Wpis z mikrobloga

Będąc w Bieszczadach postanowiłem wybrać się do pewnego skansenu, który ukazywał życie tutejszych ludzi, ich domy, sprzęt domowy, codzienne życie itd.

Doszedłem do wniosków, że w pewnych aspektach życie było prostsze niż dzisiaj (przepraszam za komunał). Mieszkaniec z Kalnic żeby móc zamieszkać we własnym domu nie musiał myśleć nad wyborem banku hipotecznego, nie musiał przewidywać ogólnej koniunktury gospodarczej, nie musiał rozmyślać nad tym, czy warto wziąć kredyt oparty na zmiennej czy też stałej stopie procentowej.

On ten dom po prostu... budował. I to całkiem szybko. Będąc w środku czuć był przyjemny chłód w upalny dzień, wszystko było dobrze zaprojektowane- na własnym miejscu. Koło domu był własny ogródek w który doglądała Pani domu.
Dzisiaj walczy się żeby mieć własny taras, o własnym ogrodzie już się nawet nie myśli, bo zwyczajnie takie warunki są poza zasięgiem pracujących.

Niektórym spodobałby się fakt, że w tamtych latach nikt nie słyszał o czymś takim jak doszkalanie się, presji na zdobycie najlepszych kwalifikacji za młodu. Sama praca nie mogła powodować zbyt wielu stresu, atmosfera pewnie była spokojniejsza niż ta panująca w wielu korporacjach. Ojciec przekazywał synowi fach, który- nie oszukujmy się- nie mógł ulec dezaktualizacji.

-Panie z Kalnic, jak nie pójdzie Pan na przymusowe szkolenia i studia to pożegna się Pan z pracą w trybie natychmiastowym!"

-Ale jestem młynarzem od 30 lat, mój ojciec tak robił to i ja żem tak robim"!

-Przepraszam, heh- głupotę palnąłem ino. Jakoś tak wybiegłem w daleką przyszłość... Co te upały robią z ludźmi. Proszę na spokojnie mielić, dzisiaj spotkamy się w karczmie, Jadwiga za mąż wychodzi, trza to oblać!"

Zagregowany popyt na dobra i usługi w rzeczy samej był niższy niż dzisiaj- nie śmiałbym tego negować. Ale dzisiaj praca, często w warunkach szkodzących psychice, charakteryzuje się wysoce krańcową przykrością z pracy. W pewnym momencie godzina czasu wolnego jest cenniejsza od dodatkowej godziny poświęconej pracy, a środki wypracowane w ciągu tej godziny nie zrekompensują zszarganych nerwów, stresów czy bólu fizycznego... Życie dzisiaj pędzi, nie wiem ile ludzie w naszym regionie jeszcze dadzą rady.

Wbrew pozorom proste życie, z dala od przestymulowanego bodźcami środowiska koi nerwy. Taki chłop z Kalnic mielił sobie, zajmował się kowalstwem, doglądał ogrodu- mówiąc krótko- spędzał większość dnia na zewnątrz. Sielskość z osady biła mocno.

Na koniec mam dla was zagadkę- potraficie odgadnąć która izba należała do księdza, a która do ubogiego chłopa? Przedstawione izby obowiązywały w zbliżonych czasach.

#przemyslenia #gownowpis #niebieskiepaski #rozowepaski #pracbaza

nr.1
Glimpse0fTheFuture - Będąc w Bieszczadach postanowiłem wybrać się do pewnego skansenu...

źródło: comment_1659807606DAmhFcAsNE63vFE2vmhffr.jpg

Pobierz
  • 11
via Wykop Mobilny (Android)
  • 21
@Glimpse0fTheFuture:
Mas sporo racji ale chłopi mieli też swoje bolączki i źródła stresu, które dla nas w tej chwili wydają się błahe lub wręcz nierealistyczne.
Jak się źle urodziłeś to wyrwać się poza swój stan było ekstremalnie ciężko. Każda choroba i infekcja była potencjalnie śmiertelna. Nieurodzaj oznaczał głód. W niektórych czasach wyjazd poza wioskę wymagał zgody Pana. można by tak długo wymieniać.
Wbrew pozorom proste życie, z dala od przestymulowanego bodźcami środowiska koi nerwy. Taki chłop z Kalnic mielił sobie, zajmował się kowalstwem, doglądał ogrodu- mówiąc krótko- spędzał większość dnia na zewnątrz. Sielskość z osady biła mocno.


@Glimpse0fTheFuture: taki chłop musiał pracować 16 godzin dziennie w polu, odrobić pańszczyznę na swojego Janusza i umierał przed 40. Nie zazdroszczę. Dziś jednak jest łatwiej pod wieloma względami i też łatwiej jest osiągnąć takie bezstresowe życie
Dużo zależało od tego w jakim majątku pracowali chłopi lub do kogo należała wieś. Bywali zarządcy którzy dbali o pracujących ale to były tylko wyjątki zazwyczaj tyrali od rana do nocy na pańszczyznę lub inne podatki i daniny np dla na najbliższego klasztoru lub opactwa.
@Glimpse0fTheFuture: pieprzysz Waść trzy po trzy. Młynarz, kowal, szewc, czy karczmarz to były wykwalifikowane zawody, coś jak dzisiaj inżynier, albo inny specjalista. Wyobraź sobie teraz, że gospodarujesz na 4ech morgach, i brakuje ci owsa dla konia, bo była susza, więc orzesz swoją starą, żeby dziatki (wszystkie, bo jedno czy dwa to tam #!$%@?) z głodu nie pomarli