Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#depresja #feels #przegryw

Mam ze sobą problem i nie wiem sam co robić.
Mam obecnie 22 lata. Czuję, że robię się stary, ale nie tak, jak się powszechnie uważa. Moje sumienie mówi mi, że na mój wiek jestem zbyt opóźniony ze światem, nie przystaję do niego. Choć ludzie w tym wieku zazwyczaj osiągają mało, ja nawet tego "mało" nie mam.
Zacznę może od tego, że mój nastrój na przestrzeni ostatniego czasu zrobił się dużo bardziej chwiejny i negatywny. Często z dobrego/neutralnego nastroju bardzo szybko spada on na przygnębiony i depresyjny, ale nie pamiętam by działo się tak w drugą stronę. Tylko gwałtowne obniżenie. Mój defaultowy nastrój to raczej przygnębienie.
Dobre uczucia z kolei stały się bardziej wyblakłe, zbliżone do neutralności. Przyszłość wydaje się mi beznadziejna. Teraz studiuję, moje myśli odnośnie kariery były kiedyś pozytywne: może się dorobię, będę mógł spełniać swoje marzenia, żyć sobie spokojnie i nie wadzić nikomu. Może kupię sobie samochód, który będzie mnie cieszył, kupię małą kawalerkę w której urządzę sobie wszystko jak mi się zamarzy i będę jeździł sobie po świecie, a może w ogóle wyemigruję do innego, lepszego kraju.
A teraz? Ot, będę miał pieniądze, co za różnica czy mniej czy więcej. Każda wizja, jaką wcześniej sobie zakładałem, teraz po prostu stała mi się obojętna.

Z wyglądu jestem okropny. Zamiast jednak opisywać swoje wady opiszę sytuacje, które mnie w tym przekonaniu utwierdziły.
Kiedyś poznawałem dziewczyny w internecie, ale tylko do pisania jako internetowy znajomy. Nie wysyłałem moich zdjęć, bo się wstydziłem, a jeśli jakaś bardzo na to napierała, to podsyłałem jej blobfisha. Pewnego razu jednak natrafiłem na taką, której udało się mnie przekonać co do prawdziwego zdjęcia- do dzisiaj nie pamiętam czemu się zgodziłem. Jak jej wysłałem swoje zdjęcie, to napisała mi (cytat): "brzydki jesteś jak ch.." tylko w miejscu kropek było pełne słowo.
Innym razem, w szkole, przebierałem się po WF w szatni- byłem ostatni, a chłopak który wyszedł wcześniej zostawił otwarte drzwi. Gdy miałem zdjętą koszulkę przechodziły dziewczyny z mojej klasy, spojrzały się na mnie i powiedziały "fuuuu". To znacząco obniżyło liczbę moich prób zagadania do jakiejkolwiek dziewczyny- w całym życiu odważyłem się z 3 razy i zawsze kończyło się tak samo, czyli odmowa nawet pierwszego wspólnego wyjścia i mój płacz wieczorem. Obecnie po prostu nie umiem nawet zdobyć się na taką odwagę, bo to mnie kosztuje dużo, a w zamian nic nie zyskuję, nie dostaję "z powrotem" tej pewności siebie.
W związku więc nigdy nie byłem. Jestem jedynym takim egzemplarzem w moim otoczeniu- w mojej rodzinie praktycznie każdy z rówieśników, z bliższej/dalszej rodziny czy znajomych, wchodził w swoje pierwsze związki w wieku gdzieś 16 lat. Większości (i to zdecydowanej) z nich udało się zachować te relacje i teraz albo są po ślubie, albo planują, albo- ci którzy jeszcze na ślub są za młodzi- po prostu żyją szczęśliwie. Nie zmienia się tylko moje osamotnienie i niezaspokojone pragnienie poczucia takiej bliskości. Przegapiłem już na starcie ważny moment w dojrzewaniu, jakim było poznawanie drugiej płci. Nie umiem z nią rozmawiać.
Mimo jednak mojego pragnienia wyjścia z samotności- wiem, że nie jestem w ogóle zdolny do zawarcia związku. Nie umiałbym zaufać, jestem świadom że nie mam nic do zaoferowania i nie wpisuję się w żaden kanon mężczyzn, z którym jakakolwiek kobieta szczerze chciałaby żyć. Poza tym byłbym ze swoimi problemami tylko ciężarem, który musiałaby znosić- dziewczyna chcąca dla mnie dobrze, nawet gdyby istniała, to nie zasługuje na taką karę. Bo dlaczego mam karać kogoś za coś dobrego? Najlepiej byłoby, gdybym raz na zawsze pozbył się chęci znalezienia miłości, co na pewno mi się nie uda.

Dodam jeszcze swoją rozchwianą wrażliwość. Od zawsze byłem wręcz przewrażliwiony, miałem i mam problemy z rozróżnieniem fikcji od rzeczywistości. Gdy leciał w telewizji Shrek i była scena, jak dmucha żywą żabę jak balona, ja byłem już jako dziecko przerażony. Jak kogoś może bawić cierpienie niewinnego stworzenia, co z tego że jest narysowane- dlaczego w ogóle wizja cierpienia może być serwowana jako coś śmiesznego? Nadal tego nie rozumiem i tego typu akcje potrafią mną zatrząść.
Z drugiej strony potrafię życzyć źle, nawet śmierci, ludziom których nienawidzę lub się boję. Doszło nawet do tego, że jak jadę pociągiem to siadam tylko blisko konduktora, bo kiedyś ktoś zwrócił się do mnie w chamski sposób. Cały czas się zastanawiam, jak można źle traktować drugiego człowieka, szczególnie że żyjąc w jednym kraju gramy tak naprawdę w jednej drużynie. Mimo to moje myśli są pełne nienawiści i boli mnie często od nich głowa.

Samobójstwa jednak nie popełnię. Nie dlatego, że nie chcę. Po prostu boję się konsekwencji w życiu po śmierci. Wierzę w Boga, moja podświadomość wyczuwa, że istnieje- niekoniecznie miłosierny względem ludzi. Niestety przeczuwam też, że samobójstwem skazałbym się na wieczne cierpienie. Tego się boję jeszcze bardziej od życia na tej planecie. Gdybym jednak mógł wybrać śmierć duszy i mieć pewność, że przestanę odczuwać jakąkolwiek świadomość już na zawsze- bez wahania bym skorzystał. Ostatnio po kilka razy dziennie wracam do tej myśli i zadaję sobie to pytanie. Odpowiedź się nie zmienia bez względu na obecny nastrój, po prostu jako całokształt mam dość życia.
Byłem w życiu u trzech psychologów, w różnych etapach mojego życia, w których miałem różne stadia moich problemów. Ale żaden nie umiał mi pomóc, nie był warty mojej uwagi, a co dopiero pieniędzy. Obecnie zbieram na psychiatrę, chcę odłożyć większą sumę, by przez brak pieniędzy nie przerwać ewentualnego leczenia. Wciąż zastanawiam się, czy on będzie w stanie zrobić cokolwiek. To jest jednak jedyna droga jaką widzę na ten moment.

A póki co nadal egzystuję.

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #63796b6c079dfc321f978770
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 6
@AnonimoweMirkoWyznania: miałem/mam podobnie.
Jeśli działają na Ciebie książki to jest taka jedna popularna - jak mniej myśleć. Nie jest to moim zdaniem żadna literatura która da ci jakieś catharsis, ale może chociaż przedstawi jak to wygląda i jak się porządkuje.

Co do ciala/wyglądu - zawsze da się je ulepszyć. Ja czułem duża satysfakcję, z tego jak poprawiłem swoją sylwetkę. Pomijam to, czy miało to wpływ na relacje z płcią przeciwną. Ot,