Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Kto nie miał nadopiekuńczych i zaborczych rodziców, ten nigdy nie zrozumie mojej sytuacji i będzie przypisywał mi lenistwo i brak chęci do zmian. Oto moja historia:

Urodziłem się w rolniczej rodzinie w Polsce B. Dziadkowie byli już bardzo starzy i rodzice nie mieli mnie z kim zostawić, więc zabierali mnie w pole. Dzień w dzień przez długie godziny nudziłem się, gapiłem się a to w niebo, a to na pokrzywy. To był okres kiedy powinienem integrować się z moimi rówieśnikami i być wystawionym na nowe bodźce, a ja zamiast tego miałem zapewnioną permanentną monotonię. To doprowadziło do tego, że kiedy zapisali mnie do przedszkola, to inne dzieci uznały mnie za dzikusa, który nie potrafi się zachować i traktowały jak wyrzutka.

Odczuwanie przez rodziców kompleksów i poczucia życiowej porażki nie mogło doprowadzić do niczego dobrego dla potomstwa - wszystkie swoje niezrealizowane ambicje przelali na mnie. Szkoła się zaczęła, zaczęło się obsesyjne poganianie mnie do nauki. Musiałem zawsze mieć piątki i być całkowicie posłuszny nauczycielce, w przeciwnym razie ojcowski pas tylko czekał na wieszaku. Po szkole miałem odrobić lekcje i stawić się do roboty w polu. Wszelkie wyjścia z kolegami i wypady na rower rodzice starali się utrudnić, żebym nie zaniedbywał nauki. Wpajali mi pogardę do ludzi z PGR-u, żebym nie zadawał się z kolegami. Miałem uważać, że to są nieroby, pasożyty, tylko się włóczą i lenią w przeciwieństwie do mnie - bo ja pomagam w polu, uczę się i będę kimś XD Oczywiście nie pozwalali też przyprowadzać kolegów do domu, bo niewyremontowane. A to kilkanaście lat temu niby jakie domy mieli ludzie na wsiach? Takie same albo i gorsze. Jak łatwo się domyślić, koledzy przestali w końcu mnie do siebie zapraszać i kontakt się urwał.

Temperatura w domu zimą pozostawiała wiele do życzenia. Akurat spałem przy nieszczelnym oknie i z tego powodu często zdarzało mnie się sikać we śnie w łóżko. Rodzice bardzo denerwowali się z tego powodu i mnie gnębili. Nabawiłem się przy tej okazji nerwicy, lęku i nieodporności na stres. Już nie moczę się w nocy, ale skutki psychiczne dalej się za mną ciągną.

W dzieciństwie nie było żadnego miejsca na jakąkolwiek prywatność dla mnie. Wbijanie do łazienki, kiedy się kąpałem zdarzało się wręcz notorycznie. Własny pokój i łóżko (sic!) dostałem dopiero w 6 klasie, ale co z tego jeżeli w każdym momencie musiałem liczyć się z tym, że ktoś mi wbije do pokoju sprawdzić co robię. Przez to wykształciłem partyzanckie odruchy, które niestety potęgowały mój stres. Nawet książek sam dla siebie nie mogłem z biblioteki wypożyczyć, bo od razu był podnoszony raban, że czytam "głupoty zamiast się uczyć".

Wszelkie hobby i zaintertesowania, które posiadałem w młodości były przez rodziców brutalnie tłumione. "To ci się nigdy nie uda", "skończ z tymi głupotami", "do nauki byś się wziął". Również to ciągłe porównywanie mnie do innych i podkopywanie mojego poczucia wartości. Jak się niedawno dowiedziałem od matki - to wszystko było po to, żebym "się zawziął i wziął do nauki". No geniusze normalnie, zniszczyć dziecku totalnie samoocenę, nie dać mu możliwości rozwinięcia skrzydeł i dziwić się, że niczego nie osiągnęło XD

Byłem ubierany przez matkę w ubrania, które zupełnie ze sobą nie współgrały i zdarzało się, że wyśmiewano mnie z tego powodu. Strzyżenie oczywiście "na kosiarkę". Brak aktywności fizycznej przez co byłem otyły i straciłem przytomność na WF-ie - na szczęście lekarz po tym fakcie opieprzył ojca, że zupełnie odniósł porażkę jako rodzic nie zadbawszy o mój rozwój fizyczny. Kwestia mojego uzębienia została całkowicie zaniedbana, przez co mam dzisiaj bardzo krzywe zęby. Kiedy pojawił się trądzik, to podobno miał przejść sam - na szczęście moja chrzestna stanowczo nalegała na to, że trzeba iść ze mną do dermatologa.

Nie trudno się domyślić, że szybko wykoleiłem się psychicznie po takim dzieciństwie. Potrzebowałem pomocy psychiatrycznej, ale matka mnie zakrzykiwała, kiedy o tym wspominałem. Leki antydepresyjne zdobyłem już kiedy wyjechałem na studia i to trochę mi ulżyło.

Przejdźmy do dnia dzisiejszego. Mam w tym momencie 490 zł do dyspozycji do końca miesiąca. Jestem od kilku lat na studiach, na których nie chcę być. Chcę przejąć po rodzicach gospodarstwo rolne, bo po kilkuletnim doświadczeniu życia w wielkim mieście czuję, że to nie dla mnie, ale oni się wściekają, bo ostatnie 20 lata robili wszystko, żebym nie został rolnikiem. Chciałem po liceum pójść dorobić grosza, ale rodzice stanowczo mi zabronili. Jestem w stanie ciężkiej depresji, lęku społecznego, stresują mnie rozmowy z ludźmi i znalezienie się w pomieszczeniu, gdzie nikogo nie znam. Jak ja niby mam ułożyć sobie życie na nowo? Jak mam się zbuntować przeciwko rodzicom? Nijak. Najpierw musiałbym odkręcić dwie dekady #!$%@? XD Ale i tak przyjdzie jakiś normik i powie, że to moja wina, bo jestem leniwy. Otóż nie, w weekendy i wakacje haruję intensywnie w polu, ale profity zbierają rodzice i sypną mi psim groszem w zależności od tego czy się dobrze uczę na studiach i czy im nie pyskuję. Chłop 23 lata, śmiechu warte. A oni jeszcze się pytają czemu żadnej panny do domu nie przyprowadziłem. Gdzie do panien z taką mordą. Ale znowu winny jestem ja. "bo nie zaprosiłem żadnej do restauracji". Taaa, jasne, wygospodaruję z 1000 zł, które dają mi na miesiąc, jeszcze kwotę do nakarmienia żeńskich trzewi XDDD Zresztą, to czemu ja, pokrzywdzony przez los, miałbym karmić za darmo kobietę, która żyła jak pączek w maśle?

#przegryw #rodzice #wychowanie #zalesie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #627801fffcb3c392e52d87b6
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Wesprzyj projekt
  • 9
@AnonimoweMirkoWyznania: I co chcesz robić na tym gospodarstwie? Czekać 40 lat aż starzy się przekręca i zostać starym kawalerem? Żeby rozkręcać gospodarstwo rolne trzeba mieć normalna, wspierająca rodzinę i duzo pęgi. 490 zł to trochę za mało. Imo, jedyna opcja na normalne życie w twoim przypadku to odcięcie pępowiny, znajdź se pracę żeby móc samemu opłacać pokój w dużym mieście. Czym dłużej tkwisz z tymi toksykami w bliskiej relacji tym gorzej.
olaola: Rozumiem, że miałeś trudne dzieciństwo, ale jesteś już dorosły.

Chciałem po liceum pójść dorobić grosza, ale rodzice stanowczo mi zabronili.

1. Przypięli cię łańcuchem do kaloryfera? Jeśli nie to po prostu idź do tej pracy i powiedz im po fakcie, że znalazłeś lepiej płatną pracę niż oni ci płaca i zdystansuj się do tego co bedą mieli do powiedzenia w tej kwestii.
2. Przestań się tłumaczyć gdzie i po co
EzoterycznaLama: Skoro i tak nic z tego nie masz zerwij kontakt.
Zacznij dorabiać w weekendy, nie wiem co studiujesz ale korepetycje możesz udzielić z matematyki, czy innego angielskiego lub ogłosić się, że robisz projekty zaliczeniowe. Jak skończyłeś pierwszy stopień to daj spokój z magistrem i z czasem zrobisz go zaocznie. Zacznij szukać pracy.

Może nie miałam aż tak i jednak byłam w lepszej sytuacji niż Ty, bo miałam jakoś przestrzeń na
PustyEskimos: Wersja ekstremalna. Skończ te studia. Wysraj rodzicom to co zdefekowałeś w tym wpisie. Zrób dobrą minę do złej gry i staraj się tańczyć jak zagrają - narazie. Jak zaniemogą to do domu starców, albo do szpitala. Wiejski burdel sprzedajesz i ogarniasz kwadrat w mieście. Bądź zimnym sk-wielem. Co do ryja to nie pomogę. Powiedz mi jak to jest, że ciśniesz w polu i masz nadwagę? Jedne co dobrze robili to
@AnonimoweMirkoWyznania: przez z stan być taki pretensjonalny i agresywny w stosunku do obcych ludzi co nic Ci nie zawinili.

Odetnij się od ich. Jeśli pracujesz to nich dadzą Ci za pracę zapłatę, uczciwa. Jeśli nie zrób im siarę życia przy cioci, np. Przyjedz na urodziny brudny i w dresie. A na pytanie dlaczego tak, mów: "studiuje, do tego pracuje codziennie u rodziców w polu, oni mi za to pieniędzy nie daja,