Wpis z mikrobloga

Ja w sumie nie boje sie samego #wojsko. Nie pasuja mi #obowiazkowecwiczeniawojskowe i bede im zdecydowanie przeciw, poniewaz:

- zabieraja ponad miesiac z mojego zycia "odgornie" - Kafkowska sytuacja.
- najprawdopodobniej wiaze sie z wyjazdem do #!$%@?, wiec nawet nie udaloby mi sie zgrac tych cwiczen z #pracbaza i zyciem prywatnym.
- jedyne co dostaje w zamian od wojska, to marny zold, ktory po przeliczeniu na 8h wypada gorzej niz placa minimalna (117 zl dniowki).
- w teorii przysluguje mi zwrot pieniedzy z gminy, ale 1. zarabiam wiecej niz 2 srednie krajowe, ktore chyba sa limitem 2. nie ma zadnej pewnosci jak to wyglada w przypadku innej umowy niz UoP 3. Znajac nasze kartonowe panstwo zakladam, ze i tak tych pieniedzy nie zobacze, albo zobacze za kilka lat.
- dodatkowo #!$%@? wszelkie zobowiazania poza praca, a tym ktorzy maja dzialalnosci - umowy z kontrahentami itp.
- najgorsze w tym wszystkim - przymusowe zlozenie obietnicy wojskowej, co powoduje, ze ten proceder moze sie powtorzyc wielokrotnie, i to nawet na dluzszy czas.

Nie po to czlowiek #!$%@? i uczy sie by na koniec wojsko moglo czlowieka wykorzystywac w czasach pokoju(!). A jak ktos mi wyskoczy, ze tak to wyglada w Izraelu, Szwajcarii, Finlandii - niech sie doedukuje jak tam to wyglada, i ze wojsko/panstwo to znacznie bardziej wiarygodny partner. Nie mowiac juz o tym, ze tam juz gowniarze w szkole wiedza, ze ta sluzbe musza odhaczyc i moga to zrobic od razu po szkole, a nie ze dorosly czlowiek jak niewolnik ni z gruchy ni z pietruchy musi dymac na cwiczenia.

Powtorze jeszcze raz, tylko sebki i/lub zyciowe przegrywy w ogole tego bronia.
  • 1