Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#wesele #taniec i może trochę #zwiazki
Dostałem zaproszenie na wesele, i tu zaczynają się schody, bo totalnie nie mam pojęcia co w tej sytuacji zrobić. Ogólnie jestem zdeterminowany żeby iść i wypaść jak najlepiej, ale z racji że na ostatnim weselu byłem jeszcze za dzieciaka (czyt. pod skrzydłami starych), totalnie nie wiem jak się do tego zabrać. Mam masę wątpliwości:
1. Wesele jest w rodzinnych stronach zapraszającej (ale też jeszcze 20-30km jeszcze od niej) i nie wiem jak rozwiązać kwestię dojazdu. Nie widzę tłuc się z całym tobołkiem ciuchów pociągiem, jeśli chodzi o samochód to mógłbym potrenować jazdę (do tej pory jeździłem raczej weekendowo, krótsze odcinki ze względu na fakt że na studiach auto trzymałem u rodziców) te kilka tygodni i modlić się że fura (w moim wieku, ewentualnie może mógłbym pożyczyć od rodziców trochę nowszą) nie stanie gdzieś na drodze (do zrobienia by było ok. 150-170 w jedną stronę), z tym że nie wiem jak w takiej sytuacji wygląda kwestia powrotu. Powinienem powiedzmy o północy przestać pić i liczyć że do rana wytrzeźwieję, strzelę energetyka i jakoś dojadę? Propozycji noclegu nie usłyszałem (może narazie?) więc raczej nastawiam się na powrót wcześniejszym lub późniejszym porankiem
2. Jak powinienem się ubrać? Totalnie nie czuję się w formalnej garderobie ale oczywiście nie ja jestem tam najważniejszy i chcę normalnie wyglądać. Garniaka nie mam (mogę kupić bez problemu, tylko na tym też totalnie się nie znam, nie wiem w czym wyglądam dobrze bo po prostu nie noszę takich ciuchów, i raczej chciałbym też kupić coś solidnego i uniwersalnego żeby nie przechodzić przez to samo w przyszłości), do tej pory wszelkie formalne okazję odbębniałem w koszuli i gładkich czarnych spodniach, albo mało formalnej marynarce. Czy istnieją jakieś lżejsze alternatywy stroju w którym dobrze wtopię się w tłum? Jeśli to istotne to sylwetka szczupła (bliżej niedowagi niż nadwagi, ale coś tam ćwiczę - nie jestem wieszakiem)
3. No i chyba największa bolączka przez która zastanawiam się czy jest sens w ogóle przyjmować zaproszenie: Totalnie nie umiem tańczyć. O ile nie mam problemu żeby w grupie się powygłupiać gdzieś na imprezie, to taniec sam na sam z partnerką to dla mnie czarna magia. Nigdy jakoś tego nie czułem, nie umiałem się zgrać, szybko uciekałem z parkietu. Partnerka natomiast zupełnie na odwrót, mam wrażenie, że mogłaby z niego nie schodzić. Myślałem żeby jej o tym szczerze powiedzieć ale nie wiem co by mi to mogło dać i boję się, że nagle w tym momencie się rozmyśli i zacznie szukać kogoś innego, z kim się będzie w tym aspekcie dobrze bawić. Kurs tańca raczej odpada, bo średnio stoję z czasem wolnym i dodatkowo wydaje mi się że tu nie chodzi o poczucie rytmu tylko o obycie w temacie, znajomość kroków/figur(nie wiem czy tak się mówi) i jakąś kreatywność, co i kiedy robić żeby wyglądało naturalnie i płynnie. Jest szansa "nauczyć" się czegoś takiego, jeśli nie miało się zbyt wielu okazji w okresie nastoletnim?
W skrócie, mega się cieszę z zaproszenia i myślenie o tym czy podołam chyba mnie przerastają

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6294d0315cd5c589dc26e173
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Przekaż darowiznę
  • 4
@AnonimoweMirkoWyznania: to ja coś może pomogę bo w rodzinie w ciągu ostatnich 5 lat miałem 2 wesela
Ad.1 170km w jedną stronę to na miękko zrobi polonez z prychającym gazem, więc jeżeli nie masz kompletnego strupa który 5 lat stał w garażu nie palony to da radę. Ewentualnie jeżeli Ci wstyd to rzeczywiście bierz furę od rodziców i tyle.
Jak nie będziesz miał noclegu na weselu to lepiej pij okazjonalnie żeby
@AnonimoweMirkoWyznania:
Po pierwsze primo, to polecam pozbyć się wszelkiego poczucia wstydu, którym ludzie są zarażeni nie wiadomo po co. Jak się nie czujesz dobrze w towarzystwie, ktore robiło by jakieś przytyki do starego grata, to znaczy, że to nie towarzystwo dla ciebie.

170 km to 2,5h jazdy. Wydaje się, że nawet osoba nie bardzo doświadczona powinna wykrzesać z siebie tyle koncentracji, zawsze można robić przerwy.

Nie pij za dużo. Oficjalnie liczy