Wpis z mikrobloga

Jak sobie radzicie z poczuciem winy wywoływanym przez rodziców?

Tak mnie naszło po komentarzu @Sandrinia.

Wczoraj uznałam, że w sumie zadzwonię do mamy zapytać jak tam i co tam. Zamiast 'halo' albo 'cześć' usłyszałam standardową litanię:

- czemu nie dzwonię,
- łaskawie się w końcu odzywam,
- w ogóle o niej nie pamiętam,
- na wszystko mam czas, ale na telefon do matki nie

XDDDD

Na moją odpowiedź, że przecież umie obsługiwać telefon i też może zadzwonić skoro tak bardzo potrzebuje, stwierdziła, że to ona do mnie ostatnio dzwoniła (miesiąc temu z życzeniami), więc ja bym też czasem mogła XD

Ogólnie rozmawiałyśmy dość długo, ale tak jak zawsze - to co ja mówiłam było w większości ignorowane, niekomentowanie albo zbywane. Mam wrażenie, że gadam z robotem albo ze ścianą - ja mówić, ona odpowiedzieć 'aha/okej' i zmiana tematu. Zero pogłębienia, dopytania czy zainteresowania XD

Pierwszy raz poczułam też, że ma mi za złe, że często odwiedzam teściów (średnio raz na miesiąc, czasem nawet częściej, bo są różne okazje), a ją mam w dupie, mimo że mieszka dużo dużo bliżej. Ciekawe czemu.

I tak dalej, i tak dalej...

Ogólnie chodzenie na terapię, słuchanie historii innych osób tam i mówienie o emocjach bardzo mi pomogło radzić sobie z takim syfem. Dobrze sobie uświadomić, że nie mam wobec niej żadnego długu. Że fakt, że nie mam ochoty się z nią widzieć, jest jej winą i sprawą jako rodzica, a nie moją, jako dziecka (nawet dorosłego). Że mogę czuć się z tym źle, że może mi być przykro i mogę o tym mówić wprost. Że właściwie nic nie muszę, tym bardziej jeśli nie mam ochoty.

W dalszym ciągu jest mi trochę przykro, bo w człowieku gdzieś siedzi 'a zadzwonię, pogadamy se', mimo że regularnie się to powtarza. I to taki luj w pysk, który przypomina jak jest. Ale jakiekolwiek poczucie winy jest we mnie już praktycznie minimalne - głównie czuję zniecierpliwienie i zmęczenie.

A jak u Was? Jak dajecie radę? Jak się czujecie?

#feels #rodzice #terapia #pytanie
  • 29
@gdziesomojeokulary ojciec alkoholik policjant przepijający wszystko. Odszedł jak byłem w 3 liceum. Nie mam kontaktu choć on próbuje. Mama - zawsze dbała i kochała ale np musiała zostawić jak byłem w 4 klasie LO i wyjechać do pracy więc mieszkałem wtedy sam. Z mamą rozmawiam, zapraszam ja i kocham ale nie mam potrzeby częstych kontaktów i wizyt. Niestety jak myślę że moje dzieci mogą podobnie kiedyś czuć w stosunku do mnie to
luj w pysk, który przypomina jak jest. Ale jakiekolwiek poczucie winy jest we mnie już praktycznie minimalne - głównie czuję zniecierpliwienie i zmęczenie.


@gdziesomojeokulary: różnie to można traktować i odbierać, bo za każdym człowiekiem stoi cała jego złożoność i skomplikowanie.

Może twojej mamie też byłaby potrzebna terapia, ale jej pokolenie i parcie rówieśników twojej mamy, czy środowiska, do którego jest przyklejona, powoduje, że ma większą barierę przełamania poradzenia sobie ze swoimi
powstrzymaj się z ocenianiem.


@gdziesomojeokulary: precyzując myśl - pozostaw to w stanie neutralnym, nieokreślonym, bez wyrobionej opinii, a jakiś pozorny osąd spróbuj skontrować (wyważyć/zbalansować) wyżej wymienionym pytaniem bez odpowiedzi, aby jednak uczynić z tej kwestii stan nieokreślony.

Czemu najlepiej pozostawiać kwestie oceniania bez dowodów wstanie nieokreślonym? Bo to zawsze będzie wpływać na twój sposób interakcji z daną osobą - nawet podświadomie.

----
Jeżeli chodzi o dzwonienie do siebie, to np. moja
@gdziesomojeokulary: najzdrowszą reakcją byłaby konfrontacja i powiedzenie wprost co Cię boli w jej zachowaniu, ale ten typ zaraz odwróci to ogonem i powie ze to nieprawda i to Twoja wina ( ͡° ʖ̯ ͡°) Ja po latach po prostu stałem się obojętny na to gadanie, rozmawiam ale ani nie angażuje się ani nie spinam dupy. Jak zaczyna mówić te rzeczy to ucinam rozmowę albo nie podejmuje tematu,
via Wykop Mobilny (Android)
  • 5
@gdziesomojeokulary: Ja sobie właśnie nie radzę ( ͡° ʖ̯ ͡°) Ostatnie kilka miesięcy to ja dzwonię w sumie właśnie z jakiegoś poczucia winy i obowiązku. Wcześniej dzwonił ojciec i też zawsze z pretensjami, że rzadko się odzywam. A to nie moja wina, że on nie nauczył mnie ze sobą rozmawiać a wszystko za dzieciaka sprowadzało się do: jak tam w szkole?
@patrolez: Ja dobrze wiem czemu tak. Ma nieprzepracowane rzeczy, niskie poczucie własnej wartości i udaje, że wszystko okej (albo w to wierzy). Jak dla mnie to większość tego pokolenia nadaje się na terapię.

@Vunshi: Przykro mi, że Ciebie to spotkało. Nie musisz robić nic, co jest wbrew Tobie. Oni nie zadbali o relację z Tobą i fakt, że jesteś dorosły tego nie zmienia.
@patrolez: Wiesz co, tylko że mi się nie chce. W sensie czemu ja mam się starać i udawać, że jest okej skoro nie jest XD Nie mam ochoty z nią ani gadać, ani się dzielić moimi sprawami, bo sama do tego doprowadziła.

Z jednej strony zawsze miała w dupie to co mówiłam, a z drugiej marudzi, że nic jej nie mówię. Więc ucinam kontakt coraz mocniej. Po prostu mi nie zależy.
@ZenujacaDoomerka: Bardzo dobrze! Super, że Ci się to udaje. Ja też potrafię nie odezwać się do niej przez miesiące, bo coś odwaliła. Ona też nie dzwoni aż nagle stwierdzi, że to już czas i słyszę w słuchawce płacz 'że ja się nie odzywam, a ona tak chce pogadać, że tęskni i tak dalej'. Po czym nawet nie słyszę przepraszam i wszystko wraca do tego jak było XD więc olewam
@bb89: Kiedyś mówiłam co mnie boli i w sumie raz udało nam się tak blisko porozmawiać, ale to nie zmieniło nic. Więc też ucinam. Podcinanie skrzydeł też było. Cokolwiek bym nie zrobiła to 'przecież i tak zaraz ci się nie będzie chciało, masz słomiany zapał'.

Trenowałam jeden sport przez lata, inny też kilka lat, robiłam dużo rzeczy, ale RAZ olałam konkurs, do którego się zgłosiłam (jakieś gówno w szkole XD) i