Wpis z mikrobloga

Sam jestem #childfree (a własciwie byłem bo o tym dalej) ale od czasu do czasu zajrzę na #antynatalizm

Super że są tu ludzie którzy przychodzą nawracać na właściwa ścieżkę tych sfrustrowanych antynatalistów.

Ja zmieniłem swoje podejście o 180 stopni dzięki jednej wyjątkowo ostatnio aktywnej użytkowniczce, koronne argumenty które mnie przekonały do posiadania potomstwa to:

1. Sukcesem jest zrzucenie ciążowego kałduna
2. Spanie ze stopa kaszojada w mordzie jest wspaniałe
3. Mąż nie bawi się cyckami własnej żony jedynie 28 miesięcy
4. Obalanie wina przed karmieniem piersią to nie grzech
5. Wyhodowanie trzech marnych tulipanów w kojcu to równie dobra i pozwalająca się spełnić pasja co podróżowanie, górskie wycieczki itp.
6. Dzieci to wcale nie jest duży problem, przez 4 miesiące wystarczy wziąć tylko 30 dni wolnych na opiekę nad chorym dzieckiem

A wy niedojrzali przejrzyjcie w końcu na oczy i bierzcie się za rozmnażanie, bo nic wam tyle nie da co spłodzenie potomstwa
  • 245
@Leniek: Nie kumam wartościowania hobby, jak ktoś woli kwiatuszki od crossa to przecież nic złego, i kpienie z tego, że ktoś ma inne hobby to głupota. Można gnić z wszystkich innych punktów(czy są prawdziwe czy nie - ona się zapiera że z tych piciem było niby inaczej, więc nie będę oceniał), ale w tym, ze ktoś woli hodować kwiatki zamiast jeździć motocyklem nic złego nie widzę, ani tym bardziej powodu do
@Leniek:
Ale przecież ktoś mógł już wcześniej lubić kwiatki, i nie przepadać za chodzeniem w góry zimą. Sam raczej jestem domatorem i kanapowcem, chociaż nie zaprzeczę, że czasem mam i ochotę na aktywniejsze spędzanie czasu, jednakże nie uważam bynajmniej by jedna aktywność miała wyższą wartość od drugiej ¯\(ツ)_/¯
Akurat te kwiatkuszki to IMO argument raczej broniący wiadomej użytkowniczki, bo świadczący, że poza byciem matką ma jeszcze jakiekolwiek inne zainteresowania, i