdury.
2. Nie dam ci magicznych wskazówek: dam kilka porad odnośnie zmiany swojej postawy (wolę to niż słowo mindset) plus kilka prostych, ale niekoniecznie łatwych technik
3. Są to wskazówki odnośnie zwykłych przypadłości, które dotykają każdego z nas. Jeśli czujesz, że to może być głębsze, niż zwykła ludzka natura, poszukaj pomocy nie na mirko, ale u specjalistów.
4. Nienawidzę kołczów i postaram się ograniczyć kołczowe #!$%@? do minimum.
5. Postaram się podzielić ten teks, by był względnie zwięzły i czytelny, ale szanujmy się, to wpis na stronie z przeciekami maturalnymi, a nie praca magisterska.
Ok, to jak sobie wyjaśniliśmy kilka spraw na początek możemy przejść do sedna.

Skala Makro
Ok, zacznijmy więc od skali makro. Będę w tej sekcji pisał o ogólnej postawie na życie, bo to od postawy idą czyny, oraz prawach, które według mnie są prawdziwe.
1. Determinacja i nawyk są siłą, motywacja prowadzi do nikąd
Motywacja to zdradliwa suka. Przepraszam, że obrażam bożka ludzi słuchających motywacyjnych piosenek po kilka godzin dziennie, ale tak jest. Motywacja przychodzi bardzo łatwo i łatwo odchodzi podczas problemów, do tego jest żarłoczna, bo trzeba ją karmić twoim czasem i kolejną piosenką typu ”tralalala możesz wszystko”. To, że najczęściej pochodzi z zewnątrz jest jej największą wadą: nie ty jesteś tym który zaczyna i kontynuuje proces, ale jesteś napędzany paliwem, które jest mocne, ale równie szybko się wypala. Tego nie potrzebujemy. Jasne, czasami pomaga zacząć ale wszyscy wiem jak to jest gdy chcemy zacząć ćwiczyć bo naoglądaliśmy się Dragon Balla: większość ludzi po krótkim czasie odpuszcza. My potrzebujemy determinacji: stałej siły woli, która jest cały czas na tym samym poziomie. Jak ją osiągnąć? U mnie zadziałało ujarzmienie ciemnej strony mnie. Każdy z nas ma w środku tego #!$%@? dzieciaka, nawet najspokojniejsi z nas. Każdy też doznał krzywd, wyzwisk, wyśmiania. Musisz postarać się zebrać to do kupy, #!$%@?ć się i zacząć czerpać z tego siłę. Usiądź na spokojnie, żadnej muzyki, żadnych ludzi, żadnych obowiązków, które masz do wykonania i wejdź w siebie: pomyśl kim jesteś (najlepiej w 3 osobie: dlaczego o tym potem), i pomyśl o największym #!$%@?, którego możesz wymyśleć. Kimś, kto uderzony powie: „co, mocniej nie potrafisz?”. Nakarm go potem tym złem, którego doświadczyłeś, daj mu się #!$%@?ć i postaraj się by cały czas był z tobą. Niech daje ci siłę, by pokazać tym, którzy się z ciebie śmiali, że byli w błędzie, niech daje siłę by pokazać twojemu ojcu, który mówi, że się do niczego nie nadajesz, że gówno o tobie wie. Dozuj sobie to jak bardzo jest obecny zależnie od sytuacji, mam nadzieję, że nigdy nie będziesz musiał go odpalić w 100%. Wiem, że to może wyglądać żałośnie, ale mam to w dupie, patrz punkt 1 przedsłowia.
Może nie przyjść to łatwo, u mnie potrzebny był szok, w czasie którego zszedłem do najczarniejszych mroków mojej duszy, zobaczyłem jak zły, ale i zdeterminowany potrafię być, a potem nauczyłem się to kontrolować.
Co zaś z nawykiem: pojawia się on wtedy, gdy robisz coś już n-ty raz i przestajesz się zastanawiać czy ci się chce, a rozmawiamy o tym by coś zrobić, a nie by było super przyjemnie. O tym jak można go wypracować powiem potem.
2. Myślenie o sobie w 3 osobie, a czasami w 1 os. Liczby mnogiej
Czemu słuźy myślenie w 3 osobie o własnych poczynaniach? Pozwala na zdystansowanie się od problemu i ograniczeniu naszych czarnych/różowych okularów na własną osobę. Chcesz zjeść coś słodkiego choć nie powinieneś. Pomyśl „xxx chce zjeść tabliczkę czekolady, choć waży 130kg”. Od razu twój mózg włączy krytyczną ocenę zachowania, bo my kochamy oceniać innych ludzi. Chcesz przerwać ćwiczenia które zacząłeś 5 minut temu „xxx ledwo wstał a już mówi, że jest zmęczony, co za mięczak!” W mojej głowie częściej przeradza się to w negatywny wydźwięk o sobie, nie wiem czy tak samo będzie u Was. Taka ocena siebie może powodować gniew, który łączy się z ciemną stroną, o której pisałem w punkcie wyżej.
Myślenie w 1 os. Liczby mnogiej również świetnie się łączy z techniką „skurczybyka w twojej głowie”.
„my biegniemy”: biegniesz ty i ten wkurzony gość, który na pewno da radę, a jak on, to i ty. W mojej głowie też wygląda to tak, jakbym był swoim trenerem: jeden ja pokazuje co i jak trzeba zrobić, a drugi to wykonuje.
3. Wychodzenie ze strefy komfortu i trochę kołczowego pieprzenia
Chcę przejść przez ten punkt szybko, bo nie ma za dużo o czym mówić. Życie jest nieprzyjemne, więc by się do niego przygotować, musisz robić nieprzyjemne rzeczy. Proste? Proste. To, że teraz porobisz coś nieprzyjemnego, oszczędzi ci nieprzyjemności w przyszłości, bo albo a) unikniesz konsekwencji odkładania rzeczy, albo b) przywitasz dyskomfort uściskiem dłoni, bo już go przecież znasz. Nie chcę tego dłużej ciągnąć, bo to temat na dłuższy tekst i czuję się jakbym zaraz miał zapytać „kto ci #!$%@? ukradł marzenia?”
4. Masz pełną władzę nad procesem, nie nad wynikiem
Kolejny szybki punkt. Nie wszystko zależy od ciebie, ale zależy od ciebie wszystko co robisz. Na wynik twoich starań, wpływa wiele czynników, ale twoje działania są zazwyczaj najważniejszym z tychże. Powiedzmy, że szukasz pracy: masz pełnię władzy nad tym ile wyślesz CV, jak one będą wyglądały i co powiesz na rozmowie o pracę. To bardzo dużo, ale nie gwarantuje ci zatrudnienia. I tak z każdą rzeczą w życiu. A nad jaką częścią procesu masz największą władzę? Nad tą dzisiaj. Jak ustawiać plany na dzień by je dopinać napiszę w dalszej części.

Skala mikro:
W tej sekcji zajmę się konkretnymi rzeczami: jak robić rzeczy, których ci się nie chce robić, co zrobić, lub jak się przygotować do trudności.
1. Życie jako gra z systemem questów (Power Tasks)
Jeśli chcesz, by łatwiej ci się robiło rzeczy, których ci się nie chce robić, postaraj się spojrzeć na życie jako RPG z systemem questów: jesteś chory->idziesz do healera, nie masz pieniędzy->szukasz zadania z dobrą nagrodą, nie potrafisz wykuć smoczej zbroi->napieprzasz skórzane krwawsze, aż zdobędziesz 100 w kowalstwie. By nam to ułatwić, posłużę się metodą Power Tasks. Otóż każdego dnia wieczorem przed snem, albo rano piszesz sobie 5 rzeczy, które chcesz wykonać. Ważne by to były rzeczy, które same w sobie wykonane dadzą ci jakąś korzyść, albo robione systematycznie (przypominam, że masz władzę nad dzisiaj i to na nim powinieneś się skupić) dadzą ci jakiegoś rodzaju zysk. Istotnym jest również, by nie odnosiły się do jednej kwestii: nie dawaj 5 zadań dotyczących twojego ciała, jesteś człowiekiem, a nie górą kości i mięsa. Jeśli jakieś zadanie stanie się twoim nawykiem, ustępuje ono miejsce dla innej aktywności. Przejdźmy do konkretów: piszesz (W ZESZYCIE) sobie rok 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 1
Niżej piszesz swoje 5 zadań, moje na przykład wyglądały dziś tak:
1. Zajęcie się sprawą jednej klientki w pracy, która mi leży jakiś czas
2. Trening brzucha
3. Jazda na rowerze
4. Przygotowanie pracy na studia
5. Trening nóg
Ważne by wykonanie wszystkich, nie zajęło ci więcej niż 2-3 godziny. Kiedy wykonasz jakieś zadanie wykreślasz je i tak z kolejnymi. Zrobiłeś 5/5? Brawo, piszesz na kartce WIELKIE, JEBITNE Z jak ZWYCIĘSTWO. Zrobiłeś mniej piszesz WIELKIE, JEBITNE P jak PORAŻKA. Jeżeli zrobisz co najmniej 30/35 zadań w tygodniu to brawo wygrałeś sumarycznie tydzień i też piszesz z inaczej p. Pamiętaj, żeby zmieniać numer dnia/tygodnia itd. To pomaga gdy widzisz coraz to kolejny numerek i kolejną zetkę. Jeśli będziemy coś robić codziennie w ramach tych zadań, łatwiej wejdzie nam to w nawyk i szybciej będziemy do tego podchodzić neutralnie. Z czasem możesz mieć nawet niedosyt tych zadań (u mnie tak jest, ale przykro mi, że doba to tylko 24h)
2. Zwycięstwa jako paliwo
W tym segmencie chciałem poruszyć technikę cookie jar pana Gogginsa. Bardzo polecam sobie przybliżyć sylwetkę tego człowiek bo warto. O co chodzi? Musisz najpierw się przygotować: przypomnieć sobie wszystkie twoje zwycięstwa kiedy było ciężko a dałeś radę, albo sytuacje gdy ci się nie chciało, a jednak coś zacząłeś robić i skończyłeś. Masz? Zapisz to i wyryj sobie w głowie. To ma być wyryte, bo później nie będziesz miał czasu na rozmyślanie. Kiedy będzie ciężko weź sobie takie ciastko (wspomnienie) albo ich kilka i przypomnij sobie jak silny potrafisz być. Każdy ma jakieś ciastka, choćby były bardzo małe.
3. Co zrobić gdy będzie źle?
Oprócz techniki słoja z ciastkami, korzystam z jeszcze jednej rzeczy. Podchodząc do jakiegoś działania, które może dać mi trudności, wcześniej myślę, że te trudności na pewno się zdarzą i myślę co mam zrobić w takim wypadku. Ważne, że te czynności pomocnicze wcale nie muszą być powiązane z naturą samej trudności np. „Jeśli będę chciał coś słodkiego, to napiję się wody” Bez sensu? Tak. Czy mózg się na to łapie? Tak, a przynajmniej mój. Można to również połączyć z techniką słoika z ciastkami punkt wyżej.

Mam nadzieję, że nie zanudziłem was za bardzo, muszę kończyć bo został mi ostatni quest na ten dzień. Trzymajcie się i zadam ostatnie pytanie: „Czego jeszcze udajesz, że nie wiesz?”.
#przegryw #samodyscyplina #rozwojosobisty
Wołam:
@dzester
@AdamMechanik
@Soviel
  • 4