Wpis z mikrobloga

@nobrain: nie chodzi o klakson sam w sobie, tylko używanie go zamiast hamulca. Ew. prowokowanie sytuacji bądź wykorzystywanie błędów innych do radosnego potrąbienia sobie.

Ja też zatrabie czasem na chama, co wymusi i robi to z premedytacją, ale jak ktoś widzę, że tylko nie ogarnął, a daleko temu było do kolizji czy coś to go wyprzedzam/hamuje i jadę dalej. A mógłbym przyspieszyć, żeby udawać, że niby mi bardzo drogę zajechał czy
@PakujWalizki: i dobrze, że trąbią. Przez ciamajdy zapatrzone w telefon na światłach w godzinach szczytu zawsze przejeżdża 2-3 auta mniej niż gdyby ludzie wrzucali bieg od razu gdy widzą, ze światła stopu auta przed nimi się zgasiły. A tak księżniczki zamiast ruszyć płynnie razem ze wszystkimi, to jak auto przed nimi już odjechało na 20m to dopiero myślą jaki bieg wrzucić żeby ruszyć.
@PakujWalizki: dodatkowo ja sam dość często trąbie, ale nie złośliwie czy z nerwów, tylko by osobie przede mną zwrócić uwagę ze już zielone, bo mogła się najzwyczajniej w świecie zagapić. Staram się unikać używania klaksonu w celu wyładowania złości.
Ech... No i wychodzi na to że większość kierowców w Polsce to wyznawcy świętej przepustowości, co klarownie widać chociażby w sytuacjach kiedy na drogach dwujezdniowych w terenie zabudowanym z ograniczeniem prędkości 70 lub 80 km/h nikt nie przestrzega limitów prędkości ustalonych przez organy państwa. Później np. zdziwienie że piesi też są obrażeni na kierowców nawet się nie rozglądają (zdając się na zmysły słuchu) przechodząc przez przejście (,)