Wpis z mikrobloga

Kto odkrył głębie orgazmu po kilku godzinach pałowania wiplera na fecie, niech podniesie rękę. Reszta niech dalej żyje w nieświadomości i przekonaniu, że ''po amfie nie staje".
Otóż nic bardziej mylnego.
Zapewne nie jestem jedynym amatorem strugania dzidy na władku, a ściślej - na jego długodystansowych efektach, czyli druga doba i dalej. Moc i potęga doznań porównać można chyba tylko do ruchanka na koksie (w sensie samego fizycznego uczucia). Niby nihil novi, mnie jednak zaczyna martwić skala, w jakiej czasem swe świństwa wyczyniam, oraz maniakalne otwieranie dziesiątek zakładek w przeglądarce, każda z jakimś filmikiem pornhubopodobnym. Kilka godzin nocnego czesania jeża to standard, NIC NIENORMALNEGO. Jednak gdy mija druga, trzecia doba furania, historia niedawnych onanizmów liczona na palcach obu rąk, a nowa, siermiężna kreska zagina logiczny porządek świata każąc nam odwiedzić porndoe. com zaczynając kolejny maraton piłowania fioletowego już kapucyna.
Doszedłem już do tak silnej euforii orgazmów, że czasem sięgam po fetę z myślą, że 'wyrucham' pół internetu. Zamiast porobić coś twórczego albo chociaż posłuchać muzyki grając w Forze, pokrzywiony zafukany umysł każe wydobyć kilka kropel z umęczonego, spuchniętego szlaucha.
Nie pytam, czy to jest normalne, bo ani trochę nie jest. Pytam, czy ktoś jeszcze został zawładnięty przez Onana do tego stopnia, iż potrafi zamknąć się w publicznym kiblu na godzinkę-dwie z telefonem, żeby siódmy raz umęczyć Mojżesza. Czy też czujecie taki wstręt do tego procederu zaraz po jego zakończeniu (chwilowe, z czasem zamienia się w kolejną, obrzydliwą chcicę). Po kilkudniowym ciągu na fecie zawsze #!$%@? ode mnie, #!$%@? wręcz stęchlizną zeschniętej spermy, walenia konia i nieludzkiego potu. Już nie to, że szkoda mi czasu, klepy i amfetaminowych możliwości, co zaczyna mnie to niepokoić.
Ktoś miewał podobne przygody? #!$%@? ze zmarnowanym czasem, ale czy nie niesie to jakichś konsekwencji, typu nie wiem, przerost prostaty, rychła bezpłodność, czy po prostu pewnej upojnej nocy puszczą wiązania mięśni gładkich i zleci na podłogę jak lipny wibrator.
Mój rekord to bodajże 5 dni (4 noce) z około dziesięcioma samogwałtami, pamiętam że na końcu fuknąłem małą sznitkę i urwal mi się film, ocknąłem się bez majtek na ziemi z nieludzko spuchniętą imitacją własnego penisa w ręce. To już IHMO ostra anomalia, patologia i nadaje się do leczenia zamkniętego.
A fetysze jakie czasem miewam bywają tak okrutnie nieludzko zboczone, że czasem doznaje szoku w jakiej ja kategorii się znalazlem. całe szczęście owe fetysze zanikają wraz z zejściem parszywego stymulant.
Daj Bóg abym nie był osamotniony...

#przemyslenia #narkotykizawszespoko
  • 10