Wpis z mikrobloga

W Gruzji sporo zwierząt chce cię zabić. cz.7

Gdy wracaliśmy z Szatili po drodze mijaliśmy znak oznajmiający że wjechaliśmy do miejscowości Kistani, znak podziurawiony od pocisków. Nie wiem co siedzi w głowach tych górskich ludzi że wpadają na takie pomysły.
Ja aby zgłębić to postępowanie rok po wycieczce kupiłem sobie wiatrówkę. Jakiś czas po tym odbyłem taką rozmowę ze znajomym.
-Strzelałeś już kiedyś? Zapytał.
-Tak.
-A do czego? Dopytywał.
-Do znaków.
-Do znaków?
-No takich metalowych. Zakłopotany uzupełniłem.
-A z czego.
-Z wiatrówki.
-Z wiatrówki? Coraz bardziej zdziwiony i rozbawiony dopytywał kolega.
-Niestety w limicie i nawet #!$%@? rysy nie zostawiły. Uzupełniłem smutnym głosem.

Jakiś czas po tej rozmowie inny znajomy zaprosił mnie na strzelanie do rzutek. Pojechałem bez żadnych obaw w końcu byłem doświadczonym wiatrówkowym strzelcem. A tu i tu strzela się śrutem.
Przed uruchomieniem maszyny wyrzutowej z dyskami, powiedział:
-Pamiętaj że to ma większego kopa niż jakakolwiek wiatrówka.
-Wiem nie musisz mi tego mówić.
-Ustawiłem najłatwiej jak się dało, czyli rzutki będą się od ciebie oddalały. Pamiętaj że musisz celować z wyprzedzeniem.
Jako wiatrówkowy i youtubowy ekspert wiedziałem już to wszystko.
Przygotowałem się do strzału i tak dociskałem strzeble do ramienia że na następny dzień miałem siniak, ale nie od odrzutu broni tylko od tego docisku. W końcu docisk to podstawa według znawców z yt.
-Dawaj!
Poszła pierwsza, nie mogłem jej znaleźć na końcu lufy. Nie strzeliłem.
-Nie masz na co czekać strzelaj od razu jak wyleci z maszyny. Instruował znajomy.
Tego na youtubie nie mówili, a może mówili ale filmik był po angielsku a ja tak niezbyt jestem za pan brat z tym językiem.
-Dawaj!
-O w mordę ucelowałem! Mówiąc to obracam się do kolegi wraz ze strzelbą która ma nabój w drógiej komorze... Ach te dwururki, z wiatrówką jest łatwiej.
Nie, nie uciekał, zwrócił tylko mi kulturalnie uwagę że takich rzeczy znajomym się nie robi.
Strzelaliśmy na zmianę we trojkę, gdyż była z nami jego żona.
Na 38 oddanych strzałów trafiłem tylko dwie. Podobnie jak piękniejsza połowa znajomego.
On pozamiatał i tylko kilku nie strzelił.
Chyba wtedy zająłem trzecie miejsce ale muszę przyznać że walka o nie była zacięta. Bo nie każdy pudłuje pod rząd 20 razy a mi się to zdarzyło.

Wróćmy jednak do Gruzji i zabójczych zwierząt.

Stawkę otwiera owca z fałdem tłuszczu na tyłku. Występują w górach, pasą się przy szutrowych drogach. Gdy się do niech zbliżasz to wpadają na głupie pomysły na przykład takie aby przebiec tuż przed tobą, pod tobą i za tobą na drugą stronę bo...
No właśnie po co? Przecież po jednej jak i po drógiej stronie łąka wygląda tak samo i tak samo nic im nie zagraża a, a jednak całe stado tuż przed motocyklem chce się przedostać z prawej strony na lewą stronę.
Owce są dziwne.
Potrafią się też rozdzielić na dwie grupy ale tuż przed twoimi kołami stwierdzają że jednak chcą być po drógiej stronie drogi. I wygląda to jak podczas wybierania piłeczek z numerkami w totolotka. Czasem także się bezładnie ze sobą zderzają.
Prędkość 20km/h jest bezpieczną prędkością mijając takie stado..

Krowy te to w ogóle są wyluzowane i są tak spokojnie usposobione że aż dziw bierze. Posądzam że drogowy dobór naturalny zostawił tylko krowich stoików. Przykład?
Proszę bardzo.
Pamiętam jak któregoś dnia jechaliśmy w pełnym słońcu 90km/h gdzieś po asfaltowej górskiej drodze. Za łagodnym zakrętem wjechaliśmy do tunelu który nie miał żadnego oświetlenia. Trzymałem się środka gdyż tak było bezpieczniej ponieważ oczy nie są w stanie się tak szybko przyzwyczaić do ciemności mimo zapalonych świateł, kierowałem się na wylot z tunelu. Tunel jak tunel. Kilka kilometrów dalej na postoju, Grześ zagadał do Pawełka.
-Widziałeś te krowy?
-Widziałem miałem zapalone ledy.
-No ja widziałem cienie ich głów i rogów na ścianach. Uzupełnił Grześ.
Nie wiedziałem o co chodziło więc się dopytałem.
-Jak to nie widziałeś tych krów leżących pod dwoma ścianami w tunelu? Zdziwiony pytał się mnie jeden z towarzyszy.
-Eee ściemniacie.
-Tam naprawdę leżały krowy. Zgodnie dodali.
A ja w tunelu jechałem 90km/h. Dobrze że nic z przeciwka nie nadjeżdżało. Kilka lat później przypomniałem to Grzesiowi, on dalej twierdził że tam były krowy.
W pełni mu wierzę gdyż kilka dni później zaobserwowaliśmy jak parzystokopytne w największe upały wchodziły do tunelu aby odpocząć.
Inna sytuacja..
Jedziemy w jakiejś kolumnie około 80km/h. Ciężko było bezpiecznie wyprzedzić, tym bardziej że na przedzie jechała ciężarówka następnie kilka samochodów i my.
Jednak gość za nami w golfie trzeciej generacji, stwierdził że da rady.
Chciałem napisać "gdy włączył migacz" ale przypomniałem sobie że w tym kraju migacze są dla frajerów.
Więc gdy gość zaczął manewr wyprzedzania w tym samym momencie 400 metrów przed nami weszła na szeroką asfaltową drogę krowa, i tak sobie zmierza na drugą stronę jezdni.
Myślałem wtedy że ktoś odpuści albo bardzo wolno krocząca krowa albo kierowca golfa.
Jednak byliśmy w Górskim kraju i najwyraźniej tutaj nikt nie odpuszcza.
Gdy samochód był już na wysokości ciężarówki, krowa stała w połowie lewego pasa. Idealnie na kursie kolizyjnym z nadjeżdżającym pojazdem. (Patrząc z perspektywy prawa miała pierwszeństwo gdyż żadnych pasów do przejścia w pobliżu nie było.)
Zwolniliśmy znacznie widząc jak golf się zbliża do przeszkody. Już widziałem jak w nią wjeżdża albo ona zaczyna wariować i mamy poważny karambol.
Jednak obydwie strony wiedziały co mają robić aby nie doszło do zderzenia, wyprzedzający podjechał jak najbliżej naczepy (co nie oznacza że przestał przyspieszać) a krowa nie zrobiła kroku do przodu, zatrzymała się w ostatnim momencie i odwróciła głowę wzdłuż jezdni, gdyby patrzyła prosto przed siebie golf by jej tą ważną część ciała urwał i to słupkiem od przedniej szyby.
Parzystokopytna po przejechaniu volkswagena wyprostowała głowę i podjęła przerwany spacer tym samym krokiem. Zdążyliśmy przejechać.
Normalnie krowa stoik!

Takich parzystokopytnych grających w hazard z pojazdami widzieliśmy kilka. Natomiast przez całą wycieczkę przebiegającą w tym kraju, tych sporych zwierząt widzieliśmy bez mała kilka tysięcy. I to pasące się, wylegujące, przechadzające oraz spacerujących przy drogach, albo na drogach.
Nie ważne jakiej rangi był asfalt.
Tak się przyzwyczailiśmy do krów i ich wywalonego na wszystko podejścia że gdy widziało się takie zwierze przechodzące przez jezdnię (robiły to naprawdę wolno, myślę że nie szybciej niż 0,5km/h) planowało się przejazd przed krową albo za krową wcale nie zwalniając a odległość od zwierzęcia często wynosiła mniej niż 2m.
Ani razu żadna nie przyspieszyła kroku ani też się nie spłoszyła. Po prostu ty musiałeś obliczyć w głowie czy przy takiej prędkości z jak się do niej zbliżasz to będziesz musiał ją ominąć z przodu czy tez tyłu. Nawet ciężarówek się nie bały i nie były skore do szybszych ruchów.
O dziwo przez te dwadzieścia parę dni nie widziałem żadnego martwego przedstawiciela parzystokopytnych przy jezdni. Za to widziałem sporo porozbijanych samochodów.

Konie, te to są nie obliczalne, płochliwe i z chęcią cwałują wzdłuż grodzenia na równi z motocyklem.
Gdy się to zdarzy pierwszy raz, każdy jest tym faktem zachwycony. Coś pierwotnego i mistycznego się w człowieku budzi. Gdy razem z końmi pędzisz przed siebie, wydaje się wtedy że nawiązujesz z nimi jakąś więź. Śmiesznie przestaje być gdy nie ma grodzenia i one biegną obok ciebie i stwierdzają że przetną tobie drogę.

Świnie z trójkątem.
Wiem jak to brzmi i już tłumaczę.
Pierwszy raz je zobaczyłem blisko morza i zasadniczo tylko tam występowały. Wyobraźcie sobie przeciętnego przedstawiciela rzędu Cetartiodactyla (tak utworzyli nowy rząd dla świń, w niektórych krajach jest stary rząd a tylko świnie się zmieniają. Hłe hłe hłe). Czyli zwykła świnia która ma na szyi skręcany trójkąt z drewnianych klapek. Te ssaki pasą się przy drodze, często są to maciory z warchlakami. Znacznie bardziej mobilne niż krowy, brak im stoicyzmu i zaufania do Gruzińskich kierowców. Nie wylegują się na jezdni tylko przy niej i ryją na poboczach, jednak czasem potrafią nie spodziewanie wtargnąć na asfalt, aby w miarę szybko (co nie oznacza że będą biegły) przemieścić się na drugą stronę jezdni.
Kilka wieczorów główkowaliśmy, na kij tym świnią te trójkąty na szyi? W końcu wykliniliśmy że mają za grube szyje w stosunku do głowy i obroże (czy jak się nazywają pętle na świńskiej szyi) ześlizgują się z niej. Stąd te trójkąty które zahaczają się o kości na głowie.
Natomiast zaczęło nas nurtować inne pytanie:
-Skoro mają trójkąty aby je przywiązać to po co chodzą luzem? Jakoś nie potrafiliśmy znaleźć odpowiedzi..
Oczywiście były też świnie bez trójkątów, zdarzały się maciory które były ewidentnie krzyżówką dzika i świni domowej. Widać to było po niektórych z ich potomstwa które zachowało jeszcze paski jak leśne warchlaki.

Niebezpiecznych przedstawicieli fauny mamy za sobą, wróćmy do wycieczki.
Czym niżej zjeżdżaliśmy tym drzew było więcej i zieleń była jakby jaśniejsza. Widziałem że roślinność jest jakaś inna niż ta w Polsce, jednak drzewa wydawały się być te same.
Zaskakujące było też to że przed południem trochę marzliśmy przejeżdżając przez przełęcz z resztkami śniegu. A kilka godzin później pociłem się jadąc wolno na motocyklu.
Pawełek tak dobierał drogi że przemieszczaliśmy się przeplatając szutry z asfaltem. Pod wieczór w jednym z miasteczek na środku wielkiego asfaltowego placu, minęliśmy grupkę Gruzinów i dwóch motocyklistów, a dokładniej motocyklistę i motocyklistkę.
Przejechaliśmy obok i kilkaset metrów dalej Pawełek zarządził powrót do nich, gdyż zauważył że chyba coś się im stało.
Okazało się że to była para, gość był Czechem dobrze mówiącym po Polsku a kobieta pochodziła z Białegostoku. Nie wiedzieć czemu kilkadziesiąt minut prędzej miejscowy w yarisie zjeżdżając z ronda uderzył lekko w jej kufer. Co zblokowało koło i uniemożliwiło dalszą jazdę. Wszystko stało się sto metrów przed budynkiem policji.
Straty to wygięty stelaż, podrapane gmole oraz porysowany kufer. Gdy motocyklistka składała zeznania w komisariacie. My podjęliśmy się próby naprostowania rurek tak aby umożliwić jazdę.
Parę rzeczy trzeba było zdemontować coś tam odkręcić i z całej siły ciągnąć za stelaż. Ku mojemu zdziwieniu nie pękł tylko prawie idealnie się naprostował. Zmontowaliśmy to do kupy i nawet właścicielka była zadowolona z tego jak to wyglądało. Policja powiedziała że wina leży po stronie gościa z yarisa. A jej BMW trzeba będzie gdzieś tam daleko wysłać, aby oryginalny serwis notabene jedyny w kraju wycenił szkodę, co może zająć od 20 dni do miesiąca. Odpuścili więc z odszkodowania nici.
Postanowiliśmy już dalej tego dnia nie jechać i rozbić się gdzieś nad wodą. Para dołączyła do nas. Przed biwakiem każdy kupił kilka butelek wina na wieczór.
Czech jechał na Tigerze i to chyba tym największym ona na F 800GS.
Dlaczego o tym pisze? Bo do tej pory nie wiem gdzie oni zmieścili takie luksusy jak,
pełnoprawny stolik turystyczny o powierzchni roboczej 1m2, dwa krzesła z oparciami, czajnik, zestaw garnków, talerze, ręcznik papierowy, deskę do krojenia, obuwie do wody i pewnie jeszcze kilka dziwnych rzeczy.
Fakt, są to większe motocykle w porównaniu do naszych ale żadnych piramid na motocyklach nie budowali.
Plus miejscówki był taki że tuż obok płynął strumyk.
Zadziwiające jest to że człowiek zapamiętuje tak małe przyjemności jak kąpiel w zimnej wodzie a tak wielkich wydarzeń jak swoje narodziny jakoś nie pamięta.
Pawełek wymienił się adresami na twarzoksiążce i rankiem pojechaliśmy dalej. Na postoju chłopaki wyrazili swoje nie zadowolenie z powodu braku poczęstunku alkoholowego ze strony pary, mimo posiadania i konsumpcji przez nich kilku win. W sumie mieli rację prawie godzinę ślęczeliśmy nad jej motocyklem aby mogła jechać dalej, bo jej facet rozkładał tylko ręce i mówił że trzeba wezwać lawetę.
Kilkanaście dni później dostaliśmy od nich informacje że Czech przywalił karterem w jakiś kamień na górskiej drodze (po której kilka dni przed nimi przejechaliśmy) co definitywnie zakończyło ich wycieczkę. Jak się wydostali z tego kraju wraz z motocyklami? Tego nie wiem.
#motocykle #podroze #mpetrumnigrum
  • 6
Wołam pulsujących dwa wpisy do tyłu. Dwie dalsze części wspomnień na was czekają. A przynajmniej na tych którzy nie czytali wpisu dodanego z rana. Dla tych na bieżąco jest tylko ten wpis. Miłej lektury i napiszcie co sadzicie o tym wpisie.

@darek-jg, @brickstone, @lentil_soup, @pesotto, @kupczyk, @blackphoenix, @bocznica, @kanciak12, @19ludwik91, @olosus, @Sahkez, @gawronfly, @muttley, @Requiem7, @Uqes, @