Wpis z mikrobloga

#mecz #walaszek

Albania normalnie żywi się Andorami, ale nasz środek pola budzi w niej zboczenie. Tamtego wieczora zeszła z Tirany na stadion wiedziona zapachem Krychowiaka. Nieświadoma niczego Polska strzeliła właśnie bramkę. Pierwsze razy poszły w dupę, hej! Little Boy Cikaleshiego rozdupcył Hirosimę Szczęsnego. Potem Albania założyła strapona "Pressing" i dzwoniła jajami o brodę Polski. Koszmar Albanii trwał drugą połowę. Polska nie chciała puścić. Donosiła tylko straty i faule, od których rywalowi robiły się wielkie oczy. Albania nie wytrzymała, gdy Lewandowski przyniósł słoik. A gdy słój z trzecią bramką pękł, a Lewy zabronił wzywać karetkę, tylko kazał grać dalej, Albania zwariowała. I grasuje po okolicy po dziś dzień. A film ze słoikiem dostępny jest w sieci.
  • 2