Wpis z mikrobloga

@Ignite: najgorsze wspomnienia z wfem mam z gimnazjum właśnie też z gimnastyką, ten nauczyciel naprawdę miał coś z głową na punkcie tej gimnastyki i dużo tego było. Przewrót w tył w przód to był jakiś dramat dla mnie, w ogóle nie umiałem i normictwo się śmiało. Potem jeszcze sobie nauczyciel wymyślił stanie na głowie i chłop mało co se karku nie złamał.

Jeszcze przypomniała mi się podstawówka i zajęcia na basenie,
@Sruklilele: Basen, on mnie w liceum prześladował. Przez rok nie potrafiłem nauczyć się pływać. Nauczyciel powiedział, że tak słabych nóg jak moje, to jeszcze nie widział. Na szczęście udało mi się wykręcić od basenu i z jednym normikiem, co akurat umiał pływać, ale mu się nie chciało, grałem w ping ponga.
@Ignite: U mnie wyszło to już w pierwszej klasie podstawówki. Robiliśmy jakieś żabki, mieliśmy dotrzeć skacząc w ten sposób z jednego końca sali na drugi. Oczywiście docierałem ostatni, z olbrzymim opóźnieniem, więc wf-istka dała znać rodzicom, że mam żałosną sprawność psychofizyczną. Lepsze od moich wyniki we wszelkich ćwiczeniach osiągali nawet koledzy z nadwagą, podczas gdy ja wagę mam idealną.

Ciągnęło się to za mną już do końca podstawówki. Musiałem chodzić na
@Ignite: Sory za brutalna prawde. To nie kwestia tego, że nie potrafiłeś grać w piłkę, czy nie potrafiłeś zrobić fikołka. To kwestia twojego #!$%@?.
Zawsze byłem najniższy i pewnie najsłabszy w klasie. W piłkę zawsze byłem wybierany jako ostatni. No ale #!$%@? grałem, a nie jak #!$%@? szukałem wymówek. Coś tam w obronie próbowałem #!$%@?ć piłkę do przodu, i tyle.
Nikt mnie nie gnębił bo nie byłem niedojebusem. Gnebili innych. Ja