Wpis z mikrobloga

PORADNIK JAK ZMARNOWAĆ CZAS NA NORMICKIE PORADY I DALEJ MIEĆ ZEROWY REZULATAT (ALE ZA TO STRACONY CZAS)

1. Nie wchodź w żadne interakcje z kobietami. Nawet jeśli są w Twoim zespole (grupie na uczelni / w pracy). Nie podejmuj żadnych działań i nigdy nie rób pierwszego kroku do rozpoczęcia rozmowy, siedź w miejscu 8 godzin i komunikuj się tylko w temacie pracy / nauki.


Bo tak, na pewno kobiety marzą o posiadaniu kolegi <5/10 z ryja i <175cm wzrostu. Każdy kto kiedykolwiek był na mieście na pewno zobaczył, że dziewczyna nawet jak wychodzi z "kolegami" na miasto to nigdy nie jest to jakiś manlet, przegryw z wyglądu, tylko conajmniej normi-drone 6/10 z wyglądu i 180cm wzrostu. Kobieta nawet na kolegę chce mieć "nowego przeciętnego" - nowego, bo stary przeciętny (obiektywny przeciętny) czyli 175cm wzrostu i ryj 5/10 jest dla kobiet nowym brzydkim, nowy przeciętny to minimum 180 cm, ryjec 6/10 i inne pierdoły w stylu koloru pasków i skille tańca

Po drugie - o mitycznych "interakcjach" z kobietami opowiadają sami brzydale. To wcale nie jest tak, że trzeba poznać 1000 kobiet w całym życiu i porozmawiać ze 100 kobietami co najmniej 10 godzin żeby zdobyć pierwszą dziewczynę xD Większość osób swoje pierwsze związki zawiązuje w gimnazjum (obecnie koniec podstawówki) czy początek liceum, gdzie dany facet poznał może z 10 kobiet przez całe dotychczasowe życie. Kobiety wcale nie są skomplikowane i nie trzeba się ich uczyć. Wystarczy być atrakcyjnym fizycznie.

Jeśli wyglądacie jak gówno i nigdy nie znaliście wielu kobiet - to po zagadaniu do 1000 kobiet - dalej będziecie niscy i będziecie mieć nieatrakcyjne twarze, a wasze "koleżanki" z pracy czy uczelni WCALE nie zaczną was przedstawiać swoim koleżankom spoza pracy - to jest myślenie życzeniowe. Z kolei jeśli jesteście wysocy, przystojni i małomówni - to prędzej wasze nieznane "koleżanki z pracy" - same do was podejdą, zagadają i zaproszą na miasto.

Jako facet wcale nie musisz robić pierwszego kroku - wręcz przeciwnie. Normalną rzeczą jest, że jak dołączasz do zespołu to inne osoby cię przedstawiają. Jeśli jako facet musisz inicjować jakieś wyjścia i zapraszać ludzi gdy jesteś nowy - to sygnał, że wcale nie powinieneś tego robić. Twoje geny są na tyle odpychające, że ludzie nie chcą mieć z tobą kontaktu.

Mimo posiadania słabych genów (170cm ryj 5/10 z twarzy) PRZENIGDY w pracy nie musiałem robić jakiejś pajacerki typu - inicjowanie rozmowy i jakieś pierwsze kroki xD Najpierw zostałem zapoznany z facetami i dziewczynami które tam pracują, a potem dziewczyny z pracy same mnie zagadywały na tematy pracowe czy zespołowe gdy się wiedzieliśmy i to jest normalne zachowanie.

Czy poza tym że rozmawiałem z dziewczynami coś z tego wynikło? No nie, bo znajomości z pracy są płytkie, żadna mnie nie poznała ze swoimi koleżankami spoza pracy, nie byłem na czyichś urodzinach itd. Rozmawiamy zawsze tylko w pracy i tak to wygląda dla 99% osób. Praca to praca, tam nie ma znajomych tylko znajome twarze.

2. Nie wychodzić nigdzie poza uczelnię / pracę i sklep. Po powrocie do domu nic nie rób, tylko siedź przy komputerze, albo patrz w sufit.

3. Nie interesuj się niczym związanym z interakcjami społecznymi. Od tej pory twoje zainteresowania to gry komputerowe, filmy, muzyka, anime, programowanie, anonimowe fora dla debili.


Pójdziesz na "męskie zajęcia" - poznajesz samych facetów. Szansa na to, że poznasz tam kumpla który ma setki koleżanek jest bardzo niska. Szansa na to, że ten kumpel zacznie ciebie - faceta bez powodzenia u kobiet - zapoznawać ze swoimi znajomymi i kolezankami - jest mniejsza niż zero. Ludzie dobierają się na zasadzie podobieństw, a po przegrywach widać, że nie mają koleżanek.

Generalnie zasada jest taka - "znajomi" z różnych miejsc gdzie znajomości są płytkie (kursy, hobby itd) nie będą robić za dobrych samarytaninów - jeśli masz niską wartość społeczną to owszem, pogadają z tobą na miejscu tej pasji (klub, wypad w góry z klubowiczami), ALE TO TYLE. Musisz mieć wysoką wartość społeczną (czyli instagram z setką znajomych na zdjęciach), żeby znajomi z jakichś kursów czy klubów hobbystycznych nagle zaczeli cię poznawać ze swoimi znajomymi spoza tego grona.

Po drugie - ci ludzie co przychodzą na to miejsce hobby - w d00pie mają nowe znajomości. Ktoś przychodzi na sesje RPG? Przychodzi bo chce pograć w planszówki. A nie poznać spierdoksa z grupy planszówkowej ze swoimi koleżankami xD Ludzie w 99% mają swoich znajomych z czasów dzieciństwa - sąsiadów, szkoła, studia, pierwsze prace. Mocne znajomości spajają wspólne wspomnienia. Znajomości z kursów i hobby są płytkie, bo tam nie ma "młodości" czyli głupich akcji, emocji, wygłupów, wspomnień. Te znajomości szybko się rozpadają.

Po trzecie - grupy kobiece typu - kursy tańca, kursy językowe - ta sama zasada. Kobiety w 99% w tych grupach przychodzą żeby spełniać się w swojej pasji, mają zazwyczaj chłopaków, a jeśli nie mają to używają do tego tindera. Kobiety są zrażone do ludzi szukających tam znajomych czy tymbardziej - dziewczyny. Robiąc takie akcje tzn. próbując w różnych takich grupach przenosić znajomość poza ramy kursy - wyjdzicie na ultra creepów i jeszcze spora szansa na zostanie wyśmianym (za plecami) na tle całej grupy i spalenie innych znajomości.

4. Bądź twardym autystą i nie próbuj na własną rękę zacząć poznawać dziewczyn. Nie chodź w zatłoczone miejsca, gdzie są dziewczyny i kobiety, nie rejestruj się w aplikacjach randkowych, nie przychodź na żadne imprezy nawet jak cię zapraszają.


Często nawet jak ktoś jest dynamiczny i ma setki znajomych i wyjedzie z miasta A do miasta B, gdzie w B nikogo nie zna - to ten dynamiczny ekstrawertyk staje się przegrywem bez znajomych (w danym mieście). Nie ma szans na nawiązanie długotrwałych znajomości mimo prób i w konsekwencji - wraca do starego miasta. Schemat starty jak świat. Więc skoro dynamiczne osoby mają takie olbrzymie problemy w nowym otoczeniu to co dopiero przegrywy? xD

Poznawanie ludzi po 25 roku życia to ultra cope - przyjaźnie nawiazuje się do 25 roku życia a potem utrzymuje. Podstawówka, otoczenie dzieciństwa, sąsiedzi, studia, pierwsze prace dynamiczne januszeksy (nie korpo) - tu nawiązują się głębokie przyjaźnie bo jest główny warunek trwałej znajomości - wspomnienia z emocjami. Różne wygłupy dzieciństwa lub młodości - to jest to co spaja ludzi na lata. Z ludźmi poznanymi po 25 roku życia zawsze jest płytko i sztywno, to nie to samo co znajomość z kimś z dzieciństwa, kogo znasz lata. A jakie wspomnienia będziesz miał z kumplem z korpo 25+ lat z którym pójdziesz na piwko? On nie ma pasji, zainteresowań, ma żonę, kredyty i 2 gówniaki, wypije piwo i po godzinie gadki o kredytach i mieszkaniach pójdzie do domu.

XD. Na pewno przegryw z wyglądu będzie miał setki par na portalach i wybór.
Po drugie - przegryw nie dostanie nigdy zaproszenia więc jak niby ma odmówić xDDD?

Żeby dostać zaproszenie trzeba mieć znajomych.
Żeby mieć grupę znajomych to trzea mieć przynajmniej jednego znajomego.

Problem zaczyna się w momencie gdy nagle masz 0 znajomych z różnych powodów. Przegrywy to zawsze osoby z liczbą znajomych = 0. Jeśli ktoś ma 1 lub 2 znajomych to zawsze jakoś w życiu mu się powodzi.

Fikołki grube, OP chyba coś ćpał pisząc ten wysryw.

5. Nie dbaj o siebie. Codziennie zapominaj umyć zęby, uczesać włosy, noś przepocone ubrania i noś ten sam T-shirt przez 2-3 dni, bierz prysznic mniej niż 3 razy w tygodniu, nie używaj wody kolońskiej, kupuj i noś źle dobrane ubrania o wyblakłych kolorach.


Urojenia OPa, jak się wyjdzie na ulice to jakoś widać ze 2-3 razy więcej zadbanych młodych facetów niż kobiety.

#blackpill #p0lka #rozowepaski #zwiazki #przegryw #tinder #seks
P.....c - PORADNIK JAK ZMARNOWAĆ CZAS NA NORMICKIE PORADY I DALEJ MIEĆ ZEROWY REZULAT...

źródło: poradnik

Pobierz
  • 10
@Pozytywny_gosc:

Często nawet jak ktoś jest dynamiczny i ma setki znajomych i wyjedzie z miasta A do miasta B, gdzie w B nikogo nie zna - to ten dynamiczny ekstrawertyk staje się przegrywem bez znajomych (w danym mieście). Nie ma szans na nawiązanie długotrwałych znajomości mimo prób i w konsekwencji - wraca do starego miasta. Schemat starty jak świat. Więc skoro dynamiczne osoby mają takie olbrzymie problemy w nowym otoczeniu to
@Pozytywny_gosc Ja, manlet 170 cm mając 35 lat przeprowadziłem się do nowego miasta z jednym plecakiem. Najcenniejsze znajomości które mam, nawiązałem grubo po 30. Z wcześniejszych nie zachowała się żadna. Przy hobby poznałem żonę (fajną) i nie nie mam klopotów żeby przedstawić kogoś kogo poznam dzisiaj jej samotnym (też fajnym) koleżankom. Jak jednak na tagu przegryw i Wrocław próbowałem kogoś do siebie zaprosić to nikt nie chciał bo lepiej siedzieć w piwnicy
Jeśli ktoś ma 1 lub 2 znajomych to zawsze jakoś w życiu mu się powodzi.


@Pozytywny_gosc: Nie zgadzam się z tym. Posiadanie kilku znajomych, którzy niby czasami cię gdzieś zaproszą, to nie jest "powodzenie w życiu". Te relacje też są płytkie i kruche, a często dobitnie czuć (np, w moim przypadku), że nie traktują mnie jako "kolege" i jak zapraszają to dlatego, że "tak wypada". Posiadanie takich znajomych jest lepsze od
@Pozytywny_gosc: kiedyś myłem zęby raz w tygodniu i też ruchałem i się całowałem. Milimetry kości twarzy, jeśli kobieta dostanie mrowienia w bożence to jest w stanie przejść przez piekło żeby dostać twoje DNA do replikacji więc nie mycie zębów nie ma znaczenia jak się spodobasz.

Poza tym ja wcześnie musiałem dorosnąć i dbać o własną dupę i już w wieku 14 lat wiedziałem że ludzie są istotami zwierzęcymi, dążącymi do przyjemności