Wpis z mikrobloga

Wszystko sprowadza się do samooceny. Jej ksztaltowanie trwalo latami i sukcesywnie bylo podkopywane. Najpierw starzy krok po kroku niszczyli moje poczucie wartości. Ojciec chlał a matka płakała jak nie chciałem się uczyć zeby wyjsc na dwor I w kółko powtarzała że mam być grzeczny. No to stałem się taki żeby zyskać akceptację ze strony rodziców i myślałem że wtedy stary przestanie chlać. Oczywiście tak się nie stało i trudno oczekiwać zebym w szkole tryskał radością po tym jak stary poprzedniego dnia powiedzial w awanturze do matki że trzeba było kupić lepsza prezerwatywę czy po prostu awanturował się do północy.
Oczywiście z rówieśnikami miałem problemy bo grzeczne spokojne wycofane osoby nie są lubiane w szkole (a byłem taki bo tego wymagało przystosowanie się do sytuacji rodzjnnej). Do tego nauczyciele też wypominali mi to że jestem"za spokojny", za "malo sie odzywam", zbyt flegmatyczny itp. Wiec w młodym wieku dostawałem z każdej strony potwierdzenie od swiata że coś jest że mną nie tak - od rodziców, od rówieśnikami i nauczycieli.
No tak dzieciństwo nie na znaczenia, zrób coś ze sobą przegrywie? Poszedlem na studia, cwicze na silowni, zrobilem certyfikaty zawodowe, znalazłem dobra prace w korpo gdzie mnie nawet chwala i co? #!$%@? dalej jestem zerem bo mam to tak mocno wbite do głowy.

#przegryw
  • 2