Wpis z mikrobloga

Teraz zarobki w spółce prywatnej (500 pracowników) 7500 brutto + 13stka. Jest propozycja pracy w spółce skarbu państwa (90 000 pracowników), ale wynagrodzenie 6500 brutto i brak 13stki.

Miasto Kraków.

Rozważam zmianę ze względu na stablizację zatrudnienia bo chciabym jak typowy statysta w tym świece założyć rodzinę i wziąć kredyt.

Co byście wybrali? Większa kasa czy budżetówka? Rożnica jest przynajmnie 1000 netto, ale co będzie za 10 lat? To mnie martwi, że stracę pracę w miejszej firmie jak wybuchnie jakiś kryzys. Może jednak wybrać stablizację, a nie zarobki?

Dzięki :)

#pracbaza #praca #zarobki #kredythipoteczny
  • 16
  • Odpowiedz
@itozga: W budzetowce nie ma 13?
Stabilnosc jedno, zarobki drugie ale jeszcze jedno sie liczy. "Spokoj" w robocie.

Lap przyklad: szwagier nascie lat pracowal w gastronomii. Szef kuchni. Niecaly rok temu zmienil branze i przyszedl do nas jak elektryk. O pradzie wiedzial tylko tyle ze kopie i moze zabic :P
Na wejscie dostal polowe tego co zarabial. Ale:
-wczesniej zarabial minimalna a reszta pod stolem a teraz ma wsio na konto
  • Odpowiedz
@itozga serio chcesz poświecić 1000 zł za jakies złudne poczucie bezpieczeństwa? mieszkasz w Krakowie, gdzie jest mnóstwo pracy i możliwości. w prywatnym sektorze za kilka lat możesz zarabiać 2x tego, co obecnie. w budżetówce skazujesz się na przeciętność i brak rozwoju.

jak nie masz ambicji na cos wiecej i marzy ci sie nijakość dla ciebie i twoich dzieci, to bierz budżetówkę.
  • Odpowiedz
@itozga: nie wiem, gdzie ta stabilizacja jest większa. Jak jesteś jedynym specjalistą na tym stanowisku w prywatnej firmie, to się Ciebie nie pozbędą, a w państwowym molochu? - nie wiem.

Jesteś kobietą? Bo to też inaczej wygląda kwestia stabilizacji w przypadku dłuższych urlopów.
  • Odpowiedz
przecież stabilizacja to droga dla nikąd dla młodego człowieka. Można powiedzieć że to pogrzeb kariery.


@Chris_Karczynski: Nie. To zalezy. Jedi nie potrafia "usiedziec w miejscu" a inni maja wyjebongo. Co kto lubi.

A tk zaczepnie - jak ma sie rozwijac nauczyciel dyplomowany? To jest odtatnia sciezka kariery. Wiecej juz nie osiagie - wiecej nie zarobi. A teraz dajesz - w jakim wieku mozna osiagnac ten szczyt kariery?
I co potem?
  • Odpowiedz
nie wiem, 50 lat?


@Chris_Karczynski: :DDDDDDD rozjeales system :))))))

Moja siorka jest 8 lat mlodsza odemnie. Czyli teraz ma 35 lat. 7 lipca ma egzamin na dyplomowanego - i to jest koniec jej kariery - wiecej nie osiagnie (ale spoko bo zdaje sobie z tego sprawe i raczej bedzie zmieniac branze)

Ale jakby nie zmieniala to 25 lat jest w stagnacji - bo wiecej sie nie da. Ma wszystko co moze
  • Odpowiedz
via Android
  • 0
@Chris_Karczynski
@powodzenia

Problem jest taki, że u mnie z rozwojem i umiejętności jest słabo. Mimo studiów inżynierskich nie mam żadnej fachowej wiedzy czy umiejętności. Nie umiem angielskiego. Już wyżej nie podskoczę w karierze, a prędzej spadnę niżej. Dlatego wolałbym pare złotych mniej ale nie martwic się o przyszłość. Gdybym był w czymś dobry, albo chociaż miał anielski to bym się nie przejmował o swoją przyszłość.

Problem jest w sporej dysproporcji zarobków bo
  • Odpowiedz
koniec kariery w wieku 35 lat?


@Chris_Karczynski: Sorki ale umknal mi Twoj komentarz dlatego teraz jak ktos mnie tu zawolal to przeczytalem.

Tak miras. Koniec kariery w wieku 35 lat. Pisalem ze robi ten najwyzszy stopien i wyzej nie ma. Jako naucyciel to by bylo na tyle.
Pensja bedzie oczywiscie nieznacznie rosla (wysluga lat) ale lepszego stanowiska sie nie dochapiesz.
  • Odpowiedz