Wpis z mikrobloga

MY NAME, południowokoreański serial z gatunku akcja, dramat kryminalny.

Od razu zaznaczę, że nie będę się bawić w pisanie imion bohaterów, bo można sobie połamać palce. Akcja zaczyna się w 2016 roku, w dniu 17 urodziń Ji-woo, córki ukrywającego się od kilku miesięcy gangstera, która ma z tego powodu poważne problemy. Jest prześladowana przez policję, która ją nachodzi i śledzi. W szkole ma opinię córki gangstera i narkomanki, jest szykanowana przez koleżanki, a rodzice składają na nią skargi.

Tutaj wrzucę rozszerzenie tego, co można przeczytać w opisie na wszystkich portalach, a w zasadzie jest to streszczenie pierwszego i początku drugiego odcinka, więc ostrzegam przed spoilerami!







To nie jest serial dla starych ludzi. Pierwsze co rzuca się w oczy to młody wiek zarówno gangsterów jak i policjantów, starsze osoby można policzyć na palcach jednej ręki. Postacie są bardzo dobrze wykreowane i zagrane. Są wiarygodne, rozwijają się i zmieniają. Może czasami są zagrane troszkę teatralnie, ale to cecha kinematografii azjatyckiej.

Realizacja też jest bardzo dobra, co prawda ciekawych i oryginalnych ujęć jest niewiele, mimo to są. Szczególnie dobrze wypada montaż, który jest idealnie dopasowany do muzyki, o której za chwilę. Wojny gangów, pościgi, strzelaniny? Tych dwóch ostatnich jest jak na lekarstwo, widać że Netflix poskąpił środków, ale te co są bardzo poprawnie zrealizowane z ciekawymi ujęciami z drona. Strzelaniny natomiast to osobny temat. Z dziwnych powodów zarówno gangsterzy jak i policjanci preferują pięści, lub w wypadku tych pierwszych broń białą. Zastanawia natomiast to, że policjanci z narkotykowego nawet nie noszą broni, dopiero gdy sytuacja staje się niebezpieczna. A i wtedy dostają rewolwery z... 6 nabojami. Co prawda ma to nawet uzasadnienie w fabule, ale mimo to jest bardzo nielogiczne.

CGI jest dość nierówne, z jednej strony mamy bardzo udane i krwawe sceny walki z maczetami i innymi ostrymi przedmiotami, a komputerowa krew leje się na prawo i lewo, z drugiej inne efekty wyglądaj sztucznie. Natomiast realizacja popisów kaskaderskich i wszelkich bijatyk została zrealizowana perfekcyjnie, choreografia jest świetnie zaplanowana, a nasza protagonistka mimo, że zastępowana przez kaskaderkę wykonuje większość walk samodzielnie i wielokrotnie jest rzucana na ścianę, meble czy podłogę.

Teraz to co jest najlepsze w tym serialu, czyli muzyka. A ta jest RE WE LA CYJ NA!!! Świetnie podkreśla klimat tego co się dzieje na ekranie, zmienia się dynamicznie gdy mamy np scenę walki, a podczas niej przebitkę na jakieś inne miejsce akcji. Królują syntezatory ze świetnymi, dynamicznymi i melodyjnymi sekwencjami basu i arpeggiatorów, ale nie brakuje ciemnego pianina, gitar akustycznych i elektrycznych oraz smyczków. Perkusja także robi robotę! Najbardziej podobało mi się połączenie tychże dynamicznych sekwencji przechodzących płynnie do motywu głównego pod koniec niemal każdego odcinka. Co ciekawe stworzyło ją naprawdę wielu artystów. Niestety w soudtracku nie znalazło się wiele krótszych, acz bardzo ciekawych utworów. Tutaj 9/10!

https://www.youtube.com/watch?v=kRd82wYgXt0

A teraz fabuła. Jest ciekawa, wciągająca, wielowątkowa i wielowarstwowa. Brak jakichś zapchaj dziur, flashbacki pojawiają się tam gdzie powinny, a niektóre wydawało by się błahe wydarzenia mają znaczenie w kolejnych odcinkach. Niestety całość psują trochę ograne motywy typu ratunek w ostatniej chwili, złol który chce się pozbyć swoich ofiar wychodzi przed tym jak zginą dając szansę komuś na uratowanie ich, czasami trochę nielogiczne zachowanie niektórych postaci czy to co mnie najbardziej wkurzało, czyli bohaterowie mają wiedzę o tym, o czym nie powinni mieć bladego pojęcia, np gdzie jechać aby kogoś uratować. Tak więc fabuła jest trochę naciągana w typowo hollywoodzki sposób i nie brak głupotek.

Mimo to zdecydowanie polecam, ponieważ po lekkim przymknięciu oka całość wypada bardzo dobrze. Zastanawiałam się nad 8/10, ale po namyślę daję mocne 7/10

#serale #netflix #ogladajzwykopem #xandrapoleca