Wpis z mikrobloga

@mishek: Kot kotem, ale te chodzące krzesło jako love interest...
Mam wątpliwości, co do pomysłu. Trochę tu zgaduję, ale ratowanie świata (lub jakiegoś jego kawałka) przed kotem, do społu z panem krzesłem, jest trochę niepoważne. Mam obawy, czy to nie zaburzy imersji. Więcej, przypomina mi to trochę Ghibli, którego Shinkai naśladować nie potrafi. Chodzi mi o to, że historie opowiadane w ten sposób, powinny być bardziej personalne, a stawka mniejsza.