Wpis z mikrobloga

Hej, mam dosyć duży problem.
Mam już mieszkanie, które kupiłem 3 lata temu ma kredyt, który mnie dojeżdża strasznie. Z racji tego, ze ja już się nie łapie na program to próbowałem namówić narzeczona na to, żeby kupiła drugie mieszkanie na siebie, zanim jeszcze weźmiemy ślub. Ona wpadła na genialny plan:

„To choć, Ty mi sprzedasz swoje mieszkanie i będziemy płacić mniejsza ratę”
Dodam, ze jej chodzi o to, żeby jej sprzedać po tzw „kosztach”, czyli tyle ile potrzebuje żeby spłacić reszte kredytu. Tyle ze ja na starcie musiałem zebrać ok 60k, remont ( jest w trakcie) pochłonął już 20k i drugie tyle w przyszłości.
Wczoraj się rozpłakała, ze skoro nie chce tego zrobić to znaczy ze jej nie ufam i mnie totalnie zmroziło, bo ona to wzięła za oczywistość.
#kredyt2procent
  • 260
  • 10
@Tigermass: z jednej strony jej ufam i biorąc ślub nie mam problemu, żeby moje mieszkanie stało się naszym wspólnym. Tym bardziej, ze tak naprawdę to mam kredyt, a nie mieszkanie. Ale realnie, to będzie wtedy jej mieszkanie i generalnie będzie sobie jakieś 100k do przodu, ja nie będę miał w zasadzie już nic.
@MaKaTa tak, ale wakacje kredytowe już się skończyły. Ja mam kredytu 3k a zarabiam niecałe 7k, wiec na
@szczypawka: jeśli kredytu nie dajesz rady spłacać to tym bardziej nie sprzedawaj dziewczynie mieszkania po kosztach. To już lepiej sprzedać obcemu i mieć z tego konkretny zysk.
Rozwiązanie twojej dziewczyny jest beznadziejne ponieważ ona kupi mieszkanie w promocyjnej cenie to ma mieszanie i rabat, a ty zostajesz z niczym. Ani mieszkania, ani pieniędzy na coś innego, jak wam nie wyjdzie.
  • 16
@Yenn_z-Wyspy7Slonc: No właśnie ja to wszystko rozumiem, nie dziwie się, ze jej zależy, bo chciałaby kupić sobie mieszkanie, które po wejsciu programu i remoncie wystrzeli pewnie w okolice 500k (małe, ale dobra lokalizacja w wawie) za 350... A ten pieprzony remont obkupuje zdrowiem fizycznym i psychicznym - każda sobota, urlopy plus popołudnia po pracy robię to totalnie sam - ona nawet palcem nie kiwnęła, nawet ani razu nie przywiozła mi nic
@LifeReboot: i nie będzie wspólne, w obecnej sytuacji będzie moje po ślubie, a jeżeli ona ode mnie je kupi to będzie tylko jej. Ja nie będę miał formalnie nic po ślubie wtedy.

Jeżeli nawet byłoby wspólne to jeszcze pół biedy. Płacimy razem kredyt, ja zainwestowałem w to już do tej pory dużo pieniędzy, ale traktuje to jako mój wkład w małżeństwo i dzielimy i spłacamy to wspólnie - kalkulując byłbym na