Wpis z mikrobloga

Jak nadejście nowego roku świętowałem wraz z Ogarem 200.

Pamiętam gdy przeprowadziłem się do nowego miejsca (zaraz po studiach), podążałem za pracą. Dostałem się na staż daleko od cywilizowanych miast. Musiałem się utrzymać jeździć samochodem a to wszystko za 1300zł. Czyli za minimalną.
Jednak gdy minął rok staż się skończył a ja dostałem najniższe stanowisko i umowę na rok oraz nadal najniższą krajową postanowiłem zaszaleć.
A prawda była tak że gdy tylko słyszałem jednoślad nie ważne jakiej pojemności to biegłem do okna albo do drogi jak małolat aby tylko na chwilę zobaczyć co jedzie.
Już tego nie mogłem wytrzymać zadzwoniłem do Grzesia aby dał mi się przejechać jakimś sprzętem. On miał ich kilka. Myślałem że da mi etz250 a ten dusigrosz dał mi ogara 200.
Motorower był tak słaby że nie miał siły jechać na trzecim biegu. Ale i tak jadąc na nim po lasach i łąkach cieszyłem się jak dziecko.
Od tamtej pory już dzień i noc myślałem o zakupie motocykla.
Pewnego dnia zadzwoniłem do Grzesia:
-Słuchaj jakie są TANIE i jeżdżące motocykle? Zapytałem.
-No tanie to będą jakieś japońskie 125 (czas przed wejściem ustawy o kategorii B)
-A ile kosztują? Dopytałem
-Za 2500zł już pewnie kupisz.
-A tańsze?
-Romety 125 kupisz za 1400zł.
Popatrzyłem na zawartość portfela, było w nim 360zł i 5 dni do wypłaty.
-A jeszcze tańsze? Dopytywałem
-Tańsze, tańsze! To sobie cholera Ogara 200 kup!
-A ile taki ogar kosztuje?
-Za 400zł pewnie kupisz.
-To znajdź mi takiego. Poprosiłem.
Nie miałem wtedy internetu. Kolega po dwóch dniach oddzwonił że znalazł takiego za 400zł i 100km ode mnie. Ze wszystkich szuflad i zakamarków dozbierałem jeszcze 20zł i łudziłem się że starguje do 380zł.
Jechałem w porywach 70km/h aby samochód spalił jak najmniej.
Jak gość zobaczył czy przyjechałem to stwierdził że ja go do środka nie wsadzę.
Wykręciłem koło poluzowałem kierownice i nie zamoknąłem klapy bagażnika. Wszedł.
Gdy o 24 kończyłem go skręcać pod blokiem musiałem go odpalić i się przejechać.
Tak pędziłem drogą bez kasku że wydawało mi się iż osiągnąłem co najmniej 50km/h, motorower był znacznie mocniejszy od tego Grzesiowego.
Pamiętam jak nim jechałem i krzyczałem na całe gardło "Szatan nie motocykl"
W nocy z emocji nie mogłem spać.
O piątej rano spuściłem trochę bęzyny ze zbiornika samochodowego, wziąłem olej od pilarki i znów jeździłem.
To były szczęśliwe dni.
Tamtego roku wpakowałem w niego 1800zł i przejechałem co najmniej 5 tys km.

Po sezonie zrobiłem mu pierwszy remont silnika i nadwozia. To był sylwester, pamiętam dokładnie jak 5 minut po 24:00 udało mi się zakończyć składanie motoroweru i jeszcze bez tłumika go odpaliłem... w bloku... w komórce lokatorskiej... strzały były co najmniej tak słyszalne jak te w smoleńsku na filmiku gdzie je słychać je w 3:15min

Był to przełom stycznia i lutego. Jechaliśmy bocznymi drogami pośród zawianych śniegiem pól i wiosek. Czasem trzeba było się przebić przez nawiany śnieg na jezdnię. Podążaliśmy na zimowy zlot motocyklowy.
Udało się bez wypadku dojechać na miejsce, a na miejscu spotkałem Jezusa który gadał o talent szołach oraz nawiedzonego rolnika który przez dwie godziny tłumaczył mi zasady czyszczenia oraz konstrukcję kombajnu zbożowego.
Gdy wracaliśmy następnego dnia było jeszcze grubo przed dziesiątą. W połowie kilkudziesięciokilometrowej trasy zatrzymała nas policja.
Pierwsze co zażądali to a żebyśmy dmuchali, urządzenie wykazało 0,0. Następnie sprawdzili nam papiery, kolega nie miał przeglądu ale albo nie zauważyli tego albo odpuścili.
-Wiesz czemu nas zatrzymali? Zapytał kolega.
-W sumie to nie.
-Pomyśl dwóch gości ubranych w komunistyczne panterki i spodnie z demobilu jedzie na komunistycznych motorowerach pośród wiosek i zasp śnieżnych i to w niedzielę przed dziesiątą rano.
Na bank zakładali że jakieś miejscowe menele jadą po wino do sklepu.

Inna historia, na wiosnę wybrałem się na rozpoczęcie sezonu motocyklowego. Ja miałem do przejechania 120km do Grzesia i następnie razem 40km na miejsce.
Znów jechaliśmy na Ogarach (zresztą nic innego nie miałem)
Na miejscu spotkałem innego ujeżdżacza tego modelu.
-Jak z awaryjnością? Zacząłem rozmowę wskazując palcem na jego motorower.
-Świetny motorower. W ogolę się nie psuje.
Spojrzałem się na Grzesia, on miał taką samą zdziwioną minę jak ja.
-A ile kilometrów rocznie nim robisz?
-No w poprzedni roku i dwa lata temu to nie dużo, ale trzy lata temu to całkiem dużo jakieś 450km.

Jeszcze jedno wspomnienie, sąsiad dostał nowego Hyundaia i20. W środku zimy zaczęliśmy robić konkurs na szybkość kółek wokół nieczynnej stacji benzynowej. Jako profesjonalista ubrałem gumofilce. I podpierając się nogą od wewnętrznej ślizgałem się w tym obuwiu rolniczym. Zazwyczaj on wygrywał rzadziej ja. Moja przewaga polegała na tym że mogłem brać ciaśniej zakręty. Gdyby nie noga która robiła za płozę nie zliczę ile razy bym leżał.
Doping mieliśmy spory a amatorów przejażdżki ogarem tez kilku się znalazło, ale nikt za bardzo nie umiał nim jeździć gdyż był to komunistyczny sprzęt który ma wiele kaprysów i bolączek.
Po zmianie motocykli nie odważyłem się już tak jeździć, gdyż albo są za wysokie i ciężkie albo wywrotka kosztowała by zbyt drogo.

Dwa lata temu kolega kupił odemnie nie jeżdżącego ogara i wsadził jego silnik do swojej ramy.
Teraz miał działające amortyzatory i mocny silnik a ja uruchomiłem i przerobiłem simsona. W zeszłym roku razem wybraliśmy się motorowerami do Rumunii.
Ale tą przygodę już opisywałem.

W nowym roku życzę wam abyście potrafili znaleźć szczęście w małych rzeczach i aby nadchodzący rok nie był gorszy od poprzedniego.

Trzymajcie się.

#motoryzacja #mpetrumnigrum #motocykle
  • 20
no Rumunia to nie Bałkany ale mnie tam ciągnie


@Lardor: Mnie też jeśli chodzi o jazdę po górach. Byłem tam kilka razy motocyklem enduro i rowerem.
Plusem jest to że możesz jeszcze jeździć gdzie ci się podoba po górach, byle nie w parkach narodowych.
Ciekawy kraj, jeśli się nie będziesz zwiedzać miast.
@Lardor: Rumunia jest ciekawsze niż inne sąsiednie kraje.
Trzymaj się tylko podrzędnych dróg i jak się da jeździj drogami szutrowymi przez góry. Pamiętaj że są na południu od nas i ja bym się na twoim miejscu w wakacje tam nie wybierał.
Dogadasz się tylko po miejscowemu albo po Francusku.
Jednak nie stanowi to problemu bo w tym kraju świetnie działa język machających rąk.
@mpetrumnigrum także wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku da Ciebie i pisz dalej swoje przygody ( ͡~ ͜ʖ ͡°)( )

A tak naprawdę, to zabieraj się za książkę( ͡~ ͜ʖ ͡°) na pewno znajdziesz chętnych, choćby mnie;)
także wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku da Ciebie i pisz dalej swoje przygody ( ͡~ ͜ʖ ͡°)( )

A tak naprawdę, to zabieraj się za książkę( ͡~ ͜ʖ ͡°) na pewno znajdziesz chętnych, choćby mnie;)


@19ludwik91: Dzięki i oby nadchodzący rok nie był dla Ciebie gorszy niż poprzedni.
@Sahkez: gdyby Simsona były tańsze. To miałem plan wsadzić do S51 silnik od aprilli rs125 (rotaxa 122/123) sam silnik przerobić na pojemność 180 cm3 to by było około 35KM. Do przodu wrzucić amortyzatory od MiTo 125 z hamulcami brembo a owiewkę z lampą wrzucić od rometa cafe 400.
Tylko że koszt Simsona przerobienia go aby wytrzymywał 150km/h i zakupu silnika oraz remontu to co najmniej 25 tys zł.
W obecnego którego