Wpis z mikrobloga

task avoidance
czyli magazynowanie rzeczy do zrobienia, książek do przeczytania, spraw do załatwienia, zaległości do nadrobienia - ale nie ruszanie nic z tego. Zamiast tego - ciągłe zachowywanie się wg. tego co się zna
Jak sobie z tym poradzić? Psychologie mogą w tym coś pomóc czy zrobią tyle samo co ja sam mogę zrobić?
Bo to jest trochę tak - że wszystko sobie super przygotowałem żeby zrobić - i nie robię.
Jakbym chciał wymusić zmianę toru życia. Coś jakby przygotowuje sobie kierunek, po czym przecież - nie jestem aktualnie zainteresowany tym kierunkiem. Więc nie czuję chęci na to jakby. Przetłumaczanie sobie, daje taki efekt że zaraz nazbieram więcej rzeczy i zadań
#produktywnosc #motywacja #todoist #pytanie #psychologia
  • 10
@interpenetrate: próbujesz nowe rzeczy/książki/sprawy, jeżeli widzisz, że straciłeś zajawkę i mimo starań, podchodzenia z różnych stron do zagadnienia czujesz, że to Cię nie kręci to znajdujesz kolejną rzecz którą chcesz spróbować.
Ja tak miałem z programowaniem, bardzo lubiłem to, teraz w tym pracuję, hobby to już nie jest, dobrze się w tym czuję, choć wiele zadań jest gównianych, czasami wejdzie odrobiny radości - i tak moim zdaniem wygląda 'to coś' do
@interpenetrate: Sporo osób to ma. Jak nie zaczniesz robić to się nie zmotywujesz. Motywacja nie wynika z planowania, lub sama z siebie. To bujdy. Te wszystkie motywacyjne gówna wpajają że motywacja to wypadkowa patrzenia na siebie w przyszłość. Ty się musisz skupić na tym co teraz.
Możesz z połowe tych rzeczy skreślić i wziąć pierwszą lepszą z listy. Robisz coś i zakładasz że będziesz to robił np 10 minut. Po tych
@NiewzruszonaMasa: wiem o czym mówisz to jak pobudzenie treningowe, kiedyś też mnie to uderzyło.
Czujesz się niedobrze, nie chce Ci się - bo siłą rzeczy hormony nie krążą po ciele. No jak mają krążyć jak nie wykonujesz takiego działania żeby miały krążyć.
Właśnie tak na ślepo wtedy, trzeba zaczął ćwiczyć, o po 15min jest już ok, już się chce i trening idzie

Miałem wiele razy też tak że po pół godziny
@interpenetrate: To zrób sobie przerwę może cisnąłeś ostatnio za bardzo - może stres cię zjada. Czasem trzeba się parę dni #!$%@?ć żeby później chciało się coś robić.
Nie wiem o jakich zajęciach dokładnie mówisz. Mógł to sprytny #!$%@? i zrobi wszystko żeby czuć się dobrze, i czerpać przyjemność. Może też chcesz wszystko od razu. To jak z nauką lepsze jest 2h codziennie niż 5h raz w tygodniu
@NiewzruszonaMasa: nie nie właśnie w drugą stronę, cały czas nic nie robię, i jest ciężko mi się do czegoś zmusić. Stres musi już być nieziemski żeby mi dał boosta i żebym zaczął #!$%@?ć, bardzo widziałem przez lata jak ten "threshold" potrzebny do zapełnienia żeby ogranizm dostał wystarczającą ilość stresu żebym czuł nóż na gardle i #!$%@?ł, się powiększa

Po prostu prowadzę mega patologiczny tryb życia i mam uzależnienie, nie ma tu
@interpenetrate: Ja osobiście też mam problem z produktywnością. Zauważyłem że rano ciężko mi się skupić itp. czasem 3h nic nie robię. Wieczorem mam najlepsze flow.

U mnie jest tak że jak mam zawężony cel i specyfikację to biorę się i robię.
Może faktycznie twój problem leży głębiej, ale prokrastynacja dotyka wielu osób - ty sobie z tego zdajesz sprawę, to połowa sukcesu.

Może za dużą presję to u ciebie wywołuje. Zamiast
@NiewzruszonaMasa: z tym ranem 3h, jeszcze zobacz swój chronotyp, może w oparciu o tą wiedzę zdecydujesz się w inny sposób funkcjonować podczas dnia bo okaże się że faktycznie obecny sposób nastręcza tych trudności.

Gdyby to nie było tylko to - to rzeczywiście coś może być głębiej. Wydaje mi się że u mnie głębiej, jest to że nie czuję wagi tego. Fizycznie, nie odczuwam chemią organiczną noża na gardle. Że to super
@interpenetrate: Tylko też nie możesz przekładać swojej reakcji / działania na istotę oczekiwania. Na Tedzie gość kiedyś powiedział że nie wszystko w życiu się opłaca, ale warto.

A to o czym piszesz się objawia już za czasów szkolnych. Kiedy to za gówniaka wystarczyło godzinę się pouczyć a i to było za dużo i bania wpadała. To taki przykład, nie wiem jak było w twoim przypadku.

Ja zauważyłem że też ostatnio zluzowałem,
że nie wszystko w życiu się opłaca, ale warto.


@NiewzruszonaMasa: wiem nawet który

Kiedy to za gówniaka wystarczyło godzinę się pouczyć


@NiewzruszonaMasa: no właśnie..miałem tak. Pamiętam jak mogłem przeczytać książkę do czegoś i zapamietywalem doslownie wszystko.
Podczas mojego życia, zawsze myślałem że to skutek zaburzeń rozwoju i dorastania i w ogóle życia że mogłem obserwować jak ta zdolność spadała.
To mogło nie być zależne od nich doświadczeń życiowych?
Każdy ma
@interpenetrate: Tzn też za bardzo pociągnąłem temat wchłaniania - chodziło mi że wtedy już człowiek myślał że ta godzina to wieczność. A i tak miał milion innych rzeczy, np to bujanie w obłokach.

Wydaje mi się że może za bardzo to nakręcasz w sobie. Ludzie na ogół tak mają, że ich ciągle coś rozprasza.

Jeśli chodzi o wchłanianie / przyswajanie wiedzy to u mnie jest wręcz odwrotnie. Ja w wieku około