Wpis z mikrobloga

Telewizja Polska wyraża niesmak skrajnie niewiarygodnym przebiegiem plebiscytu "Eurowizja 2021”.

Wyniki tegorocznej Eurowizji rażąco różnią się od faktycznych codziennych wyborów milionów słuchaczy, którzy każdego dnia głosują swoimi pilotami na ulubionych wykonawców. O wyborach tych świadczą oficjalne wyniki oglądalności lubianego przez Polaków show "Jaka to Melodia?" za 2020 r. mierzone zarówno w standardzie MOR jak i AGB Nielsen.

Plebiscyt, co do zasady, powinien odzwierciedlać faktyczne preferencje słuchaczy. Jeśli jego wyniki stają w wyraźnej sprzeczności z wynikami słuchalności, to każdy plebiscyt, co do zasady, staje się niewiarygodny i bezwartościowy.

W tegorocznym plebiscycie nominowany przez TVP Rafał Brzozowski, którego program "Jaka to melodia?" oglądało w 2020 r. średnio prawie 2 mln widzów, a klip do "Tak Blisko" na YouTubie został odtworzony 21 milionów razy, został rzekomo pokonani przez Grecję, której piosenki słucha w porywach 100 tys. osób.
Powodem zniekształcenia wyników "Eurowizji 2021", gdyby doszukiwać się dobrej woli organizatorów, był wadliwie przyjęty sposób głosowania za pomocą płatnych SMS oraz online. Relatywnie wysoki koszt SMS zniechęcał do głosowania znaczną część melomanów.

Europejski fan Rafała Brzozowskiego chcący głosować chociaż kilka razy na swoją ulubioną piosenkę musiałby zapłacić nawet 21,37 euro euro. Organizator nie mógł nie wiedzieć, że głosowanie online jest skomplikowane dla wielu starszych, a co za tym idzie - bardziej ambitnych i rozeznanych słuchaczy muzyki rozrywkowej.
W ten sposób w konkursie na Eurowizję stworzono barierę ekonomiczną i technologiczną dla głosowania przez osoby, które słuchają muzyki w "Jaka To Melodia?" i "Kole Fortuny", a jednocześnie w sposób uprzywilejowany potraktowano młodszych słuchaczy, stanowiących zdecydowaną mniejszość widzów, którzy preferują Spotify.

Jest szyderstwem organizatorów plebiscytu, szyderstwem ze słuchaczy "Jakiej to Melodii?", że odcięto ich ekonomicznie i technologicznie od preferowanego sposobu głosowania za pomocą smsów, uprzywilejowując niemal nieużywany przez nich format online (nieużywany; gdyby bowiem czytelnicy ci używali online'u, nie oglądaliby "Jakiej to Melodii?").

W efekcie tych błędów, głosy marginalnej części widowni zostały nadreprezentowane w przebiegu głosowania, kosztem głosów wielomilionowej większości widzów, co skutkuje oderwaniem wyników plebiscytu od realiów rynku fonograficznego. Do plebiscytu zastosowano znany z rynku reklam patologiczny syndrom grupy komercyjnej, w którym o ocenie piosenki decyduje ta grupa, która tych piosenek prawie w ogóle nie słucha.
Wertując kuriozalną i nieadekwatną listę laureatów, można odnieść wrażenie, że o wynikach przeprowadzonego konkursu Eurowizji mogły nie decydować odczucia słuchaczy, którzy rozpoznają piosenki po jednej nutce, ale zorganizowane akcje online'owych farm trolli i botów. Przeraża jak szybko metody opresji i manipulacji stosowane dziś w świecie przez gigantów technologicznych przenikają na nasz polski rodzimy grunt.
Wskazuje na to choćby analiza profili społecznościowych tych państw, które zachęcały do oddania głosów na swoich kandydatów.

Trudno bowiem znaleźć ślady istotnej aktywności "widzów internautów", które korespondowałyby z wynikami plebiscytu. Na przykład post na profilu FB Telewizji Polskiej Bądźmy Razem, który zachęcał polonię do głosowania na Rafała Brzozowskiego, wzbudził ogromne zainteresowanie, generując aż 966 komentarzy, natomiast post na profilu FB bułgarskiej telewizji uzyskał jedynie 235 komentarzy.

Obok błędów metodologicznych podczas organizacji "Eurowizji 2021" pojawiły się też kłopoty techniczne, na jakie napotkali niektórzy głosujący na nominowanego przez Telewizję Polską wykonawcy.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że skala nieprawidłowości i absurdalność zastosowanego konceptu liczenia głosów i łączenia się z poszczególnymi państwami były zaprogramowaną zasłoną dymną i alibi dla z góry ukartowanych kuriozalnych wyników.
Wątpliwości co do organizacji "Eurowizji 2021" dopełnia kwestia standardów. W trakcie głosowania TVP otrzymała od Europejskiej Unii Nadawców propozycję kampanii reklamowej promującej nominowane piosenki z innych państw. Telewizja Polska nie skorzystała z tej niemoralnej oferty.

Nasuwa się jednak w oczywisty sposób wątpliwość czy plebiscyt popularności piosenkarzy nie przerodził się w plebiscyt nakładów reklamowych. Telewizja Polska wyraża żal, że powiązana z Niemcami Europejska Unii Nadawców, organizator "Eurowizji 2021", zakpił sobie z najlepszej woli i uczciwości widzów TVP biorących udział w plebiscycie i przekształciło Eurowizję w narzędzie walki z Telewizją Polską, jaką wypowiedziały TVP już niektóre inne media działające w Polsce.

Gala Eurowizji, podczas której wygrali szorujący po dnie słuchalności Islandczycy, największy przegrany muzyki rozrywkowej w 2020 (według wszystkich badań), masowo zwalniający dziś muzyków sesyjnych i staff - wyglądała na ustawkę i rozpaczliwą walkę managementu o przetrwanie.
Songwriterom z całej Europy zostawiamy dylemat, czy dać się nabrać na to, żeby klęskę ich piosenek w realu przypudrować fikcją sukcesu w ustawionym plebiscycie.

Przykro nam tylko patrzeć jak plebiscyt, który przez lata angażował pozytywne emocje, w tym bardzo wielu widzów Telewizji Polskiej - umiera w niesławie na naszych oczach w odium manipulacji i wielu niejasności.

#heheszki #aszdziennik #tvp #brzozowski #tvpis