Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Wiem, że teraz jest trudny czas jeśli chodzi o kredyty, ale już podjąłem decyzję że go biorę i chętnie posłuchałbym opinii, czy to nie jest głupia decyzja w mojej sytuacji. Bo od niektórych już słyszałem, że jestem odważny (ale nie znają oni do końca mojej sytuacji finansowej, bo moje codzienne życie wygląda dość skromnie, bez ajfona, bez luksusowych wczasów).

Mam 340k wkładu własnego, kredyt biorę na 250k. Podczas pandemii dorobiłem się na wykonywaniu wszelkich usług dotyczących organizowania pracy zdalnej, wideo-szkoleń, robienia konferencji, streamingu itd. Już nie mam aż takiego wysokiego zarobku z tego tytułu, ale związałem się z jedną organizacją umową o pracę na czas nieokreślony i mam wygodny etat w trybie zadaniowym (bez siedzenia 8-16, w pracy jestem może 3 dni w tygodniu), sam sobie jestem kierownikiem, zarabiam 6,5k na rękę. Gdybym potrzebował więcej kasy mogę zawsze odpalić tryb pracoholizmu, porobiłem już tyle kontaktów zawodowych że nie mam problemu z szukaniem dodatkowych zleceń, ale w tym momencie życia wolę już więcej wolnego nawet kosztem niższych zarobków.

Jestem kawalerem tuż przed 30, bez różowego paska (był, ale się zbył) i cały kredyt biorę tylko na siebie. Wynajmowałem wcześniej kawalerkę za 2k, mógłbym teraz kupić kawalerkę za gotówkę, ale zdecydowałem, że jednak wolę 3-pokojowe mieszkanie z wtórnego na kredyt. Przy takim wkładzie rata też wyniesie około 2k.

Jeszcze jakieś 4 lata temu nie miałem aż takich zarobków, a do kredytów podchodziłem bardzo sceptycznie, wynajem był tańszy (tym bardziej że dzieliłem go z różowym) więc czekałem, aż mi się uzbiera kasa. Dlatego też teraz jest pierwszy moment, gdy mogę wziąć kredyt. W okresie obowiązywania niskich stóp kredyt dostałbym gdybym go brał pod korek. Pewnie bym wyszedł na tym lepiej niż teraz przy wzięciu stałej stopy, ale czasu się nie cofnie.

Mieszkanie które kupuję jest już zbudowane, wyposażone, w dobrej lokalizacji w mieście wojewódzkim, 10 minut spacerem od mojej pracy, z parkingiem, komfortowe akustycznie, bez żadnych oczywistych wad, jest to zresztą dobrze znane mi sąsiedztwo, bo mam znajomych w okolicy. Zdecydowałem się je kupić gdy udało się zejść z ceny, pierwotna cena ofertowa wisiała parę miesięcy. To jest właśnie kolejna rzecz, która przemawia moim zdaniem za zakupem w tym momencie: miałem czas na wybór najlepszego mieszkania, nie muszę kupować dziury w ziemi, a ceny przestały chwilowo rosnąć. Płacę poniżej 10k/m2, co jeszcze nie jest wywaloną w kosmos ceną.

Kolejną sprawą jest to, że za 3 miesiące kończy mi się umowa najmu, a cena wtedy na bank wzrośnie i będzie droższa niż kredyt. Poza tym żyjąc w kawalerce czuję się jakbym był w celi, pochodzę z małej miejscowości gdzie mieszkałem z rodzicami w normalnym domu i naprawdę nie chcę mieszkać ani roku dłużej w takim małym mieszkaniu, nawet gdy jestem w nim tylko sam. Wynajmowane mieszkanie jest też tak położone, że wszędzie muszę dojeżdżać samochodem. Teraz nie będę musiał dojeżdżać. I uprzedzając pytania, wolę mieszkanie od budowy domu, bo nic mnie bardziej nie denerwuje niż długie dojazdy, nawet jeśli nie muszę jeździć do pracy codziennie. Lubię też czas spędzać poza domem i mieć dostęp do jakichś atrakcji i infrastruktury.

Podsumowując, wydaje mi się że przy takiej wysokości wkładu i wysokości raty, oraz z kompetencjami zawodowymi które są na czasie, nie popełniam błędu biorąc teraz kredyt. Trudno wyobrazić mi sobie jakiś scenariusz, w którym nie będę go w stanie spłacić. Możliwe że nadpłacę go do końca nawet w ciągu okresu obowiązywania stałej stopy, czyli przez 5 lat. Naoglądałem się memów typu "wibroliśmy sosnowiec green oxygen plaza", śmieszkowania z kredyciarzy, sam też byłem raczej w zespole spadkowiczów, ale jednak decyzję już podjąłem, zadatek wpłacony, czekam na uruchomienie kredytu.

Nie skończę chyba jako taki głupi kredyciarz z memów? Kubą Midelem nie planuję być, to będzie pierwsze mieszkanie dla mnie, nie na wynajem. Zazdroszczę trochę oskarkom którzy dostali to samo za darmo od rodziców w wieku 20 lat, no ale cóż, życie.

#nieruchomosci #mieszkanie #kredythipoteczny

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #638b32f54bf3873cacedb421
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Wesprzyj projekt
  • 15
Wiem, że teraz jest trudny czas jeśli chodzi o kredyty, ale już podjąłem decyzję że go biorę i chętnie posłuchałbym opinii, czy to nie jest głupia decyzja w mojej sytuacji.


@AnonimoweMirkoWyznania: ten uczuć gdy kredyciarze najpierw biorą a potem pytają o opinię xD
- Wibor? Tak wibroliśmy apartament 30m2 na przedmieściach
@AnonimoweMirkoWyznania: jak jesteś sam to sobie bierz, pomysł dobry, może być, i tak ryzyko niewielkie w Twoje sytuacji,

chyba większość tych problemów nosaczowych bierze się stąd, że te mieszkania kupują rodziny (w tym przyszłe) których nie stać na nie a później nie dopuszczają opcji wyprowadzki i brną w to do samego końca, dla nich to wstyd, degradacja społeczne, co sąsiedzi powiedzą, co rodzina powie, jakby musieli się pzeproadzić do mniejszego mieszkania,
OP: @OlekAleksander: @niochland: już parę razy pytałem o te kwestie na przestrzeni połowy roku. Opinie na zasadzie jeden rabin powie tak, inny nie; mieszkanie dla siebie zawsze warto kupować; kup obligacje i czekaj na spadki itd. Gdybym miał tylko posiłkować się tymi opiniami, to mógłbym równie dobrze rzucić monetą. Większość debat między spadkowiczami a wzrostowiczami/kredyciarzami polega na porównywaniu opłacalności najmu względem zakupu przy założeniu że ktoś ma 20% wkładu
@AnonimoweMirkoWyznania: Oczywiście że dobrze kombinujesz... Większość ludzi w Polsce wg mnie nie ma większego pojęcia o tym jak działają kredyty, stąd porady z dupy.

Rata 2k/6.5k zarobków to 30% dochodu z możliwością zejścia do mniej, czyli bardzo dobrze.
250k to mniej niż 5-letni dochód, więc też doskonale... Jak najbardziej kredyt możesz brać, nie widzę tutaj żadnego problemu czy ryzyka niewypłacalności.

No i ważne jest też to, że chcesz i możesz nadpłacać...
Lepiej wrzucic ten hajs ktory masz, zeby Ci pracowal, w miedzyczasie mieszkania nominalnie beda taniec wiec bedziesz zarabial "podwójnie". I zostac na wynajmie. Same lokaty daja 8% dzisiaj, to po co sie pchac w drogie kredo? Nie mowie juz o samych akcja w spolki dywidendowe, albo reity, ktore potanialy nominalnie 40-50% od szczytów.. Osobiscie wrzucilbym to w REITA np. o symbolu gieldowym O (wyplaca miesieczne dywidendy : )) I na spokojnie sobie
Same lokaty daja 8%

@essalysolu: minus podatek belki

Gość bierze mieszkanie trzypokojowe, przy czym wybierze dobry rozkład i w miare sensowną lokalizację. Jeśli poczeka to może nie doczekać się zakładach spadów po 20%, tym bardziej że rynek wtórny jest bardziej odporny. No i ma dobrą bazę do założenia rodziny a kredyt spłaci w 15 lat i spokój. Nie każdy jest rekinem inwestowania. Jeden na tym zarobić, drugi straci a trzeci przetrzyma